piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 5

Dom Harry'ego Pottera, Dolina Godryka

Gdy Państwo Granger zeszli na dół, zauważyli jak Hermiona z namaszczeniem ogląda sukienkę, buty i kopertówkę. Była zauroczona prezentem, a równocześnie pluła sobie w brodę, że jej prezenty dla rodziców wypadają tak blado przy tym, co od nich otrzymała.
- Nie kupiliśmy biżuterii, bo nie mogliśmy nic znaleźć. Podoba ci się? – zapytała jej matka, siadając obok niej na podłodze przy choince.
Hermiona nie mówiąc nic rzuciła się mamie na szyję i uściskała mocno. Dopiero gdy ją puściła, uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
- Dziękuję.
Wtedy pani Granger zauważyła, co jej córka ma na szyi. Podniosła lekko naszyjnik i zaczęła go dokładnie oglądać.
- To chyba nawet lepiej, że nic nie znaleźliśmy, bo to jest idealne. Piękny rzemyk. A jaki delikatny… Z reguły warkocze z końskiego włosia powinny kuć i być nieprzyjemne, prawda?
- Ale to nie jest zwykły koń. To włos z ogona jednorożca, a ciecz w buteleczce to krew. To co mam na szyi jest niewyobrażalnie cenne i wartościowe. Jednorożce, tak samo jak feniksy, uzdrawiają. Nawet ludzi na pograniczu śmierci i życia.
- Skąd miałaś na coś tak pięknego pieniądze? – zapytał zdziwiony ojciec.
- Nie kupiłam tego. Dostałam. Od… - zawahała się.
- Od?
- Przyjaciela – dokończyła.
- Harry Potter wysłał ci taki piękny prezent? Wiedziałam, że chłopak ma złote serce, ale…
- To nie od Harry’ego. On i tak wspomoże mnie finansowo po zakończeniu szkoły. Chciał dać mi i Ronowi coś wyjątkowego. Ja… Już od dawna zbierałam pieniądze na własny dom.
- A gdzie?
Hermiona w duszy odetchnęła z ulgą. Przynajmniej skończyły się wypytywania o prezent. Tłumaczenie całej historii o Draconie Malfoy’u po tych siedmiu latach nienawiści nie byłoby dobrym rozwiązaniem, jeżeli przed obiadem chcą wyjechać do domu Pottera.
- W Dolinie Godryka. Harry i Syriusz kupili dwa domy. Jeden dla siebie, drugi dla mnie. Po zakończeniu roku oddam mu umówioną wcześniej sumę.
- A co chciał Ron?
- Ron poprosił o pomoc przy odbudowaniu Nory. Nie trzymała się za dobrze od czasu podpalenia.
- Skąd Harry ma na to wszystko pieniądze? Nie uważasz, że to trochę naciąganie z waszej strony?
- Harry oddziedziczył dużo pieniędzy po rodzicach. Syriusz miał dużo złota ze skarbca rodowego Blacków. Po śmierci Bellatrix Lestrange, Narcyza Malfoy zrzekła się praw do jej majątku na rzecz kuzyna. Tak więc Harry i Syriusz otrzymali dwukrotność tego, co mieli dotychczas. Po spieniężeniu domu przy Grimmauld Place znów zyskali. Jeszcze dodatkowo Harry otrzymał nagrodę od Ministerstwa za pokonanie Voldemorta. Od samego początku chciał się z nami podzielić, bo „gdyby nie my nic, by się nie udało”. Oboje z Ronem podziękowaliśmy mu za ten gest i przyjęliśmy naszą część. Moja część poszła na kupno domu, jestem winna Harry’emu jedynie trzysta galeonów. Ron wszystko wydał na odbudowę Nory.
Matka zastanowiła się chwilę.
- Mam nadzieję, że zaprosisz nas do swojego domu – powiedziała z uśmiechem.
- Ale na razie musimy pognębić chłopaczka o złotym sercu.
Rodzina zaśmiała się. Nawet rudy filozof obserwujący całą rozmowę z wysokiego stopnia schodów miauknął cicho z zadowoleniem.

***

Tego samego dnia w domie Syriusza i Harry’ego panowała podobna świąteczna atmosfera. Czarnowłosy chłopak wyszedł z łóżka o siódmej i po ciemku zszedł do salonu, gdzie czekała na niego choinka z prezentami. Poza prezentami dla Syriusza i Pottera czekały tu również na swoich właścicieli podarunki dla Hermiony, Rona, Ginny i innych, którzy mieli przyjechać tu na tydzień. Zaczął przeszukiwać pudełka. Nie znalazł nic dla siebie. Poczuł się jak małe dziecko. Ostatnie lata był rozpieszczany przez panią Weasley, która przysyłała mu najróżniejsze prezenty od swetrów po słodycze. Zawsze otrzymywał również prezenty od przyjaciół i od pewnego czasu od Syriusza. Stwierdził jednak, że przyjaciele na pewno podarują mu coś, kiedy przyjadą do niego.
- Zachowuję się jak dzieciak – zaśmiał się, analizując własne zachowanie i zaczął udawać Dudley’a sprzed kilku dobrych lat – Nie dostałem trzysta czterdziestego drugiego prezentu! GDZIE JEST MÓJ TRZYSTA CZTERDZIESTY DRUGI PREZENT?!
Wtedy na swojej ręce poczuł ślinę i ciepły oddech. Aż podskoczył i szybko chwycił za różdżkę. Zamiast jadowitego węża czy świeżej czyrakobulwy jego zielone oczy spoczęły na szczeniaku. Był on wielkości dorosłego beagle’a, ale zupełnie go nie przypominał. Miał półdługą, szorstką sierść w kolorze piaskowym. Jego brązowe oczka bacznie śledziły każdy ruch chłopaka. Po chwili Harry skojarzył wygląd psa. W podobną rasę przemieniał się Syriusz!
- Widzę, że Tonks znalazła ciebie, zanim ty znalazłeś ją – zaśmiał się jego ojciec chrzestny, wchodząc do salonu.
- Tonks?
- A, widzisz. Za życia zawsze zazdrościła mi umiejętności zmieniania się w psa. Postanowiłem spełnić jej marzenie. Cześć Tonks – wytłumaczył i pogłaskał suczkę po piaskowym łebku.
- Ta rasa… Ty zmieniasz się w tego psa…
- Nie do końca. Ja jestem kundlem. A ty masz przed sobą rasową przedstawicielkę wilczarza irlandzkiego. Ma siedem tygodni, a jest taka duża. Wyrośnie wyższa ode mnie jako psa.
- Chyba powinienem kupić sobie jakąś encyklopedię ras, bo z moją głową do psów to przy pierwszej okazji palnę, że jest yorkiem.
- Oj, na pewno nie jest tak źle. Wilczarz irlandzki to naprawdę łatwa nazwa do zapamiętania – powiedział z uśmiechem.
Szczeniak zadarł małą główkę do góry i zaczął obserwować rozmowę, machając ogonkiem.
- Mam nadzieję, że polubi Ginny. W końcu, gdy zamieszkacie razem, a mnie tu nie będzie…
- Jak to ciebie nie będzie? – Harry aż wytrzeszczył oczy.
- Nie sądzisz, że mieszkanie z wujkiem i żoną byłoby niezbyt normalne? – zaśmiał się Syriusz – Spokojnie, stary dziad nie da ci spokoju. Kupiłem sobie mały domek niedaleko, kilka ulic dalej. Będę często wpadał.
- Mam nadzieję – powiedział Harry i poszedł do kuchni, żeby zrobić śniadanie.

***

Ginny biegała po pokoju, szukając albumu ze zdjęciami.
- Ginny pospiesz się! Mamy pojawić się u Potterów za dwie minuty! Nieładnie byłoby się spóźnić, kiedy korzystamy z najszybszego środka transportu! – Molly Wealsey krzyknęła ze schodów.
- Już mamo! Muszę znaleźć tylko ten cholerny album!
- JAK TY SIĘ WYRAŻASZ, DZIECKO?!
- Zajebiście… - mruknęła pod nosem rudowłosa.
W końcu znalazła paczuszkę. Leżała oczywiście centralnie przed jej oczami na biurku. Złapała ją i zbiegła po schodach. Wskoczyła do kominka i rzuciła garść proszku pod nogi mówiąc wyraźnie:
- Dom Harry’ego Pottera, Dolina Godryka.
I zniknęła w zielonych płomieniach.

***

- Wciąż nie rozumiem, dlaczego musimy jechać kuligiem. Sieć Fiuu jest o wiele szybsza! – jęknął Draco ubierając długi czarny płaszcz.
- Podróżowanie przez kominki niszczy ubrania – odpowiedziała Narcyza Malfoy ubierając futro z norek, korzystając z pomocy męża.
- Będziemy jechać pół dnia…
- Dokładnie. Tylko pół dnia – odparł Lucjusz Malfoy.
Klasnął w dłonie, a służba zabrała wszelkie bagaże i załadowała je na sanie z zadaszeniem. Cała trójka wsiadła do pojazdu, a jeden ze skrzatów usiadł na miejscu woźnicy i popędził dwa gniade konie angielskie, by zawiozły ich do celu.

***

Grangerowie jechali samochodem już trzecią godzinę. Krzywołap obserwował zmieniające się otoczenie swoim leniwym wzrokiem. Hermiona gładziła go po grzbiecie, przeglądając Historię Hogwartu, chyba już setny raz w ciągu swojego życia. Było ciemno, gdy dziewczyna usłyszała:
- Kochanie, jesteśmy na miejscu.
Zamknęła księgę z głośnym trzaskiem. Pers wpakował się do wiklinowego koszyka i pozwolił się zamknąć. Wysiadła z samochodu i podeszła do bagażnika, wyjmując swój kufer. Cała trójka stanęła przed drzwiami. Otworzył im przystojny, czarnowłosy mężczyzna przed czterdziestką.
- Witajcie, kochani! Wejdźcie.
Zaprosił ich do środka. Chwilę później w ramiona brunetki rzuciła się dwójka przyjaciół. Zarówno Harry, jak i Ron ucieszyli się z powodu jej wizyty.
- Cześć chłopaki. Jest Ginny? – zapytała.
Rudowłosa pojawiła się znikąd.
- Cześć piękna.
Wzrok Wiewiórki przykuł nietypowy naszyjnik. Obejrzała go z bliska.
- Skąd masz to cudo? – powiedziała, wytrzeszczając oczy – Czy to jednorożec?
Hermiona uśmiechnęła się i pogładziła srebrny warkocz. Kiwnęła głową. Rodzice pożegnali się z córką. Wyjaśnili jej, że przyjadą po nią pierwszego stycznia pod wieczór. Syriusz odebrał kufer Hermiony i zaniósł go do pokoju, który miała zająć. Cała czwórka przeszła do salonu. Wtedy brunetka zobaczyła małego przedstawiciela psowatych. Krzywołap nastroszył się, ale wilczarz irlandzki był miło nastawiony do kotka.
- Dostałem psa od Syriusza. Nazywa się Tonks – wyjaśnił Harry, drapiąc psa za uchem.
- Całkiem miły piesek, Granger.
Hermiona odwróciła głowę. Stał za nią Draco Malfoy, uśmiechając się szeroko.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego do cholery zawsze pojawiasz się tak znienacka? To lekko przerażające – zaśmiała się dziewczyna.
- Kochana, takie już mam hobby. Widzę, że spodobał się prezent.
- I to bardzo. Jest piękny.
Ginny spojrzała po nich z lekkim uśmieszkiem na twarzy. W oczach miała iskrę triumfu. Hermiona zaśmiała się w duchu z zachowania przyjaciółki.
- Hermiś, idziemy spać? Jest bardzo późno – powiedziała, puszczając do niej oczko.
- Jasne Ginniś – zachichotała Granger.
Obie dziewczyny weszły po schodach i udały się do sypialni. Hermiona rozpakowała swoje rzeczy zaklęciem. Jej łóżko znajdowało się po prawej stronie pokoju. Naprzeciwko stało drugie łóżko, które zajmowała Ginny. Poza tym w pokoju był również stolik z dwoma fotelami, mała komoda i szafeczki nocne. Obie dziewczyny miały także do dyspozycji własne łazienki.
- Harry zadbał o każdy szczegół, prawda?
- A i owszem. Od samego początku chciał urządzić ten dom tak, by mógł gościć każdego z nas. Nawet po naszym ślubie chce zachować ten układ.
- Ślubie? Już wszystko zaplanowaliście?
- Planowaliśmy, ale oficjalnie nie jesteśmy zaręczeni. Chcemy zaczekać do zakończenia szkoły. Mama jeszcze nie ochłonęła po Bitwie i śmierci Freda. Nie chcemy jej dokładać sprawy ślubu, bo wykończyłoby to ją nerwowo.
- Też fakt.
- Ale zamiast gadać o mnie i Harrym, to lepiej gadaj, co z tobą i Draco. Ten naszyjnik to dosyć drogi prezent, nie uważasz?
- Tak, ale Malfoy ma kasy jak lodu. Podejrzewam, że dla jego matki to coś nie wartego uwagi. Śmieć z bazaru.
- Nie przesadzaj, Herm. Krew jednorożca jest cholernie cenna. W końcu ten, kto zabija to zwierzę, staje się potępionym.
- Zawsze można znaleźć rannego…
- Powiedzmy sobie szczerze. Populacja jednorożców jest maluteńka, populacja tych rannych jeszcze mniejsza. Nie sądzisz, że musiał się naganiać, żeby sprawić ci taki prezent? Może chce ci coś przez to powiedzieć?
- Proszę cię, Ginny. Wszędzie widzisz spiski – jęknęła dziewczyna.
- To nie spisek, kochanie. To jest fakt.
- Dobra weź idź spać, bo chyba nałykałaś się popiołu, jak przełaziłaś przez kominek.
- Tak, tak. Ja ci mówię, jeszcze kilka tygodni i zobaczysz, że najbardziej inteligenta dziewczyna od czasów Merlina będzie spotykać się ze szkolnym ciachem z Slytherinu – zaśmiała się Ruda.
- Prędzej Nott zacznie zdradzać Lunę albo Malfoy wyczaruje cielesnego Patronusa – prychnęła.
Hermiona przebrała się w koszulkę nocną i położyła się do łóżka. Rudy kot-filozof ponownie obserwował całą sytuację i z cynicznym uśmieszkiem na pysku, niewidocznym dla postronnych obserwatorów, oceniał postawę właścicielki. Kobieta-Merlin, a jednak taka głupia i niedomyślna. Jak Malfoy znajdzie na niebie nową gwiazdę i nazwie ją Hermiona albo założy własne królestwo i nazwie je Hermiona, albo wytapetuje każdy milimetr kwadratowy Hogwartu w jej zdjęcia, to też będzie jedynie przejaw przyjaźni? Nie sądzę, Hermionko, nie sądzę.
~~~ OGŁOSZENIA PARAFIALNE ~~~

Dziubki, wiem, że krótko, ale podjęłam decyzję, że rozdziały będą miały raczej 5-6 stron, a nie więcej. Idealnie mi się wtedy pisze. Oczywiście jak zwykle Ginny próbuje nakłonić Hermiś do działania, ale co ona będzie się wydurniać. Malfoy bawi się w Grechutę, bo nie wie "czy to  jest przyjaźń czy to jest kochanie". Zauważyłam, że nikogo nie interesuje grawer na naszyjniku ;P A szkoda, bo jest ważny. Póki co, spostrzegawcze oczko Mionki go nie zarejestrowało, ale sytuacja rozwiąże się gdzieś koło rozdziału dziesiątego wzwyż. Mam nadzieję, że się podobało. Następny rozdział ujrzycie najpewniej w niedzielę wieczorem, choć może będę tak wspaniałomyślna i dodam coś jutro z samego rana :D Zmotywujecie mnie komentarzami?

17 komentarzy:

  1. ojeju, wilczarz irlandzki - uwielbiam tę rasę!
    super rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie rozdział jest genialny :)
    Strasznie mnie ciekawi jak będzie wyglądał pobyt wszystkich w domu Harrego, więc bardzo proszę o nowy rozdział jak najszybciej ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO :D i te przemyślenia kochanego Kotecka :D "Jak Malfoy znajdzie na niebie nową gwiazdę i nazwie ją Hermiona, albo założy własne królestwo i nazwie je Hermiona, albo wytapetuje każdy milimetr kwadratowy Hogwartu w jej zdjęcia to też będzie jedynie przejaw przyjaźni? Nie sadzę, Hermionko, nie sądzę." No po prostu się uśmiałam :D Rozdział Genialny i mam nadzije, ze cię TAK BARDZOOO MOTYWUJE, ze dodasz nowy juz rano :D Nie mogę się doczekać dalszej akcji i tego co będzie się działo w Dolinie Godryka :D I jeszcze to porowa i id Draco do Grechuty aż sobie zaczęłam piosenkę śpiewać :D Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest cudowne! Ja chcę jeszcze! Świetnie Ci idzie;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam te przemyślenia rudego kocura - są GENIALNE! ;>
    Jestem ciekawa jak będzie wyglądał dalszy pobyt tegoż zacnego towarzystwa w Dolinie Godryka i jak (kiedy? w jaki sposób? co z tego wyniknie?) rozwinie się relacja Draco-Hermiona i czy Ron - jak zwykle - będzie się burzył i przeszkadzał...
    Mam wielką nadzieję, że jutro wstanę z łóżka, włączę laptopa i zobaczę nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial naprawde fantastyczny!
    Jestes swietna dziewczyno :) oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki, dzięki, dzięki <3 Rozdział już się pisze i podejrzewam, że bardzo wam się spodoba ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny, Cudny, Cudny!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny, bardzo mi się podoba ;D Pisz, pisz, pisz, czekam
    http://wbrewwszystkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm Krzywołap ma najlepsze przemyślenia hahaha
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. ah wiem że piszę już dawno po fakcie ale co mi tam- rozdział jest cudowny ( tak jak i poprzednie rozdziały). Wszystko jest tak pięknie napisane, że można by siedzieć dniami i nocami czytając twojego bloga, ślicznie piszesz i strasznie ci zazdroczę. Też bym chciała tak pięknie pisać :)
    jeszcze raz: rozdział cudowny, a najbardziej spodobały mi się 2 fragnęty
    1. Krzywołap filozof znowu w akcji :D
    2. ''- Już, mamo! Muszę znaleźć tylko ten cholerny album!
    - JAK TY SIĘ WYRAŻASZ, DZIECKO?!
    - Zajebiście… - mruknęła pod nosem rudowłosa.''- uśmiałam się do łez ;D

    Nikolka;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Przemyślenia kota-filozofa są bezbłędne ;)
    Święta! Uwielbiam ten magiczny czas :)


    -------
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. rozdział cudowny i w ogóle, świetnie piszesz, równowaga między opisami i dialogami jest zachowana - nic dodać, nic ująć :D
    aczkolwiek chciałam powiedzieć, że angliki nie chodzą raczej w powozach, one raczej biegają w wyścigach i czasem skaczą :) ale to taka uwaga od zapalonej miłośniczki koni :*
    pozdrawiam i zapraszam do siebie :*
    http://i-cant-love-you-but-i-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha Xd Krzywołap najlepszy! Jestem ciekawa co wydarzy się podczas świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń