Tiara Przydziału
Draco Malfoy ruszył do wagonu Ślizgonów. W ręku trzymał podłużne pudełeczko zawiązane czerwoną wstęgą. Szybkim krokiem podszedł do przyjaciół i przyszłej żony, podając Julie opakowanie.
- Prezent. Wybacz moje karygodne zachowanie. Więcej się to nie powtórzy – powiedział, całując jej dłoń.
- Przyjmuję przeprosiny.
Chłopak usiadł obok niej, smutnym wzrokiem przyglądając się, jak rozpakowuje prezent. Gdy tylko uniosła wieczko, jej oczom ukazał się piękny naszyjnik z fiolką i grubym warkoczem z włosia z ogona jednorożca. Piękny naszyjnik… Przeznaczony dla innej.
Julie aż odebrało mowę. Wyjęła delikatnie biżuterię i zaczęła ją dokładnie oglądać. Od razu rozpoznała materiały, z których została wykonana ozdoba.
- Jest piękny. Dziękuję – powiedziała w końcu.
Malfoy odebrał od niej biżuterię, a gdy Moore podniosła do góry swoje blond włosy, nałożył jej naszyjnik. Prezentował się pięknie na tle czarnej sukienki, którą miała na sobie dziewczyna. Całą scenę obserwowali Pansy i Blaise, którzy zachodzili w głowę, skąd Draco wytrzasnął takie cudo. Może kolejna pamiątka rodowa?
- Gdzie go kupiłeś? – zapytała blondynka.
- Nigdzie. Sam go zrobiłem – powiedział Draco wypranym z emocji głosem.
Wtedy na stoliku zmaterializował się skrzat.
- Ojej, panicz Malfoy podarował panience Moore pierwszy prezent! Jaka będzie to radosna nowina! – zaskrzeczał i zniknął.
Wtedy Julie odetchnęła z ulgą i zaczęła mówić:
- Draco, przepraszam cię za wszystko. Ja…
- Ale o co chodzi? – przerwał jej.
- Nie przerywaj mi, bo mamy najwyżej minutę. Pomysł małżeństwa nie wypłynął ode mnie. Mój ojciec zmusił mnie do tego. Mówił coś o jakimś dawnym długu do spłacenia. Twoja rodzina spłaci go, gdy się pobierzemy. Oczywiście wszystko zostało zrobione za naszymi plecami. Mój ojciec wysyła skrzata, by nas podglądał czy zachowujemy się tak jak powinniśmy. On ma moją młodszą siostrę i matkę! Powiedział, że jak się nie zgodzę to on je…
Rozpłakała się. Chłopak niewiele myśląc, przytulił ją do siebie. Wtedy usłyszeli cichy trzask. Nic nie pojawiło się jednak między nimi, czyli skrzat szpiegował ich tak, by nie widzieli, że on jest w ich obecności. Draco zaczął układać myśli. Po pierwsze, Julie wcale nie chciała tego małżeństwa. Po drugie, będą nieustannie infiltrowani ze strony jej rodziny. Po trzecie, jej ojciec jest psychopatą. Po czwarte, jak to wszystko złoży się do kupy, otrzymuje się prosty komunikat. Koniec z Granger.
- Pomóż mi, proszę – wyszeptała wprost do jego ucha.
Malfoy biegł korytarzem pociągu i zaglądał do każdego przedziału. Musiał go gdzieś znaleźć. Potter był mu najbardziej potrzebny na świecie. W końcu znalazł go w towarzystwie Ginny, Rona i jej… Hermiona zasnęła na kolanach Rudzielca. W sercu Dracona coś pękło. Mimo to chciał dalej porozmawiać z Potterem.
- Harry, mogę prosić cię na chwilę?
Czarnowłosy chłopak wstał i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
- O co chodzi?
Draco gestem ręki poprosił, by się przybliżył. Gdy Harry był dostatecznie blisko, zapytał go szeptem:
- Czy domowe skrzaty, niepracujące w kuchni, mogą przebywać na terenie Hogwartu?
- Tak.
Malfoy obrócił się nagle i uderzył pięścią w okno.
- Kurwa!
Harry spojrzał na niego lekko zdziwiony.
- O co ci chodzi, Draco?
- O moją narzeczoną – mruknął smutno – Do zobaczenia.
Gdy wrócił do wagonu Ślizgonów, momentalnie zajął miejsce przy Julie. Przybliżył swoje usta do jej ucha i szepnął:
- Twój skrzat będzie nas śledził na terenie Hogwartu. Nie wiem, co robić.
Gdy skończył, dla zmylenia szpiega, pocałował ją w policzek. Wtedy ona obróciła swoją głowę do niego i oparła czoło o jego czoło. Zaczęła głęboko oddychać.
- Wormflower nie umie czytać. Możemy ją zmylić porozumiewając się listownie. Inaczej domyśli się, że coś nie gra – wyszeptała tak cicho, że tylko on mógł usłyszeć jej słowa. Dla pozostałych brzmiało to jak miłosne wyznanie.
Sztuka. Gra aktorska. Scena. To wszystko będzie obecne w jego życiu. Kiwnął delikatnie głową na znak, że zrozumiał jej słowa.
Pociąg przybył na stację w Hogsmeade. Powozy już od dawna czekały. Hermiona wysiadła z pociągu trzymając wiklinową klatkę, w której spał Krzywołap i swój kufer. Wsiadła do pierwszego powozu z brzegu. Za nią uczyniła to Ginny, Harry i Ron. Neville i Luna zajęli miejsca w innym powozie. Odszukała wzrokiem Malfoy’a. Wtedy poczuła się, jakby ktoś wbił jej sztylet w serce. Draco szedł obejmując Juliettę ramieniem. Wraz z nimi szli Parkinson i Zabini.
- Nie ma co, szybko zapomniał – prychnęła oburzona.
Ginny uśmiechnęła się do niej smutno.
Powóz ruszył. Po dwudziestu minutach dojechali pod bramy zamku. Po wejściu w jego mury każdy z uczniów zdejmował szkolny płaszcz. Chwilowe zimno zniknęło, gdy Hermiona przeszła w stronę Wielkiej Sali. Każdy z uczniów był ubrany w czarne bądź inne ciemne spodnie, choć z reguły wybierali jeansy, białą koszulę, czarny bezrękawnik z logo szkoły i krawat w kolorach domu, do którego przynależał. Jedynym wyjątkiem była Juliette Moore, która zamiast zasiadać przy jednym ze stołów, została poproszona osobiście przez dyrektora, by zająć miejsce na podwyższeniu, niedaleko mównicy. Gdy wszyscy zebrali się w Sali, Minerwa McGonagall z Tiarą Przydziału w ręku powiedziała:
- Przed wami siedzi nowa uczennica, Juliette Moore. Przybyła do Hogwartu na ostatnie pół roku nauki po ukończeniu Akademii Magii Beauxbatons. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło.
Założyła brązową czapkę na głowę dziewczyny. Tiara Przydziału wnet przemówiła:
- Juliette… Od wieków twoja rodzina trafiała do Slytherinu. Jednak widzę, że masz predyspozycje i warunki do każdego z domów Hogwartu. Twoja odwaga pasuje do Gryffindoru, twoja lojalność do Hufflepuffu, twoja inteligencja do Ravenclawu, a spryt to cecha Slytherinu. Gdzie by cię tu przydzielić…
Tiara ostatni raz miała taki kłopot z przydzieleniem ucznia, gdy Harry Potter pierwszy raz przekroczył mury tego zamku.
- Jeżeli nie przydzielisz mnie do Slytherinu, mój ojciec się na mnie zemści – szepnęła cicho dziewczyna – Nie mogę zdradzić rodziny.
- O nie, kochana, twój ojciec jest dobrym człowiekiem. Nic ci się nie stanie – odpowiedziała Tiara cicho, by potem wrzasnąć na całe gardło – GRYFFINDOR!
Źrenice dziewczyny rozszerzyły się z przerażenia. Obok swojego ucha usłyszała trzask. Wormflower musiała się deportować do domu, by powiedzieć o wszystkim ojcu. Wszystko się zatrzymało. Dziewczyna nie zauważała tego, jak schodzi po schodach, by dołączyć do wiwatującego stołu Gryfonów. Usiadła i wbiła wzrok w ławę. Nawet nie zauważyła, że siedzi pomiędzy Nevillem Longbottomem a Ronem Weasley’em. Nie zdawała sobie również sprawy, że naprzeciwko niej siedzi Gryfonka o kręconych brązowych włosach i bacznie obserwuje ozdobę znajdującą się na jej szyi.
- JAK ONA ŚMIAŁA?! – warknęła Hermiona, siedząc w swoim dormitorium razem z Ginny.
- Nic nie wiedziała ani o naszyjniku, ani o twoich relacjach z D… - zaczęła Ruda, lecz przyjaciółka jej przerwała.
- NIC MNIE TO NIE OBCHODZI! WREDNA SUKA! ON JEST JEJ WART!
Weszła szybko do łazienki i poprawiła sobie makijaż. Poperfumowała się i szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz? – zapytała Wiewiórka.
- Przejść się.
Hermiona wypadła z swojego dormitorium, a następnie z Pokoju Wspólnego Gryfonów. Przechodziła się korytarzami, aż nogi sprowadziły ją na sam dół. Była przy Wielkiej Sali, gdy usłyszała jakieś dźwięki zza rogu. Był to dziewczęcy chichot i odgłosy pocałunków. Wiedziała, że nie powinna podglądać, ale była w tak podłym humorze, że gdyby był to ktoś, kogo szczerze nie lubiła, odjęłaby tej osobie co najmniej kilkadziesiąt punktów. Cicho, na palcach, podeszła bliżej zagięcia ściany i wychyliła głowę. To, co zobaczyła, odebrało jej mowę i zdolność poruszania się. Namiętnie całującą się parą byli Teodor Nott i Pansy Parkinson. Gryfonka poczuła niesamowitą wściekłość na nich oboje. Przez tych idiotów Luna będzie cierpieć. Postanowiła się ujawnić, by nie pokazać Ślizgonom, że zostaną bezkarni.
- Jesteście niemożliwi. Ron miał rację, co do Ślizgonów. Zawsze byli, są i będą zdradzieckimi szujami. TAK DOBRZE SŁYSZAŁEŚ, NOTT! – dodała krzykiem, gdy chłopak ze zdziwioną miną popatrzył na Gryfonkę – JEŻELI MYŚLISZ, ŻE CI SIĘ UPIECZE, TO JESTEŚ W BŁĘDZIE, NĘDZNA ŚWINIO! LUNA DOWIE SIĘ O WSZYSTKIM!
Gdy skończyła na nich wrzeszczeć, wróciła prawie biegiem do swojego dormitorium, gdzie czekała na nią Ginny. Hermiona wyciągnęła z szuflady pergamin i naskrobała szybki list do Krukonki. Podała go Rudowłosej mówiąc:
- Wyślij to Lunie jak najszybciej. Musi się o tym dowiedzieć.
- Co się stało?
- Nott ją zdradza. Nie wiem, jak długo to trwa, ale razem z Pansy zaszli już daleko, więc można się domyślić, że długo.
Na twarzy Ginn malowała się wściekłość i smutek jednocześnie. Było jej niesamowicie żal Luny. Teodor okazał się zwykłym gnojem, a Pansy… To już lepiej nie mówić. Wyszła z pokoju ze zwitkiem papieru i ruszyła do swojego dormitorium, by posłać Świstoświnkę z pierwszym listem w tym roku.
Do pokoju weszła bardzo szybko, nie zwracając uwagi, co się w nim dzieje. Gdy mała sówka wyleciała przez otwarte okno w stronę Salonu Krukonów, Ginny zaczęła się rozglądać. Jej rzeczy były już na miejscu, więc postanowiła się rozpakować. Powoli wyjmowała ubrania z kufra i układała je w szafce. Kiedy chowała go pod łóżko, drzwi otworzyły się nagle, a w nich pojawiła się dziewczyna o blond włosach. Na jej szyi lśnił piękny, srebrny naszyjnik. W ręce trzymała kufer oraz klatkę z śnieżnobiałym kotem.
- Mogę? U was jest jedyne wolne miejsce.
Ginny wygięła brew w łuk, rozważając za i przeciw przyjęcia nowej Gryfonki.
- Skoro musisz – powiedziała w końcu z wielką niechęcią w głosie.
Juliette postawiła swój kufer na łóżku, które kiedyś zajmowała Lavender Brown. Z klatki wypuściła swojego kota, który usadowił się wygodnie na poduszce. Na jego szyi zalśniła czarna skórzana obróżka z srebrną blaszką, na której było wyryte imię kota – Lumos. Blondynka podeszła do współlokatorki i podała jej rękę.
- Julie.
- Ginny – powiedziała, ściskając jej dłoń – Dziewczyna Harry’ego, przyjaciółka Hermiony, siostra Rona i tak dalej i tak dalej. Znasz tu kogoś? – zapytała, by wyciągnąć od nowej jak najwięcej informacji.
- Jedynie Dracona, Blaise’a i Pansy. I to tylko z pociągu.
- O, kumpluję się z nimi. Draco był u Harry’ego w domu na Sylwestra. Dobrze się dogadywali z Hermioną – powiedziała niby obojętnym tonem, po czym dodała - Łady wisiorek.
- Dostałam od Draco. Mamy się pobrać.
- A, faktycznie! Hermiona powiedziała mi o liście. Zarówno ona jak i Draco byli wstrząśnięci. Dopiero co zaczynało im się układać – ostatnie zdanie wypowiedziała z takim naciskiem, jakby chciała dopowiedzieć „a to wszystko jest twoja wina”.
Julie wyjęła z kufra kawałek pergaminu i zaczęła skrobać po nim piórem. Gdy skończyła podała go Ginny.
- Przeczytaj.
Ruda wykonała polecenie. Jej wzrok szybko przeleciał tekst, w którym dziewczyna zawarła tą samą historię, którą Draco usłyszał w pociągu. Chciała jak najszybciej popędzić do pokoju Hermiony, by wszystko jej przekazać, ale Julie powstrzymała ją. Podała jej kolejny zwitek pergaminu, na którym napisała:
„Nie mów jej nic. Napiszę do niej list. Śledzi mnie skrzat. Nie może się niczego dowiedzieć”
Ginn skinęła głową na znak zrozumienia. Po chwili uśmiechnęła się do dziewczyny, rozumiejąc jej sytuację.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – powiedziała Ruda.
- Prezent. Wybacz moje karygodne zachowanie. Więcej się to nie powtórzy – powiedział, całując jej dłoń.
- Przyjmuję przeprosiny.
Chłopak usiadł obok niej, smutnym wzrokiem przyglądając się, jak rozpakowuje prezent. Gdy tylko uniosła wieczko, jej oczom ukazał się piękny naszyjnik z fiolką i grubym warkoczem z włosia z ogona jednorożca. Piękny naszyjnik… Przeznaczony dla innej.
Julie aż odebrało mowę. Wyjęła delikatnie biżuterię i zaczęła ją dokładnie oglądać. Od razu rozpoznała materiały, z których została wykonana ozdoba.
- Jest piękny. Dziękuję – powiedziała w końcu.
Malfoy odebrał od niej biżuterię, a gdy Moore podniosła do góry swoje blond włosy, nałożył jej naszyjnik. Prezentował się pięknie na tle czarnej sukienki, którą miała na sobie dziewczyna. Całą scenę obserwowali Pansy i Blaise, którzy zachodzili w głowę, skąd Draco wytrzasnął takie cudo. Może kolejna pamiątka rodowa?
- Gdzie go kupiłeś? – zapytała blondynka.
- Nigdzie. Sam go zrobiłem – powiedział Draco wypranym z emocji głosem.
Wtedy na stoliku zmaterializował się skrzat.
- Ojej, panicz Malfoy podarował panience Moore pierwszy prezent! Jaka będzie to radosna nowina! – zaskrzeczał i zniknął.
Wtedy Julie odetchnęła z ulgą i zaczęła mówić:
- Draco, przepraszam cię za wszystko. Ja…
- Ale o co chodzi? – przerwał jej.
- Nie przerywaj mi, bo mamy najwyżej minutę. Pomysł małżeństwa nie wypłynął ode mnie. Mój ojciec zmusił mnie do tego. Mówił coś o jakimś dawnym długu do spłacenia. Twoja rodzina spłaci go, gdy się pobierzemy. Oczywiście wszystko zostało zrobione za naszymi plecami. Mój ojciec wysyła skrzata, by nas podglądał czy zachowujemy się tak jak powinniśmy. On ma moją młodszą siostrę i matkę! Powiedział, że jak się nie zgodzę to on je…
Rozpłakała się. Chłopak niewiele myśląc, przytulił ją do siebie. Wtedy usłyszeli cichy trzask. Nic nie pojawiło się jednak między nimi, czyli skrzat szpiegował ich tak, by nie widzieli, że on jest w ich obecności. Draco zaczął układać myśli. Po pierwsze, Julie wcale nie chciała tego małżeństwa. Po drugie, będą nieustannie infiltrowani ze strony jej rodziny. Po trzecie, jej ojciec jest psychopatą. Po czwarte, jak to wszystko złoży się do kupy, otrzymuje się prosty komunikat. Koniec z Granger.
- Pomóż mi, proszę – wyszeptała wprost do jego ucha.
***
Malfoy biegł korytarzem pociągu i zaglądał do każdego przedziału. Musiał go gdzieś znaleźć. Potter był mu najbardziej potrzebny na świecie. W końcu znalazł go w towarzystwie Ginny, Rona i jej… Hermiona zasnęła na kolanach Rudzielca. W sercu Dracona coś pękło. Mimo to chciał dalej porozmawiać z Potterem.
- Harry, mogę prosić cię na chwilę?
Czarnowłosy chłopak wstał i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
- O co chodzi?
Draco gestem ręki poprosił, by się przybliżył. Gdy Harry był dostatecznie blisko, zapytał go szeptem:
- Czy domowe skrzaty, niepracujące w kuchni, mogą przebywać na terenie Hogwartu?
- Tak.
Malfoy obrócił się nagle i uderzył pięścią w okno.
- Kurwa!
Harry spojrzał na niego lekko zdziwiony.
- O co ci chodzi, Draco?
- O moją narzeczoną – mruknął smutno – Do zobaczenia.
Gdy wrócił do wagonu Ślizgonów, momentalnie zajął miejsce przy Julie. Przybliżył swoje usta do jej ucha i szepnął:
- Twój skrzat będzie nas śledził na terenie Hogwartu. Nie wiem, co robić.
Gdy skończył, dla zmylenia szpiega, pocałował ją w policzek. Wtedy ona obróciła swoją głowę do niego i oparła czoło o jego czoło. Zaczęła głęboko oddychać.
- Wormflower nie umie czytać. Możemy ją zmylić porozumiewając się listownie. Inaczej domyśli się, że coś nie gra – wyszeptała tak cicho, że tylko on mógł usłyszeć jej słowa. Dla pozostałych brzmiało to jak miłosne wyznanie.
Sztuka. Gra aktorska. Scena. To wszystko będzie obecne w jego życiu. Kiwnął delikatnie głową na znak, że zrozumiał jej słowa.
***
Pociąg przybył na stację w Hogsmeade. Powozy już od dawna czekały. Hermiona wysiadła z pociągu trzymając wiklinową klatkę, w której spał Krzywołap i swój kufer. Wsiadła do pierwszego powozu z brzegu. Za nią uczyniła to Ginny, Harry i Ron. Neville i Luna zajęli miejsca w innym powozie. Odszukała wzrokiem Malfoy’a. Wtedy poczuła się, jakby ktoś wbił jej sztylet w serce. Draco szedł obejmując Juliettę ramieniem. Wraz z nimi szli Parkinson i Zabini.
- Nie ma co, szybko zapomniał – prychnęła oburzona.
Ginny uśmiechnęła się do niej smutno.
Powóz ruszył. Po dwudziestu minutach dojechali pod bramy zamku. Po wejściu w jego mury każdy z uczniów zdejmował szkolny płaszcz. Chwilowe zimno zniknęło, gdy Hermiona przeszła w stronę Wielkiej Sali. Każdy z uczniów był ubrany w czarne bądź inne ciemne spodnie, choć z reguły wybierali jeansy, białą koszulę, czarny bezrękawnik z logo szkoły i krawat w kolorach domu, do którego przynależał. Jedynym wyjątkiem była Juliette Moore, która zamiast zasiadać przy jednym ze stołów, została poproszona osobiście przez dyrektora, by zająć miejsce na podwyższeniu, niedaleko mównicy. Gdy wszyscy zebrali się w Sali, Minerwa McGonagall z Tiarą Przydziału w ręku powiedziała:
- Przed wami siedzi nowa uczennica, Juliette Moore. Przybyła do Hogwartu na ostatnie pół roku nauki po ukończeniu Akademii Magii Beauxbatons. Mam nadzieję, że przyjmiecie ją ciepło.
Założyła brązową czapkę na głowę dziewczyny. Tiara Przydziału wnet przemówiła:
- Juliette… Od wieków twoja rodzina trafiała do Slytherinu. Jednak widzę, że masz predyspozycje i warunki do każdego z domów Hogwartu. Twoja odwaga pasuje do Gryffindoru, twoja lojalność do Hufflepuffu, twoja inteligencja do Ravenclawu, a spryt to cecha Slytherinu. Gdzie by cię tu przydzielić…
Tiara ostatni raz miała taki kłopot z przydzieleniem ucznia, gdy Harry Potter pierwszy raz przekroczył mury tego zamku.
- Jeżeli nie przydzielisz mnie do Slytherinu, mój ojciec się na mnie zemści – szepnęła cicho dziewczyna – Nie mogę zdradzić rodziny.
- O nie, kochana, twój ojciec jest dobrym człowiekiem. Nic ci się nie stanie – odpowiedziała Tiara cicho, by potem wrzasnąć na całe gardło – GRYFFINDOR!
Źrenice dziewczyny rozszerzyły się z przerażenia. Obok swojego ucha usłyszała trzask. Wormflower musiała się deportować do domu, by powiedzieć o wszystkim ojcu. Wszystko się zatrzymało. Dziewczyna nie zauważała tego, jak schodzi po schodach, by dołączyć do wiwatującego stołu Gryfonów. Usiadła i wbiła wzrok w ławę. Nawet nie zauważyła, że siedzi pomiędzy Nevillem Longbottomem a Ronem Weasley’em. Nie zdawała sobie również sprawy, że naprzeciwko niej siedzi Gryfonka o kręconych brązowych włosach i bacznie obserwuje ozdobę znajdującą się na jej szyi.
***
- JAK ONA ŚMIAŁA?! – warknęła Hermiona, siedząc w swoim dormitorium razem z Ginny.
- Nic nie wiedziała ani o naszyjniku, ani o twoich relacjach z D… - zaczęła Ruda, lecz przyjaciółka jej przerwała.
- NIC MNIE TO NIE OBCHODZI! WREDNA SUKA! ON JEST JEJ WART!
Weszła szybko do łazienki i poprawiła sobie makijaż. Poperfumowała się i szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia.
- Gdzie idziesz? – zapytała Wiewiórka.
- Przejść się.
Hermiona wypadła z swojego dormitorium, a następnie z Pokoju Wspólnego Gryfonów. Przechodziła się korytarzami, aż nogi sprowadziły ją na sam dół. Była przy Wielkiej Sali, gdy usłyszała jakieś dźwięki zza rogu. Był to dziewczęcy chichot i odgłosy pocałunków. Wiedziała, że nie powinna podglądać, ale była w tak podłym humorze, że gdyby był to ktoś, kogo szczerze nie lubiła, odjęłaby tej osobie co najmniej kilkadziesiąt punktów. Cicho, na palcach, podeszła bliżej zagięcia ściany i wychyliła głowę. To, co zobaczyła, odebrało jej mowę i zdolność poruszania się. Namiętnie całującą się parą byli Teodor Nott i Pansy Parkinson. Gryfonka poczuła niesamowitą wściekłość na nich oboje. Przez tych idiotów Luna będzie cierpieć. Postanowiła się ujawnić, by nie pokazać Ślizgonom, że zostaną bezkarni.
- Jesteście niemożliwi. Ron miał rację, co do Ślizgonów. Zawsze byli, są i będą zdradzieckimi szujami. TAK DOBRZE SŁYSZAŁEŚ, NOTT! – dodała krzykiem, gdy chłopak ze zdziwioną miną popatrzył na Gryfonkę – JEŻELI MYŚLISZ, ŻE CI SIĘ UPIECZE, TO JESTEŚ W BŁĘDZIE, NĘDZNA ŚWINIO! LUNA DOWIE SIĘ O WSZYSTKIM!
Gdy skończyła na nich wrzeszczeć, wróciła prawie biegiem do swojego dormitorium, gdzie czekała na nią Ginny. Hermiona wyciągnęła z szuflady pergamin i naskrobała szybki list do Krukonki. Podała go Rudowłosej mówiąc:
- Wyślij to Lunie jak najszybciej. Musi się o tym dowiedzieć.
- Co się stało?
- Nott ją zdradza. Nie wiem, jak długo to trwa, ale razem z Pansy zaszli już daleko, więc można się domyślić, że długo.
Na twarzy Ginn malowała się wściekłość i smutek jednocześnie. Było jej niesamowicie żal Luny. Teodor okazał się zwykłym gnojem, a Pansy… To już lepiej nie mówić. Wyszła z pokoju ze zwitkiem papieru i ruszyła do swojego dormitorium, by posłać Świstoświnkę z pierwszym listem w tym roku.
Do pokoju weszła bardzo szybko, nie zwracając uwagi, co się w nim dzieje. Gdy mała sówka wyleciała przez otwarte okno w stronę Salonu Krukonów, Ginny zaczęła się rozglądać. Jej rzeczy były już na miejscu, więc postanowiła się rozpakować. Powoli wyjmowała ubrania z kufra i układała je w szafce. Kiedy chowała go pod łóżko, drzwi otworzyły się nagle, a w nich pojawiła się dziewczyna o blond włosach. Na jej szyi lśnił piękny, srebrny naszyjnik. W ręce trzymała kufer oraz klatkę z śnieżnobiałym kotem.
- Mogę? U was jest jedyne wolne miejsce.
Ginny wygięła brew w łuk, rozważając za i przeciw przyjęcia nowej Gryfonki.
- Skoro musisz – powiedziała w końcu z wielką niechęcią w głosie.
Juliette postawiła swój kufer na łóżku, które kiedyś zajmowała Lavender Brown. Z klatki wypuściła swojego kota, który usadowił się wygodnie na poduszce. Na jego szyi zalśniła czarna skórzana obróżka z srebrną blaszką, na której było wyryte imię kota – Lumos. Blondynka podeszła do współlokatorki i podała jej rękę.
- Julie.
- Ginny – powiedziała, ściskając jej dłoń – Dziewczyna Harry’ego, przyjaciółka Hermiony, siostra Rona i tak dalej i tak dalej. Znasz tu kogoś? – zapytała, by wyciągnąć od nowej jak najwięcej informacji.
- Jedynie Dracona, Blaise’a i Pansy. I to tylko z pociągu.
- O, kumpluję się z nimi. Draco był u Harry’ego w domu na Sylwestra. Dobrze się dogadywali z Hermioną – powiedziała niby obojętnym tonem, po czym dodała - Łady wisiorek.
- Dostałam od Draco. Mamy się pobrać.
- A, faktycznie! Hermiona powiedziała mi o liście. Zarówno ona jak i Draco byli wstrząśnięci. Dopiero co zaczynało im się układać – ostatnie zdanie wypowiedziała z takim naciskiem, jakby chciała dopowiedzieć „a to wszystko jest twoja wina”.
Julie wyjęła z kufra kawałek pergaminu i zaczęła skrobać po nim piórem. Gdy skończyła podała go Ginny.
- Przeczytaj.
Ruda wykonała polecenie. Jej wzrok szybko przeleciał tekst, w którym dziewczyna zawarła tą samą historię, którą Draco usłyszał w pociągu. Chciała jak najszybciej popędzić do pokoju Hermiony, by wszystko jej przekazać, ale Julie powstrzymała ją. Podała jej kolejny zwitek pergaminu, na którym napisała:
„Nie mów jej nic. Napiszę do niej list. Śledzi mnie skrzat. Nie może się niczego dowiedzieć”
Ginn skinęła głową na znak zrozumienia. Po chwili uśmiechnęła się do dziewczyny, rozumiejąc jej sytuację.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – powiedziała Ruda.
~~~ OGŁOSZENIA PARAFIALNE ~~~
Rozdział nie jest zbyt długi, ale to foch z mojej strony za akcję z komentarzami ;c Jeżeli chcecie dać mi motywację na napisanie i wstawienie Rozdziału 10 przed dniem jutrzejszym (ostrzegam, że może to być równie dobrze 23:59) to zostawcie 10 komentarzy pod tym postem?
Jak zauważyliście sprawa wątku pobocznego Luna-Nott jest prawie rozwiązana. Hermiś oczywiście jest horrendalnie zazdrosna i sam fakt przynależenia Julie do Gryffindoru jest dla niej karygodny. Dracuś postanowił pomóc swojej fiancée i zaczyna bawić się w teatr. Powiem wam tyle - niedługo wszystko będzie dobrze czyli jeszcze bardziej pogmatwane <3 Następny rozdział rozpoczyna się w dormitorium Harry'ego. Jeżeli chcecie dowiedzieć się o czym tak namiętnie rozmawia z innymi chłopakami to zapraszam do komentowania :)
PS Jeżeli macie jakiekolwiek pytania zapraszam na mojego aska (http://ask.fm/CallMeExpecto).
PS Jeżeli macie jakiekolwiek pytania zapraszam na mojego aska (http://ask.fm/CallMeExpecto).
Rozdział jest wspaniały :D
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Julie trafi do Gryfonów :) Już mnie zżera ciekawość co będzie dalej ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Genialny rozdział :) Jak przeczytalam o wątpliwościach Tiary to domysliłam się, ze będzie Gryffindor :) Cioekawe co będzie dalej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
panstwowesley.blogspot.com
Biedna Hermiona jeszcze wszyscy pewnie będą od niej oczekiwać żeby się z nią zaprzyjaźniła. Ciekawe jak Draco wybrnie z tej sytuacji :) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAgfa
Takiej historii jeszcze nie było :) Czekam na kolejne rozdziały, bo jest naprawdę bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Akcja się rozwija...
OdpowiedzUsuńa ja sie nie spodziewalam, ze ona trafi do Gryffindoru. Jestem bardzo ciekawa dalszego rozwiniecia akcji. Ciekawe czy Hermiona sie z nia zaprzyjazni, bo cos mi sie wydaje, ze chyba nie bedzie pałać do niej miłoscią ;) without-magic.blogspot.com
OdpowiedzUsuńdodaje komentarz, bo karzesz :C
OdpowiedzUsuńtwoj blog znalazlam przez przyoadek patrzac na obserwowane przyjaciolki i musze przyznac, ze zakochalam sie <3
twoj blog jest oryginalny i nesamowity :)
zazdroszcze talentu!
Akcja się rozwija i to w dobrym kierunku :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ola
świetny rozdział mimo wszystko zaczynam lubić ta całą Julie, ale i tak żal mi Mionki, czekam na next :D
OdpowiedzUsuńMoże Harry będzie chciał pogodzić Draco i Hermione? Chociaż nie wiem, tak tylko się zastanawiam. Jestem dziesiąta więc niedługo nowy rozdzialik. Dużo weny. I zapraszam do siebie na następny rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://wbrewwszystkim.blogspot.com/
CUDO,CUDO CUDO!!!
OdpowiedzUsuńA ja ciągle uważam, że w walentynki Draco oświadczy się Hermionie! ;)
OdpowiedzUsuń-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Popieram :D
UsuńLubię tą Julie :)
OdpowiedzUsuńNott to ma szczęście, że Hermiona nie potraktowała go żadnym zaklęciem :D Szkoda mi tylko Luny, ale oni do siebie nie pasowali. Może dzięki temu będzie w końcu z Nevillem.
OdpowiedzUsuńI co miała na myśli Tiara?