Lake District
Ostatni dźwięk zasuwanego zamka i była gotowa. Krzywołap z niezadowoleniem okazywał, jak bardzo nie chce mu się jechać samochodem. Jednak dziewczyna nie zważała na jego kocie fochy. Omiotła jednym szybkim spojrzeniem swój pokój. Była pewna, że wszystko spakowała. Przeglądała walizkę jeszcze dziś rano. Niczego nie brakowało. Już miała wychodzić, gdy przypomniała sobie o czymś, co zostawiła na stoliczku nocnym, by o tym nie zapomnieć. Po chwili piękna bransoletka z szklanymi kulkami, wypełnionymi amortencją, znajdowała się już na jej ręce.
- Hermiona! Koleżanka po ciebie! – usłyszała z dołu głos swojej mamy.
- Już idę!
Ciężka walizka i klatka Krzywołapa jakimś magicznym sposobem znalazły się na dole. Chwila, może nie magicznym. Po prostu siłowym. Tak dla ścisłości.
W przedpokoju stała długonoga blondynka o włosach lekko falowanych i sięgających do pasa. Uśmiechała się promiennie. Wzięła od koleżanki klatkę z kotem i dała jej chwilę na pożegnanie się z rodziną. Kiedy Hermiona załatwiła już wszystko i po raz ostatni pozwoliła wygłosić rodzicom mowę w stylu „nie rozmawiaj z nieznajomymi”, obie wyszły z domu. Na podjeździe poza białą Toyotą Avensis stał nowiuteńki model czarnego Audi Q7. W środku nie było nikogo.
- A twój ojciec?
- Już jest na miejscu. Jedziemy same – odpowiedziała Juliette, wkładając drugą rękawiczkę bez palców.
- To-to twój samochód?! – Mionie odebrało mowę – Skąd miałaś tyle pieniędzy?!
- Skarbiec Moore’ów nie jest taki mały, kochana – powiedziała, puszczając do niej oczko. – A poza tym, miałam kolejny zastrzyk gotówki, kiedy opuściłam ten cholerny apartament. Teraz mieszkam z ojcem.
Otworzyła bagażnik. Dwa ostatnie siedzenia były złożone, więc jego powierzchnia stała się dwa razy większa. Jedną czwartą tej przestrzeni zajmowała spora klatka, w której kot Julie, Lumos, miał urządzony wybieg.
- Wypuść Krzywołapka. Będzie mu wygodniej, a poza tym będzie miał towarzystwo – powiedziała dziewczyna umieszczając walizkę Miony obok swojej.
Kot szybko wlazł do większej klatki, gdzie od razu usadowił swój zacny rudy zad w kącie, nie zwracając większej uwagi na swojego towarzysza niedoli, jaką była długa jazda samochodem. Miona wywróciła oczami i usiadła na miejscu pasażera. Julie wsiadła za kierownicę, uprzednio zamykając bagażnik. Ruszyły.
Julie była bardzo dobrym kierowcą, ale Hermionie zdawało się od czasu do czasu, że jest nazbyt ostrożna. Nie chciała się wtrącać, więc włączyła jedynie płytę, która znajdowała się w odtwarzaczu i ustawiła ją dość cicho, by nie przeszkadzać, skupionej na jeździe, dziewczynie.
Pierwszymi dźwiękami, które doleciały do jej uszu, były rytmiczne szarpnięcia strun gitary. Dopiero po chwili usłyszała anielski głos dziewczyny, z której ust wydobywały się słowa delikatne jak wietrzyk oplecione warstwą lirycznego serca.
Tell me how
How to live on the edge of my seat
Teach me how
How to stand on my own two feet
'Cause I'm tired of falling
and I was a fool
You taught me that love
is a game without rules
So tell me how
How you'd like to walk in my shoes
Miona zamknęła oczy i pozwoliła przenieść się piosence do innego świata. Delikatne i wesołe zarazem brzmienie sprawiło, że zrobiło się jej lekko na duszy i nawet, przez moment, zapomniała, jak bardzo brak jej pewnej osoby.
Teach me how
How to look on the bright side of life
And tell me how
How everything will be alright
'Cause the whole world is changing
and I'm standing still
Small talk and stories
are making me ill
So tell me how
How to believe in myself
Jednak refren bez skrupułów zwrócił jej uwagę na postać Dracona. Przypomniała sobie jedne z najpiękniejszych świąt, które miała. To, gdy obronił ją przed Ronem. Tę pierwszą noc, którą spędzili razem, ciesząc się jedynie swoją bliskością. Wspólne robienie naleśników i przyłapanie przez Ginny i Syriusza. Jego prezenty. Jego zapach. Jego miłość. Umysł musiał być też sprawiedliwy, więc przypomniał jej fragment, gdy Alex ją pocałował, a Draco wziął to za zdradę. Przypomniał jej również, jak to on sam przyznał się do zdrady. Jednak po chwili znów wywołał wspomnienie, jak padł na kolana i, w wypełnionej po brzegi Wielkiej Sali, zaczął ją publicznie przepraszać.
But I'm just a kid
and I wanna fit in with the crowd
Mother and Father,
I just wanna make you proud
Maybe it’s time that I
Grow
But I'm too scared
and the water's too cold to jump in
Mother said, "Dear,
No one’s ever been ready to live."
Maybe we just have to
Grow
Nie wiedziała, kiedy skończyła się piosenka i kiedy właściwie zasnęła. Obudziła się, gdy słońce powoli znikało za horyzontem. Rozpoznała ten teren. Były już w Lake District. Julie nie sprawiała wcale wrażenia zmęczonej, co ją ucieszyło. Leniwie przeniosła wzrok na piękny krajobraz. Jej spojrzenie wyłapało jakiś spory hotel u podnóżach jednej z gór. Ku jej zdziwieniu Julie ominęła wjazd do niego. Znalazła kolejny hotel, mniejszy tak samo jak góra, przy której był położony. Julie również przejechała wjazd. Potem jej oczom ukazał się obskurny pensjonat, a góra, a raczej pagórek, był w tragicznym stanie. I ten wjazd ominęła Julie. Zaczęły wyjeżdżać z miasta.
- Nie miałyśmy skręcić, gdzieś tam? – zapytała Hermiona.
Blondynka nie odpowiedziała nic. Jej wzrok wciąż wbijał się w przestrzeń przed samochodem. Przejechały jeszcze dziesięć minut w całkowitym milczeniu. Dopiero po chwili zauważyła, że zjechały w jakąś boczną dróżkę i samochód piął się w górę.
- Jesteśmy na miejscu – powiedziała Julie.
Oczy Hermiony wychwyciły coś niesamowicie pięknego. Nowoczesny trzypiętrowy dom na wzgórzu z tarasem. Budynek był biały, choć kolor i tak nie był zbyt widoczny, bo większość ścian stanowiły panoramiczne okna. Elewacja budynku wykończona była z prawie czarnego drewna. Wokół domu znajdowało się kilka wolnostojących sosen. Na wysypanym żwirem podjeździe znajdowały się jeszcze dwa samochody. Julie zaparkowała obok nich.
Miona wysiadła z samochodu, wciąż zadzierając głowę w górę, by ponownie ulec czarowi tego pięknego budynku. Usłyszała otwieranie bagażnika. To wyrwało ją z zamyślenia. Odebrała od Julie swoją walizkę i po wyciągnięciu Krzywołapa z dużej klatki, schowała go do jego ciasnej, ale własnej wiklinowej. Dziewczyna nieśmiało ruszyła w stronę domu, licząc, że jej koleżanka zaraz zacznie się śmiać i powie, że ją wkręciła i zaraz pojadą do hotelu. Nic takiego się jednak nie stało. Zaczęła powoli wchodzić po drewnianych schodach. Zadzwoniła do drzwi przy pomocy przycisku znajdującego się po prawej stronie, na białej delikatnej ścianie. Spojrzała bardziej w bok i zobaczyła, jak pięknie właściciel tego domu, urządził taras, nawet zimą. Drzwi otworzyły się bez najmniejszego zgrzytu. To, co zobaczyła, dosłownie odebrało jej mowę.
- Mionka! – Ruda prawie rzuciła się na przyjaciółkę z radości.
Za Ginny stał Harry, opierając się o śnieżnobiałą ścianę, z której nieco dalej wychodziły ciemne, niemal czarne, drewniane schody. Nie było jej jednak dane analizować tę sytuację, bo jej przyjaciółka zaczęła wymachiwać lewą ręką przed nosem Miony.
- POPATRZ!
Dziewczyna z wrażenia aż zrobiła kilka kroków do przodu, przekraczając próg domu. Na serdecznym palecu Ginevry błyszczał złoty pierścionek zaręczynowy z półkaratowym rubinem. Obie zapiszczały jak małe dziewczynki i ponownie wpadły sobie w objęcia. Harry parsknął śmiechem. To ponownie zwróciło na niego uwagę.
- Gratulacje – powiedziała po raz setny, po czym zwróciła się do przyjaciela – Harry, to twój dom?
Już chłopak miał otwierać usta, gdy po schodach rozległ się równomierny odgłos trampek.
- Chciałby. Co, Potter?
Ten głos i zaczepny ton rozpoznałaby wszędzie. Nawet z zamkniętymi oczami. Przez chwilę nie mogła zrozumieć, czy to, co się dzieje, jest naprawdę, czy wciąż śpi w samochodzie Julie. Jednak to była prawda. Bez zastanowienia wpadła w objęcia Draco, który cmoknął ją czule we włosy.
- Draco…
Juliette, Ginny i Harry przyglądali im się rozbawieni. Słodką scenę przerwał nie kto inny jak Blaise Zabini.
- Julka, zamknij te drzwi, bo robi się zimno jak w psiarni – warknął, ale jego głos szybko złagodniał, gdy zobaczył, kogo goszczą – Hermionka, skarbie!
Dziewczyna puściła Draco i zaśmiała się. Przytuliła drugiego Ślizgona. Blaise wyszczerzył się głupkowato, za co oberwał od blondyna w ramię.
- Zanieś jej walizki do pokoju – powiedział z naciskiem, pod którym ukrył słowo „TERAZ”.
Czarnoskóry chłopak oswobodził się z objęć przyjaciółki i, mrucząc z niezadowolenia pod nosem, złapał jej bagaże i klatkę z kotem. Po chwili zniknął gdzieś na piętrze.
- Dobra, nie stójmy tu jak idioci – zaczął Draco, klaszcząc w ręce – Miona, dawaj kurtkę, czapkę i co tam jeszcze masz. Zdejmij buty, a ja przyniosę ci coś z góry. Julie?
- W głównej kieszeni walizki mam czarne trampki – powiedziała, rozpinając suwak od kurtki i podała ją Harry’emu.
- Moje buty są w małej torbie. Wygrzebiesz jakieś tenisówki.
Chłopak skinął głową na znak zrozumienia i wbiegł na górę. Chwilę później wrócił wraz z Blaisem i dwoma parami butów. Dziewczyny ubrały je i poszły za przyjaciółmi do salonu. Mionie dosłownie odebrało mowę. Gdy zeszła o jeden stopień niżej, bo wejście do domu i garderoby znajdowały się na podwyższeniu, znalazła się w pięknym nowoczesnym salonie. Biała terakota była idealnie dopasowana do nieprzylegającego do ściany, futurystycznego kominka i świetnie kontrastowała z czarną sofą oraz dwoma fotelami w tym samym kolorze, pokrytymi skórą. Przed kominkiem, otoczony fotelami i sofą, stał szklany stolik o lekkiej budowie, utrzymujący się na czterech srebrnych nóżkach. W prawym rogu, kilka kroków za kominkiem, stał odtwarzacz płyt CD. Dopiero po chwili zobaczyła, że dwie ściany ogromnego salonu są tylko i wyłącznie panoramicznym oknem, które ukazywało niesamowity górski krajobraz. Przeszła dalej i po chwili dotarło do niej, że pierwsze piętro składa się tylko i wyłącznie z salonu – części do rozmowy przy dźwiękach trzaskającego drewna oraz części do oglądania telewizji, znacznie mniejszej od głównej części reprezentacyjnej. Część telewizyjna składała się z sofy dla dwóch osób, kilku czarnych szafek, zapewne wypełnionych płytami i filmami, oraz czarnego telewizora plazmowego, a także kilku innych ciekawych gadżetów. Wróciła do części z kominkiem i westchnęła:
- Tu jest przepięknie.
Draco uśmiechnął się tylko.
- A to tylko salon.
Nie przejmując się resztą, wspólnie poszli na górę. Po kolei pokazał jej każdy pokój. Zaczęli od nowoczesnej otwartej kuchni połączonej z jadalnią. Okna kuchni wychodziły na północ, natomiast panoramiczne okno jadalni na wschód. Wszystko było utrzymane w kolorystyce salonu, choć pojawił się jeden dodatkowy kolor – czerwień. Po chwili zachwytu Draco złapał ją za rękę i pociągnął w stronę korytarza. Wszystkie pokoje znajdowały się na równi z jadalnią. Każdy pokój miał panoramiczne okno i własną łazienkę. W sumie było ich cztery. Chłopak rzucił jej krótko, że wnętrze każdego z nich zobaczy jutro. Pociągnął ją dalej. Na drugim piętrze znajdowała się jeszcze niewielka biblioteczka z ogromnymi oknami do ziemi od strony wschodniej i południowej. Od zachodu było tylko jedne, nie za wielkie, okienko, pod którym ustawiona była mała komódka. Wyjaśnił jej, że tu trzyma albumy i inne ważne dla niego rzeczy. W końcu poprowadził ją po ostatnich schodach na samą górę. U szczytu schodów, prowadzących na trzecie piętro, znajdowały się drzwi. Całą powierzchnię zajmowały trzy pomieszczenia. To było jego królestwo. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się ogromna garderoba i łazienka. Obie urządzone były inaczej niż reszta domu – w barwach Slytherinu. To samo tyczyło się sypialni. Srebrna miękka wykładzina prowadziła do ogromnego pokoju. Niskie łóżko przykryte było szmaragdową narzutą. Nie posiadało jednak baldachimu jak łóżko w dormitorium. Wszelkie meble były szmaragdowe, a dodatki do nich srebrne. Dziewczyna podeszła bliżej łóżka i usiadła na nim. Materac był przyjemnie miękki. Naprzeciw łóżka znajdowało się ogromne okno na wschód. Po chwili zarejestrowała, że może wyjść przez odsuwane drzwi na wąski, ale długi balkonik. Nie czekając ani chwili zrobiła to. Nie zważając na zimno, oparła się o barierkę i zaczęła podziwiać piękny krajobraz. Dom znajdował się na skarpie, teraz widziała to dokładnie. Przed nią rozpościerał się widok głębokiej doliny, na której dnie leniwie kołysało się jezioro, i ogromnych białych gór.
Poczuła jego rękę na ramieniu. Odwróciła głowę. Uśmiechnął się do niej delikatnie i stanął tuż obok niej. Milczeli tak przez chwilę, nie myśląc o chłodzie i temperaturze panującej na zewnątrz.
- Twoje rzeczy są już w garderobie.
- Dzięki – powiedziała cicho, po czym zrozumiała jedną rzecz – Śpię u ciebie?
- Tak.
- Śpimy w jednym łóżku?
- No, chyba mi nie powiesz, że się wstydzisz, panno Granger – zaśmiał się.
- Nie… Ale… Nie spodziewałam się – odpowiedziała zmieszana, a na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
Chłopak nie zauważył go albo udał, że to od mrozu, bo pociągnął ją z powrotem do środka i zamknął balkonowe drzwi. Ujął jej rękę i zaprowadził w stronę łóżka. Oboje usiedli, aż w końcu chłopak wyłożył się na nim, zachęcając Hermionę gestem ręki, by zrobiła to samo. Przytuliła się do niego tak, jak w tamte pamiętne święta, kiedy wszystko się zaczęło. Jej lewa ręka spoczywała pod plecami Draco, a prawa z kolei delikatnie gładziła go po torsie. Nagle, zaśmiał się.
- O co chodzi?
- Nosisz ją – powiedział, wskazując palcem na bransoletkę, którą jej podarował.
- A czemu miałabym jej nie nosić? – zapytała, zadzierając nieco głowę do góry, żeby ujrzeć jego twarz.
- Nie wiem… Jednak lubisz te moje prezenty – powiedział bardziej do siebie niż do niej i przytulił ją mocniej.
Założył kosmyk jej brązowych loków za ucho i pocałował jej głowę.
- Mógłbym tak leżeć godzinami, wiesz?
- Ja też – odpowiedziała, zamykając oczy.
- A wracając do prezentów. Mam coś dla ciebie.
Wstał, zmuszając tym samym dziewczynę do podniesienia się do pozycji siedzącej. Zniknął w garderobie.
- Tylko się nie przeraź, proszę! – krzyknął.
Gdy pojawił się z powrotem, Gryfonka skamieniała. Nigdy nie spodziewałaby się po nim czegoś takiego. Na pewno nie w stosunku do niej.
- Hermiona! Koleżanka po ciebie! – usłyszała z dołu głos swojej mamy.
- Już idę!
Ciężka walizka i klatka Krzywołapa jakimś magicznym sposobem znalazły się na dole. Chwila, może nie magicznym. Po prostu siłowym. Tak dla ścisłości.
W przedpokoju stała długonoga blondynka o włosach lekko falowanych i sięgających do pasa. Uśmiechała się promiennie. Wzięła od koleżanki klatkę z kotem i dała jej chwilę na pożegnanie się z rodziną. Kiedy Hermiona załatwiła już wszystko i po raz ostatni pozwoliła wygłosić rodzicom mowę w stylu „nie rozmawiaj z nieznajomymi”, obie wyszły z domu. Na podjeździe poza białą Toyotą Avensis stał nowiuteńki model czarnego Audi Q7. W środku nie było nikogo.
- A twój ojciec?
- Już jest na miejscu. Jedziemy same – odpowiedziała Juliette, wkładając drugą rękawiczkę bez palców.
- To-to twój samochód?! – Mionie odebrało mowę – Skąd miałaś tyle pieniędzy?!
- Skarbiec Moore’ów nie jest taki mały, kochana – powiedziała, puszczając do niej oczko. – A poza tym, miałam kolejny zastrzyk gotówki, kiedy opuściłam ten cholerny apartament. Teraz mieszkam z ojcem.
Otworzyła bagażnik. Dwa ostatnie siedzenia były złożone, więc jego powierzchnia stała się dwa razy większa. Jedną czwartą tej przestrzeni zajmowała spora klatka, w której kot Julie, Lumos, miał urządzony wybieg.
- Wypuść Krzywołapka. Będzie mu wygodniej, a poza tym będzie miał towarzystwo – powiedziała dziewczyna umieszczając walizkę Miony obok swojej.
Kot szybko wlazł do większej klatki, gdzie od razu usadowił swój zacny rudy zad w kącie, nie zwracając większej uwagi na swojego towarzysza niedoli, jaką była długa jazda samochodem. Miona wywróciła oczami i usiadła na miejscu pasażera. Julie wsiadła za kierownicę, uprzednio zamykając bagażnik. Ruszyły.
Julie była bardzo dobrym kierowcą, ale Hermionie zdawało się od czasu do czasu, że jest nazbyt ostrożna. Nie chciała się wtrącać, więc włączyła jedynie płytę, która znajdowała się w odtwarzaczu i ustawiła ją dość cicho, by nie przeszkadzać, skupionej na jeździe, dziewczynie.
Pierwszymi dźwiękami, które doleciały do jej uszu, były rytmiczne szarpnięcia strun gitary. Dopiero po chwili usłyszała anielski głos dziewczyny, z której ust wydobywały się słowa delikatne jak wietrzyk oplecione warstwą lirycznego serca.
Tell me how
How to live on the edge of my seat
Teach me how
How to stand on my own two feet
'Cause I'm tired of falling
and I was a fool
You taught me that love
is a game without rules
So tell me how
How you'd like to walk in my shoes
Miona zamknęła oczy i pozwoliła przenieść się piosence do innego świata. Delikatne i wesołe zarazem brzmienie sprawiło, że zrobiło się jej lekko na duszy i nawet, przez moment, zapomniała, jak bardzo brak jej pewnej osoby.
Teach me how
How to look on the bright side of life
And tell me how
How everything will be alright
'Cause the whole world is changing
and I'm standing still
Small talk and stories
are making me ill
So tell me how
How to believe in myself
Jednak refren bez skrupułów zwrócił jej uwagę na postać Dracona. Przypomniała sobie jedne z najpiękniejszych świąt, które miała. To, gdy obronił ją przed Ronem. Tę pierwszą noc, którą spędzili razem, ciesząc się jedynie swoją bliskością. Wspólne robienie naleśników i przyłapanie przez Ginny i Syriusza. Jego prezenty. Jego zapach. Jego miłość. Umysł musiał być też sprawiedliwy, więc przypomniał jej fragment, gdy Alex ją pocałował, a Draco wziął to za zdradę. Przypomniał jej również, jak to on sam przyznał się do zdrady. Jednak po chwili znów wywołał wspomnienie, jak padł na kolana i, w wypełnionej po brzegi Wielkiej Sali, zaczął ją publicznie przepraszać.
But I'm just a kid
and I wanna fit in with the crowd
Mother and Father,
I just wanna make you proud
Maybe it’s time that I
Grow
But I'm too scared
and the water's too cold to jump in
Mother said, "Dear,
No one’s ever been ready to live."
Maybe we just have to
Grow
Nie wiedziała, kiedy skończyła się piosenka i kiedy właściwie zasnęła. Obudziła się, gdy słońce powoli znikało za horyzontem. Rozpoznała ten teren. Były już w Lake District. Julie nie sprawiała wcale wrażenia zmęczonej, co ją ucieszyło. Leniwie przeniosła wzrok na piękny krajobraz. Jej spojrzenie wyłapało jakiś spory hotel u podnóżach jednej z gór. Ku jej zdziwieniu Julie ominęła wjazd do niego. Znalazła kolejny hotel, mniejszy tak samo jak góra, przy której był położony. Julie również przejechała wjazd. Potem jej oczom ukazał się obskurny pensjonat, a góra, a raczej pagórek, był w tragicznym stanie. I ten wjazd ominęła Julie. Zaczęły wyjeżdżać z miasta.
- Nie miałyśmy skręcić, gdzieś tam? – zapytała Hermiona.
Blondynka nie odpowiedziała nic. Jej wzrok wciąż wbijał się w przestrzeń przed samochodem. Przejechały jeszcze dziesięć minut w całkowitym milczeniu. Dopiero po chwili zauważyła, że zjechały w jakąś boczną dróżkę i samochód piął się w górę.
- Jesteśmy na miejscu – powiedziała Julie.
Oczy Hermiony wychwyciły coś niesamowicie pięknego. Nowoczesny trzypiętrowy dom na wzgórzu z tarasem. Budynek był biały, choć kolor i tak nie był zbyt widoczny, bo większość ścian stanowiły panoramiczne okna. Elewacja budynku wykończona była z prawie czarnego drewna. Wokół domu znajdowało się kilka wolnostojących sosen. Na wysypanym żwirem podjeździe znajdowały się jeszcze dwa samochody. Julie zaparkowała obok nich.
Miona wysiadła z samochodu, wciąż zadzierając głowę w górę, by ponownie ulec czarowi tego pięknego budynku. Usłyszała otwieranie bagażnika. To wyrwało ją z zamyślenia. Odebrała od Julie swoją walizkę i po wyciągnięciu Krzywołapa z dużej klatki, schowała go do jego ciasnej, ale własnej wiklinowej. Dziewczyna nieśmiało ruszyła w stronę domu, licząc, że jej koleżanka zaraz zacznie się śmiać i powie, że ją wkręciła i zaraz pojadą do hotelu. Nic takiego się jednak nie stało. Zaczęła powoli wchodzić po drewnianych schodach. Zadzwoniła do drzwi przy pomocy przycisku znajdującego się po prawej stronie, na białej delikatnej ścianie. Spojrzała bardziej w bok i zobaczyła, jak pięknie właściciel tego domu, urządził taras, nawet zimą. Drzwi otworzyły się bez najmniejszego zgrzytu. To, co zobaczyła, dosłownie odebrało jej mowę.
- Mionka! – Ruda prawie rzuciła się na przyjaciółkę z radości.
Za Ginny stał Harry, opierając się o śnieżnobiałą ścianę, z której nieco dalej wychodziły ciemne, niemal czarne, drewniane schody. Nie było jej jednak dane analizować tę sytuację, bo jej przyjaciółka zaczęła wymachiwać lewą ręką przed nosem Miony.
- POPATRZ!
Dziewczyna z wrażenia aż zrobiła kilka kroków do przodu, przekraczając próg domu. Na serdecznym palecu Ginevry błyszczał złoty pierścionek zaręczynowy z półkaratowym rubinem. Obie zapiszczały jak małe dziewczynki i ponownie wpadły sobie w objęcia. Harry parsknął śmiechem. To ponownie zwróciło na niego uwagę.
- Gratulacje – powiedziała po raz setny, po czym zwróciła się do przyjaciela – Harry, to twój dom?
Już chłopak miał otwierać usta, gdy po schodach rozległ się równomierny odgłos trampek.
- Chciałby. Co, Potter?
Ten głos i zaczepny ton rozpoznałaby wszędzie. Nawet z zamkniętymi oczami. Przez chwilę nie mogła zrozumieć, czy to, co się dzieje, jest naprawdę, czy wciąż śpi w samochodzie Julie. Jednak to była prawda. Bez zastanowienia wpadła w objęcia Draco, który cmoknął ją czule we włosy.
- Draco…
Juliette, Ginny i Harry przyglądali im się rozbawieni. Słodką scenę przerwał nie kto inny jak Blaise Zabini.
- Julka, zamknij te drzwi, bo robi się zimno jak w psiarni – warknął, ale jego głos szybko złagodniał, gdy zobaczył, kogo goszczą – Hermionka, skarbie!
Dziewczyna puściła Draco i zaśmiała się. Przytuliła drugiego Ślizgona. Blaise wyszczerzył się głupkowato, za co oberwał od blondyna w ramię.
- Zanieś jej walizki do pokoju – powiedział z naciskiem, pod którym ukrył słowo „TERAZ”.
Czarnoskóry chłopak oswobodził się z objęć przyjaciółki i, mrucząc z niezadowolenia pod nosem, złapał jej bagaże i klatkę z kotem. Po chwili zniknął gdzieś na piętrze.
- Dobra, nie stójmy tu jak idioci – zaczął Draco, klaszcząc w ręce – Miona, dawaj kurtkę, czapkę i co tam jeszcze masz. Zdejmij buty, a ja przyniosę ci coś z góry. Julie?
- W głównej kieszeni walizki mam czarne trampki – powiedziała, rozpinając suwak od kurtki i podała ją Harry’emu.
- Moje buty są w małej torbie. Wygrzebiesz jakieś tenisówki.
Chłopak skinął głową na znak zrozumienia i wbiegł na górę. Chwilę później wrócił wraz z Blaisem i dwoma parami butów. Dziewczyny ubrały je i poszły za przyjaciółmi do salonu. Mionie dosłownie odebrało mowę. Gdy zeszła o jeden stopień niżej, bo wejście do domu i garderoby znajdowały się na podwyższeniu, znalazła się w pięknym nowoczesnym salonie. Biała terakota była idealnie dopasowana do nieprzylegającego do ściany, futurystycznego kominka i świetnie kontrastowała z czarną sofą oraz dwoma fotelami w tym samym kolorze, pokrytymi skórą. Przed kominkiem, otoczony fotelami i sofą, stał szklany stolik o lekkiej budowie, utrzymujący się na czterech srebrnych nóżkach. W prawym rogu, kilka kroków za kominkiem, stał odtwarzacz płyt CD. Dopiero po chwili zobaczyła, że dwie ściany ogromnego salonu są tylko i wyłącznie panoramicznym oknem, które ukazywało niesamowity górski krajobraz. Przeszła dalej i po chwili dotarło do niej, że pierwsze piętro składa się tylko i wyłącznie z salonu – części do rozmowy przy dźwiękach trzaskającego drewna oraz części do oglądania telewizji, znacznie mniejszej od głównej części reprezentacyjnej. Część telewizyjna składała się z sofy dla dwóch osób, kilku czarnych szafek, zapewne wypełnionych płytami i filmami, oraz czarnego telewizora plazmowego, a także kilku innych ciekawych gadżetów. Wróciła do części z kominkiem i westchnęła:
- Tu jest przepięknie.
Draco uśmiechnął się tylko.
- A to tylko salon.
Nie przejmując się resztą, wspólnie poszli na górę. Po kolei pokazał jej każdy pokój. Zaczęli od nowoczesnej otwartej kuchni połączonej z jadalnią. Okna kuchni wychodziły na północ, natomiast panoramiczne okno jadalni na wschód. Wszystko było utrzymane w kolorystyce salonu, choć pojawił się jeden dodatkowy kolor – czerwień. Po chwili zachwytu Draco złapał ją za rękę i pociągnął w stronę korytarza. Wszystkie pokoje znajdowały się na równi z jadalnią. Każdy pokój miał panoramiczne okno i własną łazienkę. W sumie było ich cztery. Chłopak rzucił jej krótko, że wnętrze każdego z nich zobaczy jutro. Pociągnął ją dalej. Na drugim piętrze znajdowała się jeszcze niewielka biblioteczka z ogromnymi oknami do ziemi od strony wschodniej i południowej. Od zachodu było tylko jedne, nie za wielkie, okienko, pod którym ustawiona była mała komódka. Wyjaśnił jej, że tu trzyma albumy i inne ważne dla niego rzeczy. W końcu poprowadził ją po ostatnich schodach na samą górę. U szczytu schodów, prowadzących na trzecie piętro, znajdowały się drzwi. Całą powierzchnię zajmowały trzy pomieszczenia. To było jego królestwo. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się ogromna garderoba i łazienka. Obie urządzone były inaczej niż reszta domu – w barwach Slytherinu. To samo tyczyło się sypialni. Srebrna miękka wykładzina prowadziła do ogromnego pokoju. Niskie łóżko przykryte było szmaragdową narzutą. Nie posiadało jednak baldachimu jak łóżko w dormitorium. Wszelkie meble były szmaragdowe, a dodatki do nich srebrne. Dziewczyna podeszła bliżej łóżka i usiadła na nim. Materac był przyjemnie miękki. Naprzeciw łóżka znajdowało się ogromne okno na wschód. Po chwili zarejestrowała, że może wyjść przez odsuwane drzwi na wąski, ale długi balkonik. Nie czekając ani chwili zrobiła to. Nie zważając na zimno, oparła się o barierkę i zaczęła podziwiać piękny krajobraz. Dom znajdował się na skarpie, teraz widziała to dokładnie. Przed nią rozpościerał się widok głębokiej doliny, na której dnie leniwie kołysało się jezioro, i ogromnych białych gór.
Poczuła jego rękę na ramieniu. Odwróciła głowę. Uśmiechnął się do niej delikatnie i stanął tuż obok niej. Milczeli tak przez chwilę, nie myśląc o chłodzie i temperaturze panującej na zewnątrz.
- Twoje rzeczy są już w garderobie.
- Dzięki – powiedziała cicho, po czym zrozumiała jedną rzecz – Śpię u ciebie?
- Tak.
- Śpimy w jednym łóżku?
- No, chyba mi nie powiesz, że się wstydzisz, panno Granger – zaśmiał się.
- Nie… Ale… Nie spodziewałam się – odpowiedziała zmieszana, a na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
Chłopak nie zauważył go albo udał, że to od mrozu, bo pociągnął ją z powrotem do środka i zamknął balkonowe drzwi. Ujął jej rękę i zaprowadził w stronę łóżka. Oboje usiedli, aż w końcu chłopak wyłożył się na nim, zachęcając Hermionę gestem ręki, by zrobiła to samo. Przytuliła się do niego tak, jak w tamte pamiętne święta, kiedy wszystko się zaczęło. Jej lewa ręka spoczywała pod plecami Draco, a prawa z kolei delikatnie gładziła go po torsie. Nagle, zaśmiał się.
- O co chodzi?
- Nosisz ją – powiedział, wskazując palcem na bransoletkę, którą jej podarował.
- A czemu miałabym jej nie nosić? – zapytała, zadzierając nieco głowę do góry, żeby ujrzeć jego twarz.
- Nie wiem… Jednak lubisz te moje prezenty – powiedział bardziej do siebie niż do niej i przytulił ją mocniej.
Założył kosmyk jej brązowych loków za ucho i pocałował jej głowę.
- Mógłbym tak leżeć godzinami, wiesz?
- Ja też – odpowiedziała, zamykając oczy.
- A wracając do prezentów. Mam coś dla ciebie.
Wstał, zmuszając tym samym dziewczynę do podniesienia się do pozycji siedzącej. Zniknął w garderobie.
- Tylko się nie przeraź, proszę! – krzyknął.
Gdy pojawił się z powrotem, Gryfonka skamieniała. Nigdy nie spodziewałaby się po nim czegoś takiego. Na pewno nie w stosunku do niej.
~~~ OGŁOSZENIA PARAFIALNE ~~~
A teraz oczekuję wielbienia i noszenia na rękach, bo mimo potwornego braku weny, stanu umierającego i swędzenia dokładnie każdej części prawej dłoni napisałam rozdział! Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek podzielę rozdział na kilka części. Ale los tak chciał. Ten wątek jest zbyt słodki, by zakończyć go już po pierwszych 6 stronach. Nie mogłam pisać dłużej, bo mam iść spać, a poza tym miałam rozdział dzisiaj, a dzisiaj trwa jeszcze nie całe 30 minut xD Miłego czytania i do niedługa, bo jutro obowiązkowo biorę się za pisanie - mam za dobrą wenę, żeby jej nie wykorzystać.
PS Rzyganie tęczą dopiero w części 2 :D
PS Rzyganie tęczą dopiero w części 2 :D
Wcale mi nie za słodko... No nic, może w 2 części. Fajnie, rodzinnie i romantycznie tylko jedno pyatnie... Skąd tam plazma w 1997/98 roku?:D Znaczy wiem, że gdzieś tam już była... ale akurat w domu czarodziei? Trochę mnie to rozbawiło :) Mam tylko nadzieję, że nie zaczną oglądać na DVD jakiegoś filmu z 2012 roku :D Pozdrawiam i czekam na 2 cz.
OdpowiedzUsuńWiem, plazma xD Ale to dom TYLKO Draco, więc... Poza tym jest 2000 kochana :D
UsuńAle słodko, że wszyscy się zebrali w domu Dracona. <3
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział, ja nigdy nie będę tak dobra w pisaniu. ;/ no nic, nie będę się użalać nad sobą, bo nie to chciałam napisać.
nie umiem prawić komplementów, ale z chęcią napisałabym Ci tu ich całą masę, gdybym tylko znała jakieś ciekawsze niż "rozdział genialny"..
Pzdr,
D.D.
http://repellomugoletum.blogspot.com/
O matko... Rozdział jest po prostu przecudowny! :)
OdpowiedzUsuńJesteś genialna i mam nadzieję, że nowy rozdział jak najszybciej, bo normalnie umieram z ciekawości ♥
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Lubię takie rozdziały.Może trochę mało się dzieję,ale jest dosyć ciekawie ;) Czekam na następny i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńChiyo.
Wielbie Cię :D no skoro rzucanie tecza w 2 części to juz się jej doczekać nie mogę :D Rozdział genialny, cudowny,piękny czułam się tak jabym się tam znalazła :D umieram z ciekawości :D czekam z niecierplioscia na część druga :D weny :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale ja wprost ubostwiam te rozdzialy gdzie sa ferie zimowe! Wszystkie maja taka romantyczna, rodzinna atmosfere! Maja w sobie to cos! :)
OdpowiedzUsuńo kurcze :) Rozdział super!
OdpowiedzUsuńSkoto ty nie masz braku weny,to aż się boję jak wyglądałyby rozdziały pisane z weną :)
buziaki!
madeline
PS. To niemożliwe, żeby Draco dał Mionce pierścionek, nie ? :D
Aaaaaa, nie katuj mnie tak!!! Ja nie wytrzymam, mam nadzieję, że dodasz jeszcze dziś!! A co do rozdziału: jacy oni są słodcy!! Achh, skręca mnie z zazdrości!! Ciekawe jak w takim razie zareaguje na następną część?? Normalnie będę żygać tęczą z motylkami!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńBlumelinda
Mam pytanie - dlaczego dodajesz rozdziały codziennie?
OdpowiedzUsuńNaprawdę to jest taki problem?? Mi się wydaje, że raczej powinniśmy skakać ze szczęścia...
UsuńJa nie mam zamiaru tego czytać, po prostu dziwię się, że rozdziały pojawiają się jak grzyby po deszczu. Żaden szanujący się blogger tak nimi nie szasta. I owszem, jest to problem dla osób, które mają inne zajęcia niż codzienne wchodzenie tutaj i czytanie, nawet jeśli są zainteresowane blogiem.
UsuńAha i nie ma czegoś takiego jak dwa znaki zapytania...
A dlaczego jestem "nieszanującym się bloggerem"? Znam ten ból kiedy nie masz co czytać, bo już skończyłeś całe opowiadanie, a na następny rozdział musisz czekać np tydzień. Ja staram się, żeby nie było tego bólu ;) "I owszem, jest to problem dla osób, które mają inne zajęcia niż codzienne wchodzenie tutaj i czytanie, nawet jeśli są zainteresowane blogiem." No, skoro jest to taki wielki problem to nie muszą tego czytać na bieżąco, prawda?
UsuńJabłkowa Wera- Czepiasz się. Zamiast się cieszyć, że autorka jest tak zaangażowana ty robisz wonty...
UsuńBloggerzy bardziej obeznani w świecie blogów dają sobie na wstrzymanie przynajmniej na kilka dni. Wiem, bo sama kiedyś robiłam jak Expecto, a teraz dostaję nerwicy jak widzę coś takiego. Poza tym po tygodniu miałabyś więcej czytelników - więcej ludzi zdążyłoby przeczytać to opowiadanie. I mało komu jest miło, kiedy odpuści sobie kilka dni blogosfery, a potem ma tonę zaległości.
UsuńSą granice zaangażowania. Jeśli kogoś rozpiera wena, niech sobie pisze opowieść w dokumencie tekstowym i dokładniej się jej przyjrzy, to wyjdzie na zdrowie. Rozumiem, że codzienne dodawanie rozdziałów rozpiera was radością. Ok. Po prostu nie mogłam się powstrzymać, aby tego nie wygarnąć.
Nie będę dodawać jeżeli nie chcą tego moi czytelnicy. Skoro chcą to co? Mam powiedzieć nie? Piszę tak jak uważam za stosowne. A co do dokumentu tekstowego - całe Her Draco powstaje w zeszycie, a następnie w Wordzie i dopiero potem wrzucam tekst na bloga.
UsuńJa Cię podziwiam, że tak szybko piszesz a na dodatek genialnie :) Jabłkowa Wera ma jakiś dziwny problem :D A poza tym są wakacje, brzydka pogoda. Lepiej siedzieć i pisać niż marnować się przed telewizorem :) A tak jeszcze dodam, że nie każdy wyjeżdża albo ma tak bujne życie towarzyskie :D
UsuńCzytelnicy na ogół lubią opowiadanie, które czytają. To naturalne, że chcą więcej. Ale... dobrze, wiem, że zrobisz tak, jak uważasz za stosowne. A tak z ciekawości - w roku szkolnym też będziesz dodawać rozdziały tak często?
UsuńOoo, do zeszytu, już poprawiam - ,, jeśli kogoś rozpiera wena, niech sobie pisze opowieść w zeszycie i dokładniej się jej przyjrzy, to wyjdzie na zdrowie.''
Jak coś ci się nie podoba, a tego nie znasz to po prostu nie komentuj i tyle -.- Oczywiste, że w ciągu roku szkolnego nie będę pisać tak często.
UsuńNo nie wiem, była już taka jedna, która nawet w ciągu roku umiała codziennie dodawać notki.
UsuńA czego nie znam?
Może nie było cukru, ale było słodko i romantycznie. No ciekawe ci nam następny rozdział przyniesie!! ;) a tak zupełnie z innej beczki, (być może przez to, że pochłaniam te rozdziały z taką prędkością) co to jest za wolne?? Ferie?? Bo już nie wiem... :'(
OdpowiedzUsuńferie :D nie jestem pewna czy w Wielkiej Brytanii tak jak w Polsce mają przerwę po świętach Bożego Narodzenia, ale nie ważne. TO JE FANFIC, TEGO NIE OGARNIESZ :D
UsuńAleż masz wymagania!!! Trzydzieści komenyarzy??? No, ale w sumie pod takim rozdziałem... się należy!! Niemogę się doczekać kolejnego rozdziału!!! Dodaj jak najprędzej... :D
OdpowiedzUsuńJestas cudna
OdpowiedzUsuńO Matko!! Obłędne. ^_^
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się ten rozdział i już nie mogę się doczekać następnego. :D No, to teraz wszyscy już będą pozaręczani, bo Harry i Ginny już są, Nott i Pansy też, Draco oświadcza się Hermionie, Blaise już mówił, że po skończeniu szkoły oświadczy się Tracey, więc można uznać, że już są (xD) i tylko Ron oraz Julie zostali. No, to tyle ślubów będzie. xDD
Kooocham Cię!! :** Jesteś wielka, że to dla nas zrobiłaś i napisałaś. :P
Pozdrawiam. :3
O boże ! Rozdział obłędny ; )
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać kolejnej częśći ludzie dawać te 30 komentarzy ; D
Czekam ; *
Super dawaj dalej :)
OdpowiedzUsuńCholera ale dobry rozdział ; )
OdpowiedzUsuńMasz talent dziewczyno kocham cie wiesz ?
Czekam na następny .; )
Super super super super supe Super super super super super super r super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super Super super super super super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super Super super super super super super
OdpowiedzUsuńJak zawsze genialne <3 Nie mogę doczekać się następnej części.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, byłoby mi miło, gdybyś zerknęła :) http://dramione-jar-of-hearts.blogspot.com
Wspaaaniale, rozdział naprawdę wspaniały ! Kolejny musisz dodać jak najszybciej ! ; )
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać twoegie bloga wczoraj, po 23. Zarwałam nocke, żeby czytać i czytać. Nienawidzę cię! Laska, ale ty masz talent! Kocham Harry'ego Potter'a od kiedy skończyłam 5 lat. W wieku 6-ciu zaczęłam czytać książki HP. Od 9-ciu lat Harry mi się nie znudził. Czytałam go 73823662 razy i tyle samo oglądałam filmy. Szukałam jakiegoś fajnego bloga z ff o potterowskiej tematyce, ale wszystko było...nudne. A tu się wciągnęłam, grr.
OdpowiedzUsuńSama planowałam napisać coś o Dramione, ale teraz straciłam nadzieję - ciebie nie pokonam. Jestem fanką numer 1, zapamiętaj to sobię ;>
Ogólnie też piszę ff, ale nie o HP, tylko o zespole ;p
Kłaniam się ku twojemu taletowi *kłania się*
Jesteś moim bogiem, zaraz po Rowling ^^
Wiesz co?
Nie wiem jak masz na imię, gdzie mieszkasz, ile masz lat. Ale wiem jedno - jesteś cudowną osobą. Żaden mugol by nie wymyślił takiej historii:o
A teraz, spinaj dupe i zacznij pisać następną część! Ma się pojawić dziś, najpóźniej jutro.
Jak nie, to pójdę do Azkabanu za morderstwo.
Przepraszam za ten chaotyczny komentarz, ale zawsze takie piszę, jak coś mi się podoba xd
Przy twoim ff płakałam ze złości, ze smutku i z radości (odkupujesz mi chusteczki).
Mój ulubiony moment był ten, kiedy Miona była z Draco w jego dormitorium i zachowywała się jak naćpana, hahahah xd
Oczywiście cudownych momentów jest więcej!
I skoro twierdzisz, że DOPIERO w II cz będziemy rzygać tęczą, a ja już w tym rzygałam, więc spodziewam się zawału serca.
CZEKAM NA ROZDZIAŁ, PA!
~Twoja Loca.
Jej dzięki c: Ale skoro padasz przy mnie to zapraszam na "Dwa Światy" Venetii Noks. Wtedy padniesz :D
UsuńA co do imion, wieku i miasta - Weronika, 15, Stolica Państwa Polskiego ^^ Pochodzę z rodziny mugoli, jak Mionka, ale Ravenclaw powitał mnie z otwartymi ramionami :D
Jeśli chodzi o chusteczki, przykro mi, ale nie wiem czy starczy mi moich grosików - galeonów na złotówki wymieniać nie będę xD
Dobra, dobra. Po prostu pisz szybko!
UsuńMoze kiedys uda mi sie wymyslic w miare dobre Dramione, ale na razie zyje twoim xd
Moi rodzice to tez mugole, ehh.
Jak na zlosc, Errol niosl moj list z Hogwatu, wiec o malo co bym sie spoznila na Express Hogwart-Londyn :/
Hahahahah ^^
Nareszcie są razem (w sensie fizycznym :D)!!! Co do prezentu to wydaje mi się, że to będzie ta bielizna hyhyhy :D..... No zobaczymy, zobaczymy co nam następny rozdział przyniesie, który mam nadzieje zobaczę już dziś.... *.*, PLOSĘ, PLOSĘ, PLOSĘ ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, ja chce więcej!! :D
OdpowiedzUsuńCo prawda to trochę dziwne, że Harry i Ginny mieli jechać w alpy, Hermiona z Julie spędzać czas z jej tatą itd a nagle wszyscy są u Draco, ale zapowiada się fajnie ;)
Pozdrawiam,
Shadow
Harry i Gin mieli być w Alpach przez tydzień ;) A Julie opowieść "na narty z tatą" zmyśliła :)
UsuńDlaczego zakończyłaś w takim momencie? No dlaczego? Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i mam nadzieję, iż napiszesz go bardzo, ale to bardzo szybko! *.* Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://marceline-story.blogspot.com/
Czyżbym widziała 30 komentarzy??? Jejj!! Nowy rozdział jeszcze dziś!! :D Rozdział jak zwykle bardzo mi się podobał. Mam pewne domysły jeśli chodzi o ten prezent..., ciekawe czy się sprawdzą?? No nic, pożyjemy, zobaczymy, co nam nowy rozdział przyniesie...
OdpowiedzUsuńmatko!! świetny!! musisz dodać jeszcze dziś kolejny rozdział. mam nadzieję, że Draco w tym rozdziale oświadczy się Hermionie i trzymam za to kciuki. POzdrawiam.
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że coś mi nie pasowało z tymi nartami, szczególnie jak się okazało, że tata czeka już na miejscu, a jak przeczytałam, że nic tylko przejeżdżają między hotelami to już byłam pewna, że Julie coś tak wymyśliła, że w efekcie spotka Draco..., a tak w ogóle rozdział bardzo fajny. Mam nadzieję, że będzie dużo cukru w następnej części. :D
OdpowiedzUsuńmega~!
OdpowiedzUsuńno, no, fajnie ;)
OdpowiedzUsuńJestem tu od niedawna ale podoba mi się twój blog i dodałam go do ulubionych :). Czekam na kolejny rozdział z utęsknieniem!
Pozdrawiam, Bllof.
W wolnym czasie zapraszam do mnie http://dramione-odkryj-siebie.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnaprawdę cudowny!
OdpowiedzUsuńJak ja ich kocham. Ciekawe co powie Hermiona jak zobaczy pierścionek bo to to prawda? :D Jestem podekscytowana. Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńYhhhhhhh, od dwóch godzin klikam ciągle odśwież i wiesz co?? To nie pomaga... :'( Nie mogę się doczekać!! *.*
OdpowiedzUsuńCałkiem, całkiem to twoje opowiadanko :)/ Cave Inimicum
OdpowiedzUsuńCuuudnie <3
OdpowiedzUsuńNormalnie aż zapiszczałam z zachwytu, kiedy Hermiona padła w ramiona Dracona :3
To było piękne ;)
Harry oświadczył się Ginny... No i dobrze ! :D Teraz tylko wystarczy poczekać, aż Draco zrobi to samo ;3
Idę czytać kolejny ;P
Pozdrawiam !
~ Pure - Blood Princess
Omgomgomgomg co ona dostała?! Leczę czytać część 2!
OdpowiedzUsuń-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Brak słów ♥
OdpowiedzUsuńOczarowało mnie wszystko. On jej sie zaraz oświadczy, prawda?
OdpowiedzUsuńPiosenka ma w sobie coś z Świąt Bożego Narodzenia, dziś zaczyna się adwent, a ja już czuję tę niepowtarzalną atmosferę. Kocham cię za to wszystko! <3<3<3 Garielka
Może Draco w końcu jej się oświadczy?
OdpowiedzUsuńHarry i Ginny? Hm... Jakoś nie przepadam za tą parką, wolałabym aby Ginny była z Diabłem ;)