niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 1

"Piołun. Brakuje ci piołunu."

Następnego dnia była sobota, więc Gryfonka postanowiła wykorzystać cały wolny czas na naukę. Z drugiej strony nie miała zamiaru spędzać tak pięknego dnia w zamku. Ubrała się ciepło, a książki wzięła ze sobą. Trzymając torbę na ramieniu, a kurtkę oraz zimowy zestaw w rękach, zbiegła po schodach na sam dół. Przy wyjściu omal nie wpadła na rudowłosą przyjaciółkę wtuloną w swojego chłopaka.
- Cześć Harry, Ginny - przywitała ich z uśmiechem Hermiona.
Po tym krótkim powitaniu usłyszała za sobą aksamitny głos:
- Witaj, Granger.
Odwróciła się. Za nią stał Draco Malfoy wraz ze swoją dziewczyną Astorią Greengrass. Widocznie nie przeszkadzał mu fakt zerwania z jej siostrą tydzień wcześniej, by chodzić już z następną dziewczyną. Dracon ubrany był w czarny, prosty płaszcz, a szyję osłonił kremowym szalem. Jego dziewczyna ubrana była również bardzo schludnie, w podobnych kolorach. Hermiona uśmiechnęła się do chłopaka, jakby pomijając fakt, że Astoria stoi tuż obok.
- To jak? Gotowi? - zapytał Harry zacierając ręce.
- Oczywiście, Potter. Zawsze i wszędzie - zaśmiał się Smok.
- Ona też idzie? – zapytała Greengrass chłodno wskazując na Mionę.
- Miałam się pouczyć… - zaczęła brunetka. Widziała, że nie jest mile widziana przez dziewczynę Ślizgona.
- Oj, Miona, chodź z nami! Godzinka czy dwie cię nie zbawią – nalegała Ginny.
Mimo wymownego wywrotu oczami Greengras, cała piątka udała się w stronę pubu Pod Trzema Miotłami. Zamówili piwa kremowe i zaczęli rozmowę.
- Zrobiliście już to wypracowanie dla Flitwicka? – jęknął Draco – Stary gargulec musiał nam dowalić coś przed świętami…
- Przesadzasz Smoku. To tylko dziesięć zaklęć do opisania. Ja już swoje zrobiłam – powiedziała Hermiona upijając łyk napoju.
- Ale to ty, Granger – mruknęła Astoria ślepo patrząc się w swój kufel.
- O co ci chodzi? – zapytał Draco ujmując jej rękę i głaszcząc delikatnie.
- O nic – poderwała się i wyszła trzaskając drzwiami.
Wszyscy obecni w pubie spojrzeli w stronę ich stolika. Jednak czwórka przyjaciół nie miała zamiaru zwracać na to uwagi.
- Co ją ugryzło? – zapytała Ginny.
- Nic. Jest nieznośna od tygodnia. Zaczyna mnie już wkurzać – żachnął blondyn.
- To oczywiste – powiedziała Hermiona wywracając oczami.
- Niby co?! – Gryfon i Ślizgon jednocześnie spojrzeli na nią.
- Jeszcze niedawno umawiałeś się z jej siostrą. Pewnie Dafne jest teraz zazdrosna i zaczęły się kłócić. To proste jak budowa cepa. Naprawdę na to nie wpadłeś?
- Masz rację… To może mieć coś z tym wspólnego – powiedział Smok udając zamyślenie.
Cała czwórka wybuchnęła śmiechem. Zaczęli rozmowę o szkole, ale jej temat powoli schodził na święta. Harry miał spędzić je po raz pierwszy z Syriuszem w nowym domu, Ginny w Norze, choć oboje siebie pozapraszali. Hermiona i Draco mieli pozostać w swoich domach. Mimo ich szczerych chęci oboje nie mogli wyrwać się z domu choćby na jeden dzień – ich rodziny zaplanowały wszystko dobitnie.
- Chyba was przeprosimy. Musimy z Harrym coś jeszcze zrobić – powiedziała Gin uśmiechając się słodko. Pociągnęła Harrego za rękaw i wyszła z Trzech Mioteł.
Nastała niezręczna cisza. Do tej pory zawsze rozmawiali w towarzystwie innych, nigdy sami. Nie tylko brunetka nie wiedziała, co robić. Blondyn potarł kark w geście zmieszania. Dlaczego skończyły im się tematy zaraz po wyjściu Ginny i Harrego? Przecież rozmawiali swobodnie ze sobą. Gdy zostali sami – cisza.
- Em… Tego… - zaczął Draco – Ja… Chyba muszę już iść. Astoria pewnie i tak zrobi awanturę. I tak mam jej już dosyć, może to zakończę?
Po tych słowach uśmiechnął się do Hermiony. Podszedł do baru i zapłacił. Wrócił po płaszcz. Przewiesił sobie go przez ramię i wtedy stało się coś, czego dziewczyna nie mogła się spodziewać. Draco Malfoy podszedł do niej i cmoknął ją w policzek. Owszem, byli przyjaciółmi, ale on nigdy jej nawet nie przytulił. Jakie było jej zdziwienie, gdy pożegnał się w ten sposób.
- Do zobaczenia, Granger.
I wyszedł.


***

Wieczorem, gdy Hermiona siedziała nad książkami, nie mogła się skupić. Co chwilę odbiegała myślami w stronę przyjaciela z Slytherinu. Ciekawość co do związku Malfoya z Greengrass rosła z minuty na minutę. Tylko dlaczego? Przecież nie powinno ją to obchodzić? Niech Draco robi co chce. To jego życie. A to, że zmarnuje je z tą słodką idiotką, to jego sprawa. Zresztą, kogo tu okłamywać, rozstaną się nim dziewczyna powie „Quidditch”.
Wstała od biurka zawalonego książkami i usiadła na kanapie. Patrzyła w ogień, w to jak bawią się płomienie. Podskakując wesoło rozgrzewały pomieszczenie. Mimo to, myśli Gryfonki wciąż zajmował pewien zabójczo przystojny blondyn ze Slytherinu.


***

- Ale Draco, kochanie! – Astoria uwiesiła się na jego ramieniu.
Chłopak tylko ją strzepnął. Pusta idiotka zaczynała go męczyć. Może i nawet dobrze się ze sobą prezentowali. Może i nawet rodzice byliby zadowoleni z połączenia się rodów Malfoyów i Greengrassów. Jednak on by tego nie wytrzymał. Brunetka mimo to nie dawała za wygraną. W końcu nie można było zawieść publiczności, jaką był Pokój Wspólny wypełniony Ślizgonami.
- Przecież było nam tak razem dobrze, Smoku! – podeszła i szepnęła wprost do jego ucha – Jesteś taki niesamowity…
- Greengrass odwal się ode mnie. Masz szczęście, że jestem w miarę dobrze wychowany i nigdy nie uderzę kobiety, ale ty zaczynasz mi działać na nerwy. Odejdź ode mnie i zostaw mnie w spokoju – syknął.
- Teraz już Greengrass? A gdzie się podziało moje imię?! – warknęła i spoliczkowała go – Koniec z nami – dodała na odchodnym.
Odwróciła się na pięcie i pobiegła do swoich przyjaciółek zanosząc się płaczem. Jednak wszystkie Ślizgonki były bardziej zapatrzone w Draco, który ponownie był wolny. Ponownie czekał na jakąś dziewczynę. Teraz stał się zwierzyną. Kto pierwszy ją dopadnie – wygrywa. Każda myślała tak samo. Opracowywała wymyślny plan, jak porozmawiać z chłopakiem, by wzbudzić w nim zainteresowanie swoją osobą. Każda poza Pansy Parkinson. Czarnowłosa dziewczyna kończyła właśnie pisać wypracowanie na zaklęcia siedząc w swoim ulubionym fotelu w rogu Pokoju i podjadając fasolki wszystkich smaków. Skrzywiła się, gdy wzięła tę o smaku kociej karmy. W tym samym czasie usłyszała kłótnię najbardziej pożądanego Ślizgona z jedną z popularniejszych dziewczyn. Wymownie wywróciła oczami. Dała im co najwyżej pięć minut na zakończenie związku. Spojrzała na zegar, by pilnować czasu. Za trzy dziewiąta. Chwilę później Astoria obróciła się do chłopaka plecami i pobiegła do innych dziewczyn. Pansy ponownie zerknęła na zegar. Dwie po dziewiątej. Zaśmiała się cicho. Ma się to wyczucie.
- Dużo osób się gapiło? – zapytał blondyn, gdy podszedł do przyjaciółki.
- Nie… Tylko trzy czwarte Slytherinu – zachichotała – Uważaj na cokolwiek, co będziesz jadł i pił. Popatrz, jak się na ciebie gapią. Chwila nieuwagi i będziesz wzdychał nawet do Bulstrode.
- Cholerna amortencja – powiedział chłopak i dyskretnie obejrzał się wokoło.
Faktycznie oczy wszystkich dziewczyn patrzyły się prosto na niego, co chwilę zerkając na Pansy wzrokiem mówiącym „zabiję cię, szmato”.
- Nie rozumiem, czemu do ciebie tak wzdychają. Masz kasę.
- I urok osobisty. I wygląd. I charakter. I wychowanie. I pochodzenie… - zaczął wyliczać, lecz dziewczyna mu przerwała.
- I przede wszystkim jesteś bardzo skromny.
- No! – powiedział i uśmiechnął się do niej.
Pansy zaśmiała się. Lubiła towarzystwa Draco nawet mimo tego, że nie byli już parą. Dobrze rozumiała przyjaciela, była dla niego oparciem w sprawach, których nie mógł zrozumieć Blaise. Czasami jednak warto mieć przyjaciół płci przeciwnej.
- Czasami zastanawiam się, czemu z tobą zerwałem, wiesz? – powiedział patrząc się ślepo w jej wypracowanie.
- Nie wystarczałam ci. Chciałeś czegoś więcej. A ja po prostu nie byłam na to gotowa. Poza tym, o ile mi wiadomo, to lepiej się dogadujemy jako przyjaciele niż jako para. No i, gdybyśmy byli razem, Blaise całkowicie ocipiałby z samotności – skwitowała poprawiając swoje kruczoczarne włosy.
Chłopak wybuchnął śmiechem sprowadzając na siebie jeszcze więcej spojrzeń. Nie przejął się tym jednak i dalej kontynuował rozmowę.
- Przy okazji, on chyba kogoś ma – dodała jakby od niechcenia – Ale nie mam zielonego pojęcia, kto to może być?
- Skąd wiesz?
- Kobieca intuicja.
Wtedy do pokoju wspólnego wszedł czarnoskóry chłopak. Był w podłym humorze. Blaise rozejrzał się po Pokoju Wspólnym. Gdy odnalazł wzrokiem przyjaciół, ruszył w ich stronę.
- Cześć. Co u was? – mruknął.
- U mnie wspaniale. Skończyłam pisać to cholerne wypracowanie dla gargulca – powiedziała Pansy uśmiechając się. Liczyła, że wywoła tym samym uśmiech u przyjaciela.
- U mnie jeszcze lepiej. Właśnie zerwałem z Greengrass – zaśmiał się Draco.
Mimo to Blaise ich nie słuchał. Myślami był daleko… Chociaż nie aż tak daleko. Jego myśli zostały w pewnym ślizgońskim dormitorium wraz z zabójczo piękną dziewczyną…


***

Czarnowłosy chłopak siedział na korytarzu nie zważając na konsekwencje przyłapania go tam w trakcie ciszy nocnej. W końcu, od kiedy to Ślizgoni przejmowali się zasadami? Zniecierpliwiony spoglądał co po chwilę na zegarek. Było grubo po dwudziestej trzeciej. Obiecał sobie, że zaczeka tu jeszcze tylko piętnaście minut. Gdy minął ten czas wstał zdenerwowany z kamiennej ławki i ruszył szybkim krokiem w stronę lochów. Jednak kiedy tylko postawił trzy kroki w stronę Pokoju Wspólnego, ktoś zarzucił mu swoje ramiona na szyję. Blondynka ucałowała go w policzek.
- Teo – wyszeptała czule.
Cmoknął ją delikatnie, a dziewczyna zarumieniła się. Nawet wtedy Teodor Nott to dostrzegł. Nawet wtedy widział ją dokładnie. Ciemność nigdy nie zawładnęła nad Księżycem. Nad Luną Lovegood.


***

- Słyszałyście o Lunie?! – przy stole Krukonów było bardzo głośno. Najgłośniej rozmawiała żeńska część domu z Cho Chang na czele.
- Luna i Teodor? Niemożliwe – Padma Patil nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała od przyjaciółek.
W końcu kto uwierzyłby w związek PomyLuny z jakimkolwiek Ślizgonem? Nie, to było po prostu niemożliwe. Owszem, Luna była piękna i inteligentna, ale przy tym wszystkim dziwaczna i niecodzienna. Jeżeli ktokolwiek widział ją u boku chłopaka, to był to jedynie Neville Longbottom, który był w niej zakochany już od dłuższego czasu. Czyżby Krukonka umyślnie chciała złamać chłopakowi serce?
Stół Ślizgonów również nie milczał. Nikt nie spodziewał się po Teodorze, jednym z najbardziej przystojnych chłopaków w Domu Węża, związku z wariatką. Tym bardziej, z wariatką z innego domu. Tym bardziej z wariatką o nazwisku Lovegood.


***

Gdy Hermiona schodziła na śniadanie, omal nie wpadła na Ginny, która, wyjątkowo, szła z Luną obejmując ją ramieniem. Już miała zapytać, gdzie jest Harry, ale wtedy zobaczyła, że Luna płacze. Mimo, że nie przepadała za nią, zrobiło jej się żal dziewczyny.
- Co się stało? – zapytała patrząc na opuchnięte oczy koleżanki.
- Wszyscy… Wiedzą… - wychlipała.
- Chodzi o nią i o Notta.
Blondynka spuściła głowę zanosząc się jeszcze głośniejszym płaczem. Hermiona podniosła jej podbródek dwoma palcami w górę tak, by widzieć jej niebieskie oczy.
- I co z tego? Zobaczysz, jeżeli cię kocha, nic sobie z tego nie zrobi – powiedziała starając się pocieszyć koleżankę.
Wtedy, jak na zawołanie, w ich stronę podszedł Nott. Nie szedł sam. Był w towarzystwie Blaise’a i Draco. Teodor nie powiedział nic tylko odkleił Lunę od Ginny i przytulił ją. Ucałował jej blond włosy i powiedział cicho:
- Nie martw się, Gwiazdeczko. Nie będą nas oceniać. Nie mają prawa.
I odeszli wtuleni w siebie.
- Dziwnie się złożyło – skomentował Malfoy.
- To prawda. Nigdy nie uwierzyłabym, gdyby Luna nie wpadła na mnie w drodze na śniadanie.
Cała czwórka spojrzała na parę, która zasiadała przy stole Krukonów. Nott wiedział, co robi. Gdyby zasiedli wśród Ślizgonów, Luna byłaby martwa.
- Ciekawe co za szuja to rozgadała – powiedziała Gin.
- Pewnie ktoś zazdrosny i nie trzymający się regulaminu – zaśmiał się Zabini – Czytaj: Ślizgonka. Odwaliły się od Draco i teraz czepiają się Teo. Sprawiedliwość… A mną to się nigdy nie interesują!
- Daj spokój, Blaise. To nie jest śmieszne – powiedziała Hermiona ostrym tonem – Luna jest bardzo wrażliwa, jeżeli chodzi o uczucia. Jeśli to się nie uciszy to ją zniszczą. Mam nadzieję, że Nott nie jest kretynem.
- Nie. Teo jest w miarę stały w uczuciach – odparł Draco – Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby obejmował jakąś dziewczynę tak mocno i zwracał się do niej „Gwiazdeczko” – przy tym ostatnim musiał stłumić śmiech.
- Nie wiem jak wy, ale ja idę jeść – powiedziała Ginny i złapała Hermionę za rękę. Ciągnęła ją tak do samego stołu, gdzie usiadła pomiędzy Harrym, a przyjaciółką.
Miona wyrwała się z jej uścisku.
- Co jest z tobą? – zapytała pocierając nadgarstek. Ruda złapała ją naprawdę mocno.
- Jak było wczoraj? – Wiewiórka nagle zmieniła temat.
- Jak to wczoraj?
- No w Trzech Miotłach. Po tym jak wyszłam z Harrym.
Hermiona wywróciła oczami.
- Zrobiłaś to specjalnie? Czy ty chcesz mnie zeswatać z Malfoyem, czy jak?
- W sumie, dlaczego nie! Nie wpadłam na to. Wczoraj chciałam pójść z Harrym jeszcze do Miodowego Królestwa. Ale dzięki za pomysł z tym swataniem.
Brunetka pokręciła głową z dezaprobatą.
- Proszę cię. On jest z Astorią. Nie chcę mieć Ślizgonek na karku.
- Poprawka, on BYŁ z Astorią. A Ślizgonki jakoś się załatwi.
Hermiona miała coś powiedzieć, ale wtedy po jej prawej stronie usiadł Ron. Cmoknął ją w policzek na powitanie.
- O czym tak żywo rozmawiacie? – zapytał i ugryzł spory kęs bułki cebulowej.
- Słyszałeś o Lunie? Zastanawiamy się, jak jej pomóc – skłamała Ginny zanim Miona zdążyła wymyślić coś sensownego.
- Nie, nie słyszałem.
I tak ich rozmowa potoczyła się na temat relacji Luny z Teodorem. W głębi duszy, Hermiona była wdzięczna przyjaciółce za tak szybką reakcję. Nie miała najmniejszej ochoty rozpoczynać niedzieli od kłótni.


***

Każdy kto miał trochę oleju w głowie, całą niedzielę spędzał w zamku nawet nie wyglądając za szybę. Paskudna śnieżyca trwała już od kilku godzin i wcale nie zapowiadało się na jej szybkie zakończenie. Hermiona, tym razem nie jako jedyna, spędzała ten czas w bibliotece kończąc pracę na eliksiry dla profesora Slughorna. Każdy czuł już atmosferę świąt. Na dobrą sprawę, gdyby nie ostatni rok, nikt nie odrabiałby prac zadanych przez nauczycieli. No, oczywiście poza Hermioną. Jej nos rył po książce, gdy szukała dokładnego składu Wywaru Żywej Śmierci.
- Piołun. Brakuje ci piołunu.
Omal nie podskoczyła na krześle, gdy zza jej pleców usłyszała głos. Jego właściciel pochylił się nad nią i wskazał na pergamin. Hermiona czuła dokładnie zapach jego delikatnych perfum. Odwróciła głowę i spojrzała na chłopaka. Draco zdążył już zająć miejsce obok.
- Pisz. Zaraz jest kolacja.
Posłusznie wzięła pióro i zamoczyła je w kałamarzu. Gdy skrobała nazwę i krótki opis zioła, powiedziała:
- Dzięki.
Odłożyła pióro, zakręciła kałamarz i podmuchała w miejsce, na którym chwilą pisała, by atrament szybko wsiąknął. Zwinęła wypracowanie w rulonik i związała je cienkim, czerwonym sznurkiem z lnu.
- Zawsze oddajesz tak wypracowania – stwierdził Draco nie odrywając wzroku od pergaminu, który wkładała do torby Miona.
Poczuła się lekko niezręcznie. Skąd on to wiedział?
- Naprawdę, już tak późno? Która jest godzina?
- Za pięć dziewiętnasta. A teraz chodź póki pani Pince nie zlokalizuje źródła rozmów – zaśmiał się cicho i złapał dziewczynę za rękę.
Hermiona drgnęła i oblała się rumieńcem. Dracon sam zdziwił się swoim zachowaniem i puścił dziewczynę. Unikając jej spojrzenia powiedział tylko:
- Przepraszam – i zniknął w korytarzu.

20 komentarzy:

  1. O fajnie nowy rozdział *.* Ile Ci tak gdzieś zajmuje napisanie jednego rozdziału ? ;) ( pytanie z ciekawości ) / Reu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z racji tego, że pisałam go na przemian z odrabianiem lekcji to kilka godzin :D Sklejenie tego w kupę. Bo rozdziały piszę baaaaaardzo często w szkole (nie tylko to opowiadanie xd) w zeszycie do tego przeznaczonym. Potem na komputerze poprawiam, dopisuję itp :) Mam nadzieję, że się podoba. Może za jakieś 2-3 dni będzie kolejny.

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że kolejny będzie szybko :) Ten mi się bardzo spodobał, masz lekki i przyjemny styl pisania, równie przyjemnie się czyta. Super :3 Spodobało mi się również, że Hermiona i Draco nie są tutaj wrogami i że są "przyjaciółmi" - od tego szybciej do pocałunku, niżeli byliby wrogami. :) Błędów nie wyłapałam, więc ogólnie rozdział jest bez zastrzeżeń. Oby tak dalej. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę dużo weny :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, akcja jak na razie baaaaardzo mi się spodobała. Zobaczymy co dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędów nie wyłapałaś, bo opowiadań piszę na pęczki (moje najdłuższe - nadal je kontynuuję - ma 3 części, łącznie ponad 400 stron). Dziękuję za wszystkie pochwały - czuję się jak rozpoznawalna pisarka ^^ Od razu chce mi się pisać. JUTRO POSTARAM SIĘ O NOWY ROZDZIAŁ.

      Usuń
  3. jejku jakie świetne , mam pytanie , co ile dodajesz notki ?
    +oczywiście stronka do ulubionych ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodaję co kilka dni. W wakacje postaram się dodawać codziennie, więc będzie co czytać :)

      Usuń
  4. Dobry rozdział. Podoba mi się Twój styl pisania. Mam nadzieję, że nowy rozdział już niedługo.
    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam,
    Lexie Song :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooo, ciekawie, fajny początek. Będę wpadać, czekam na nexta ;) PS Jak ja tej Astorii nie lubię :/ Zapraszam do siebie
    http://wbrewwszystkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jutro, bo dziś czasu nie było. Mam pełne 2 strony na 10 :D

      Usuń
  6. Cudowny rozdział ;) dziś znalazłam ten blog i juz sie zakochałam ;)
    Zaraz biore sie za resztę rozdziałów, w końcu trzeba szybko nadrobić :)
    Ah i ten piołun ;D
    pozdrawiam, http://this-is-magic-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, mam nadzieję, że reszta też się spodoba.

      Usuń
  7. O matko, buziak na pożegnanie w Trzech Miotłach naprawdę mnie wzruszył. Sześć lat temu miałam podobną sytuację, również w policzek pocałował mnie chłopak, który bardzo mi się podobał. Do dziś jesteśmy razem! :)
    Fajnie, że Luna i Teo są parą. Mam nadzieję, że żadne wredne dziewczyny im nie zaszkodzą ;)

    -----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie naprawdę <3
    Bardzo dobrze piszesz, chyba wszyscy podzielą moje zdanie ;)
    Cieszę się, że Draco i Hermi są przyjaciółmi ^^ Bardzo lubię ich w tej wersji, a jeszcze bardziej jako parę <3
    Miło się czytało, szczególnie jak byli w bibliotece :))
    Aż dziwne pomyśleć, że Luna i Teodor :O Zawsze wyobrażałam ją sobie z Neville'em, ale i tak bardzo fajnie się zapowiada :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny rozdzial, akcja szybko sie dzieje.. nie za szybko czasem? dopiero pierwszy rozdzal, a Hermionie juz podoba sie Draco. noo nic. zobaczymy co z tego wyniknie dalej :D

    hogwardzki-trojkat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Ci za te momenty dramione ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Brak słów. Kocham takiego Draco :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Luna i Teodor? Hm... dziwnie, jakoś wole ją z Nevillem. Ha już lubię twoją Pansy 😁 Widać, że dziewczyna ma głowę na karku.
    A Hermiona i Draco są po prostu słodcy, zwłaszcza Granger w tym okłamywaniu siebie, że nic nie czuje do Smoka.

    OdpowiedzUsuń