Tydzień u Pansy
Blizgon leżał w swojej sypialni, nie chcąc dopuszczać do siebie faktu, że jest grubo po dwunastej. Swoją głowę przykrył jedną z trzech białych poduszek, na których spał. Nikt nie zabroni mu spać lub udawać, że śpi. Miał przed sobą wizję wspaniałych dwóch tygodni bez nauki i bez… No, właśnie. Bez Hermiony. Był to jedyny fakt, który go denerwował.
Nagle ktoś wszedł do pokoju i rozsunął szmaragdowe zasłony. Draco podniósł głowę spod poduszki i natychmiast tego pożałował. Jasne światło nieprzyjemnie poraziło mu oczy. Ponownie ukrył twarz w poduszkach. Nie miał zamiaru wstawać. Nie tak wcześnie.
- Draco, wstań. Za chwilę będzie lunch.
Łagodny głos jego matki dał mu jasno do zrozumienia, że skoro jest w tym pokoju, to naprawdę powinien wstać. Wciąż leżąc na brzuchu z twarzą wtuloną w materac, zrzucił poduszkę z głowy i mruknął coś na podobiznę „już”. Kobieta wyszła z pokoju syna, pozostawiając jednak drzwi otwarte, by słysząc odgłosy domu, zmusił się do opuszczenia wygodnego łóżka.
Zbyt dobrze go znała. Kiedy do jego uszu dotarł brzdęk naczyń, nie wytrzymał, podniósł się na ramionach i obrócił się na plecy. Przejechał ręką po zmęczonej twarzy. Słońce i oślepiający śnieg za oknem dodatkowo go rozbudził. Wstał zrezygnowany. Musi zacząć nowy dzień. W drodze do łazienki potknął się o jedną z poduszek. Incydent ten przypomniał mu, w jak artystycznym nieładzie zostawił łóżko.
„Chrzanić to. I tak skrzaty to posprzątają” – pomyślał i ponownie zaczął wlec się do łazienki.
Przemył twarz zimną wodą. Dopiero teraz powrócił do świata żywych. Postanowił wziąć szybki prysznic. Umył zęby, a włosy przetarł jedynie ręcznikiem, by pozbyć się nadmiaru wody. Wyschną same. Wciąż z szczoteczką do zębów w ustach i biodrami przepasanymi ręcznikiem wrócił do pokoju i wygrzebał czarne jeansy i koszulkę tego samego koloru. Powrócił do łazienki i dokończył wszelkie czynności, które wykonuje się podczas toalety porannej. Ubrał się i w niezbyt dobrym humorze udał się na dół.
Marmurowe schody rozniosły po domu wieść, że młody arystokrata zaszczyci swoją obecnością rodzinę podczas lunchu. Narcyza uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że syn posłuchał jej prośby. Pokazała mu gestem ręki, by się do niej zbliżył. Położyła dłoń na jego ramieniu.
- Na dzisiejszym lunchu będziemy gościć młodą damą – zaczęła Narcyza, ruszając w stronę jadalni – Chciałabym, abyś był dla niej życzliwy.
- O, nie ma mowy! – niemal krzyknął chłopak – Żadnego swatania!
- Ale Draco…
- ŻADNEGO SWATANIA. JESTEM JESZCZE W SZKOLE, DAJCIE MI ŻYĆ!
Wtedy zza rogu wyszła dziewczyna o pięknych brązowych włosach, ciemnych oczach i sprytnym ślizgońskim uśmiechu.
- Już tak bardzo nie chcesz mnie widzieć, Draco? – zaśmiała się Pansy, kładąc ręce na biodrach.
- Boże, Pan!
Chłopak poczuł się niesamowicie głupio i spojrzał przepraszającym wzrokiem na matkę. Ona uniosła delikatnie kąciki ust na znak, że przyjmuje przeprosiny. Zostawiła dwójkę na osobności, sama kierując się do jadalni.
- Pamiętasz o naszych zakupach? – zapytała brunetka.
- Jakich znowu za… Aaaa! – dopiero po chwili mózg blondyna zaczął pracować.
- Po obiadku ruszamy na miasto. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie byłam w mugolskim sklepie… Będzie zabawnie.
- A niby jak ty chcesz cokolwiek znaleźć, skoro oboje znamy mugolski Londyn, jak moje skrzaty skarbiec Malfoy’ów?
- Tracey i Blaise z nami idą.
- A Nott? – zapytał.
- Teo jest z moimi rodzicami i próbuje się z nimi dogadać. Inaczej, on twierdzi, że próbuje się z nimi dogadać, bo jak do tej pory moja matka nie może oderwać od niego oczu, a mój ojciec powtarza, że to „młodzieniec godny jego kochanej Pansy” – zaśmiała się.
- Lunch podany! – usłyszeli głos skrzata.
Przyjaciele bez słów weszli do przestronnego pokoju i zajęli miejsca. Lucjusz Malfoy, jako głowa domu, zasiadł na honorowym miejscu, a Draco usiadł naprzeciw niego. Pansy zajęła miejsce obok Smoka, natomiast Narcyza obok męża. Skrzaty zaczęły biegać przy stole, nakładając na talerze potrawy i co chwilę dolewając czerwonego wina do kielichów.
- A więc, Pansy, jakie macie plany na dzień dzisiejszy? – zapytała Narcyza, nabierając na łyżkę odrobinę kremu z brokuł.
Draco spojrzał na przyjaciółkę niepewnie, ale ona z uśmiechem na twarzy oznajmiła:
- Wybieramy się na zakupy z przyjaciółmi.
- O, a co zamierzacie kupić? – wtrącił Lucjusz.
Chłopak ponownie zerknął na Pansy, która była tak spokojna, że miał wrażenie, że zaraz powie coś w stylu: „pierścionek zaręczynowy dla Hermiony Granger. Wie pan, ma już kolię i bransoletkę od waszego syna, ale jeszcze pierścionka brakuje”.
- Na razie nic. Chcemy jedynie poprzeglądać ślubne rzeczy – powiedziała, niby przypadkiem pozwalając, by pierścionek z brylantem zalśnił w słońcu.
- Jesteś zaręczona? Gratulacje – kąciki ust Narcyzy uniosły się w uśmiechu – Kto jest wybrankiem serca?
- Teodor Nott. Śmiesznie, że użyła pani akurat określenia „wybranek serca”, bo z reguły małżeństwa z wyższych sfer są aranżowane, nieprawdaż?
Lucjusz zmarszczył brwi, a jego syn spojrzał na swoją przyjaciółkę ostrzegawczo. Poruszanie tematu aranżowanych małżeństw nie było dobrym pomysłem w tym domu.
- Ale w tym wypadku miała pani rację – kontynuowała dziewczyna, niewiele robiąc sobie z reakcji głowy rodziny – Wybranek serca jest prawdziwym określeniem na Teodora, bo zaręczyny wyszły od niego, a nie jego rodziny. To niesamowita sprawa – dodała rozmarzona – A jak to wygląda u Draco? Przedstawił państwu już swoją wybrankę serca?
Draco chrząknął, zwracając dyskretnie uwagę Pan, by nie przeginała. Ona uśmiechnęła się tylko do niego.
- Może napijesz się wody, skoro zaschło ci w gardle, Draco? – zwróciła się do niego, by ponownie odezwać się do jego rodziców – Nie ma nic bardziej wzruszającego niż małżeństwo z miłości.
Lucjusz był, delikatnie mówiąc, oburzony. Narcyza wręcz przeciwnie. Jej twarz nie ukazywała żadnych emocji. Ze skupieniem obserwowała dziewczynę i wsłuchiwała się w jej słowa.
- Zgadzam się z tobą – powiedziała kobieta po chwili milczenia – Jednak również w zaaranżowanym małżeństwie może pojawić się miłość.
Podkreślając wagę swoich słów ujęła dłoń męża i popatrzyła na niego z czułością. Jego groźny wyraz twarzy spełzł z niej, pozostawiając tylko obojętność.
Skrzaty zebrały talerze i nałożyły drugie danie. Pieczony indyk ze śliwkami, puree ziemniaczane i sałatka warzywna rozkosznie podrażniły nozdrza każdego znajdującego się w tamtej chwili w jadalni.
- Jednak czy nie lepiej, by miłość pojawiła się nie z czasem, lecz już na początku? – zapytała Pansy, po czym włożyła do swoich ust niewielki kawałek pieczeni.
Kobieta zamyśliła się. Do końca posiłku słychać było jedynie brzdęk talerzy i sztućców. Gdy Pansy skończyła swoją porcję ciasta czekoladowego, Draco odsunął jej krzesło, by mogła wstać.
- Serdecznie dziękuję za zaproszenie – powiedziała dziewczyna i skinęła głową – Jeżeli Dracon nie wróci na noc, proszę się nie martwić – będzie u mnie – następnie zwróciła się do Draco – Spakuj kilka drobiazgów, tak na wszelki wypadek.
Pokiwał głową i pozwolił, by pierwsza ruszyła do jego sypialni. Gdy tylko przekroczyli próg pokoju, a drzwi zamknęły się za nimi, Draco wydarł się:
- CO TY DO CHOLERY WYPRAWIASZ?!
Pansy jak gdyby nigdy nic usiadła na jego łóżku i z cwanym uśmieszkiem powiedziała:
- Działam na twoją korzyść. Pakuj się.
Nagle ktoś wszedł do pokoju i rozsunął szmaragdowe zasłony. Draco podniósł głowę spod poduszki i natychmiast tego pożałował. Jasne światło nieprzyjemnie poraziło mu oczy. Ponownie ukrył twarz w poduszkach. Nie miał zamiaru wstawać. Nie tak wcześnie.
- Draco, wstań. Za chwilę będzie lunch.
Łagodny głos jego matki dał mu jasno do zrozumienia, że skoro jest w tym pokoju, to naprawdę powinien wstać. Wciąż leżąc na brzuchu z twarzą wtuloną w materac, zrzucił poduszkę z głowy i mruknął coś na podobiznę „już”. Kobieta wyszła z pokoju syna, pozostawiając jednak drzwi otwarte, by słysząc odgłosy domu, zmusił się do opuszczenia wygodnego łóżka.
Zbyt dobrze go znała. Kiedy do jego uszu dotarł brzdęk naczyń, nie wytrzymał, podniósł się na ramionach i obrócił się na plecy. Przejechał ręką po zmęczonej twarzy. Słońce i oślepiający śnieg za oknem dodatkowo go rozbudził. Wstał zrezygnowany. Musi zacząć nowy dzień. W drodze do łazienki potknął się o jedną z poduszek. Incydent ten przypomniał mu, w jak artystycznym nieładzie zostawił łóżko.
„Chrzanić to. I tak skrzaty to posprzątają” – pomyślał i ponownie zaczął wlec się do łazienki.
Przemył twarz zimną wodą. Dopiero teraz powrócił do świata żywych. Postanowił wziąć szybki prysznic. Umył zęby, a włosy przetarł jedynie ręcznikiem, by pozbyć się nadmiaru wody. Wyschną same. Wciąż z szczoteczką do zębów w ustach i biodrami przepasanymi ręcznikiem wrócił do pokoju i wygrzebał czarne jeansy i koszulkę tego samego koloru. Powrócił do łazienki i dokończył wszelkie czynności, które wykonuje się podczas toalety porannej. Ubrał się i w niezbyt dobrym humorze udał się na dół.
Marmurowe schody rozniosły po domu wieść, że młody arystokrata zaszczyci swoją obecnością rodzinę podczas lunchu. Narcyza uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że syn posłuchał jej prośby. Pokazała mu gestem ręki, by się do niej zbliżył. Położyła dłoń na jego ramieniu.
- Na dzisiejszym lunchu będziemy gościć młodą damą – zaczęła Narcyza, ruszając w stronę jadalni – Chciałabym, abyś był dla niej życzliwy.
- O, nie ma mowy! – niemal krzyknął chłopak – Żadnego swatania!
- Ale Draco…
- ŻADNEGO SWATANIA. JESTEM JESZCZE W SZKOLE, DAJCIE MI ŻYĆ!
Wtedy zza rogu wyszła dziewczyna o pięknych brązowych włosach, ciemnych oczach i sprytnym ślizgońskim uśmiechu.
- Już tak bardzo nie chcesz mnie widzieć, Draco? – zaśmiała się Pansy, kładąc ręce na biodrach.
- Boże, Pan!
Chłopak poczuł się niesamowicie głupio i spojrzał przepraszającym wzrokiem na matkę. Ona uniosła delikatnie kąciki ust na znak, że przyjmuje przeprosiny. Zostawiła dwójkę na osobności, sama kierując się do jadalni.
- Pamiętasz o naszych zakupach? – zapytała brunetka.
- Jakich znowu za… Aaaa! – dopiero po chwili mózg blondyna zaczął pracować.
- Po obiadku ruszamy na miasto. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie byłam w mugolskim sklepie… Będzie zabawnie.
- A niby jak ty chcesz cokolwiek znaleźć, skoro oboje znamy mugolski Londyn, jak moje skrzaty skarbiec Malfoy’ów?
- Tracey i Blaise z nami idą.
- A Nott? – zapytał.
- Teo jest z moimi rodzicami i próbuje się z nimi dogadać. Inaczej, on twierdzi, że próbuje się z nimi dogadać, bo jak do tej pory moja matka nie może oderwać od niego oczu, a mój ojciec powtarza, że to „młodzieniec godny jego kochanej Pansy” – zaśmiała się.
- Lunch podany! – usłyszeli głos skrzata.
Przyjaciele bez słów weszli do przestronnego pokoju i zajęli miejsca. Lucjusz Malfoy, jako głowa domu, zasiadł na honorowym miejscu, a Draco usiadł naprzeciw niego. Pansy zajęła miejsce obok Smoka, natomiast Narcyza obok męża. Skrzaty zaczęły biegać przy stole, nakładając na talerze potrawy i co chwilę dolewając czerwonego wina do kielichów.
- A więc, Pansy, jakie macie plany na dzień dzisiejszy? – zapytała Narcyza, nabierając na łyżkę odrobinę kremu z brokuł.
Draco spojrzał na przyjaciółkę niepewnie, ale ona z uśmiechem na twarzy oznajmiła:
- Wybieramy się na zakupy z przyjaciółmi.
- O, a co zamierzacie kupić? – wtrącił Lucjusz.
Chłopak ponownie zerknął na Pansy, która była tak spokojna, że miał wrażenie, że zaraz powie coś w stylu: „pierścionek zaręczynowy dla Hermiony Granger. Wie pan, ma już kolię i bransoletkę od waszego syna, ale jeszcze pierścionka brakuje”.
- Na razie nic. Chcemy jedynie poprzeglądać ślubne rzeczy – powiedziała, niby przypadkiem pozwalając, by pierścionek z brylantem zalśnił w słońcu.
- Jesteś zaręczona? Gratulacje – kąciki ust Narcyzy uniosły się w uśmiechu – Kto jest wybrankiem serca?
- Teodor Nott. Śmiesznie, że użyła pani akurat określenia „wybranek serca”, bo z reguły małżeństwa z wyższych sfer są aranżowane, nieprawdaż?
Lucjusz zmarszczył brwi, a jego syn spojrzał na swoją przyjaciółkę ostrzegawczo. Poruszanie tematu aranżowanych małżeństw nie było dobrym pomysłem w tym domu.
- Ale w tym wypadku miała pani rację – kontynuowała dziewczyna, niewiele robiąc sobie z reakcji głowy rodziny – Wybranek serca jest prawdziwym określeniem na Teodora, bo zaręczyny wyszły od niego, a nie jego rodziny. To niesamowita sprawa – dodała rozmarzona – A jak to wygląda u Draco? Przedstawił państwu już swoją wybrankę serca?
Draco chrząknął, zwracając dyskretnie uwagę Pan, by nie przeginała. Ona uśmiechnęła się tylko do niego.
- Może napijesz się wody, skoro zaschło ci w gardle, Draco? – zwróciła się do niego, by ponownie odezwać się do jego rodziców – Nie ma nic bardziej wzruszającego niż małżeństwo z miłości.
Lucjusz był, delikatnie mówiąc, oburzony. Narcyza wręcz przeciwnie. Jej twarz nie ukazywała żadnych emocji. Ze skupieniem obserwowała dziewczynę i wsłuchiwała się w jej słowa.
- Zgadzam się z tobą – powiedziała kobieta po chwili milczenia – Jednak również w zaaranżowanym małżeństwie może pojawić się miłość.
Podkreślając wagę swoich słów ujęła dłoń męża i popatrzyła na niego z czułością. Jego groźny wyraz twarzy spełzł z niej, pozostawiając tylko obojętność.
Skrzaty zebrały talerze i nałożyły drugie danie. Pieczony indyk ze śliwkami, puree ziemniaczane i sałatka warzywna rozkosznie podrażniły nozdrza każdego znajdującego się w tamtej chwili w jadalni.
- Jednak czy nie lepiej, by miłość pojawiła się nie z czasem, lecz już na początku? – zapytała Pansy, po czym włożyła do swoich ust niewielki kawałek pieczeni.
Kobieta zamyśliła się. Do końca posiłku słychać było jedynie brzdęk talerzy i sztućców. Gdy Pansy skończyła swoją porcję ciasta czekoladowego, Draco odsunął jej krzesło, by mogła wstać.
- Serdecznie dziękuję za zaproszenie – powiedziała dziewczyna i skinęła głową – Jeżeli Dracon nie wróci na noc, proszę się nie martwić – będzie u mnie – następnie zwróciła się do Draco – Spakuj kilka drobiazgów, tak na wszelki wypadek.
Pokiwał głową i pozwolił, by pierwsza ruszyła do jego sypialni. Gdy tylko przekroczyli próg pokoju, a drzwi zamknęły się za nimi, Draco wydarł się:
- CO TY DO CHOLERY WYPRAWIASZ?!
Pansy jak gdyby nigdy nic usiadła na jego łóżku i z cwanym uśmieszkiem powiedziała:
- Działam na twoją korzyść. Pakuj się.
***
Blaise stał pod wejściem do centrum handlowego, przeklinając w duchu, że z ubrań wierzchnich ma na sobie tylko płaszcz. Luty był wyjątkowo mroźny. Tracey nie narzekała na chłód, bo lisie futro, którym była opatulona, miło ogrzewało jej ciało. W końcu ich dostrzegł.
- Długo mamy na was czekać, jaśniepaństwo? – warknął rozeźlony.
- Diabełek nie lubi mrozu? – zaśmiała się Pansy.
We czwórkę weszli do budynku. Od razu zrobiło im się cieplej. Zostawili płaszcze i futra w szatni i ruszyli na rekonesans terenu. Przed nimi wiele sklepów kusiło promocjami, lecz oni nie mieli zielonego pojęcia, od czego zacząć.
Draco oparł się o jedną z barierek i zastanowił się przez chwilę.
- Pan i Blaise, wy kupcie Mionie jakieś kosmetyki i może – tu spojrzał bardziej na przyjaciela – Ciekawą bieliznę?
Zabini parsknął śmiechem, a dziewczyny spojrzały po chłopakach z wyrzutem.
- Ja i Tracey poszukamy pierścionka.
Umówili się w tym samym miejscu za dwie godziny. Draco miał szczerą nadzieję, że do tej pory uda mu się wybrać coś, co idealnie będzie pasowało do Hermiony.
- Panno Davis – zaczął wyniosłym tonem, oferując przyjaciółce swoje ramię.
- Paniczu Malfoy – rzekła Tracey, z trudem powstrzymując się od śmiechu.
Wspólnie ruszyli do najbliższego sklepu jubilerskiego, by zobaczyć ich ofertę.
- Długo mamy na was czekać, jaśniepaństwo? – warknął rozeźlony.
- Diabełek nie lubi mrozu? – zaśmiała się Pansy.
We czwórkę weszli do budynku. Od razu zrobiło im się cieplej. Zostawili płaszcze i futra w szatni i ruszyli na rekonesans terenu. Przed nimi wiele sklepów kusiło promocjami, lecz oni nie mieli zielonego pojęcia, od czego zacząć.
Draco oparł się o jedną z barierek i zastanowił się przez chwilę.
- Pan i Blaise, wy kupcie Mionie jakieś kosmetyki i może – tu spojrzał bardziej na przyjaciela – Ciekawą bieliznę?
Zabini parsknął śmiechem, a dziewczyny spojrzały po chłopakach z wyrzutem.
- Ja i Tracey poszukamy pierścionka.
Umówili się w tym samym miejscu za dwie godziny. Draco miał szczerą nadzieję, że do tej pory uda mu się wybrać coś, co idealnie będzie pasowało do Hermiony.
- Panno Davis – zaczął wyniosłym tonem, oferując przyjaciółce swoje ramię.
- Paniczu Malfoy – rzekła Tracey, z trudem powstrzymując się od śmiechu.
Wspólnie ruszyli do najbliższego sklepu jubilerskiego, by zobaczyć ich ofertę.
***
- Nie, Blaise! – powiedziała stanowczo Pansy, odpychając chłopaka w bok.
- Ale… Ale… No, ale! – jęczał chłopak i podetknął jej pod nos trzymane przez niego rzeczy.
- ZABIERAJ TO SPRZED MOJEJ TWARZY! – warknęła tak głośno, że wszystkie kobiety w sklepie obróciły się, by zobaczyć, co się dzieje.
- Ech, moja Pansy. Zawsze taka nerwowa. A teraz jeszcze ten ślub – wyjaśnił, jakby zwracając się do klientek.
Kilka z kobiet obdarzył czarującym uśmiechem, za co przyjaciółka zdzieliła go po ramieniu białym gorsetem i stringami, o które tak pięknie prosił. Ponownie spojrzał na nią i z miną szczeniaczka odebrał od niej bieliznę. Skulił łapki, jak proszący pies i powiedział cichutko:
- No, plosię…
Dziewczyna wywróciła oczami. Wyrwała mu rzeczy z ręki i położyła na ladzie wraz z dwoma biustonoszami z efektem push-up i figami do zestawu.
- Jesteś niemożliwy.
- A ty cudowna – powiedział i cmoknął ją w policzek.
Zapłacił za zakupy, nie mogąc powstrzymać się od komplementu skierowanego do sprzedawczyni, która zarumieniła się na słowa chłopaka. Odebrał torbę i paragon i po raz ostatni uśmiechnął się do kobiety.
- Chodź, bo zaraz pożrą cię wzrokiem – powiedziała cicho Pansy.
- Już to zrobiły – wtrącił chłopak.
Z dwoma torbami pełnymi prezentów wrócili na umówione miejsce. Draco i Tracey już tam byli, gorąco nad czym dyskutując.
- Ale tamten był bardziej gryfoński! Bardziej by jej pasował – upierał się chłopak.
- Zobaczysz. Spodoba jej się – odparła dziewczyna.
Kiedy zobaczyli przyjaciół, wstali i skierowali się bez słowa do wyjścia.
- Co Smok jest taki wkurzony? – szepnął Blaise do Davis.
- Nie ufa kobiecej intuicji – zaśmiała się cicho.
Cała czwórka znalazła jakąś ustronną alejkę, by móc w spokoju się teleportować. Znaleźli się przed dworem należącym do Parkinsonów. W przeciwieństwie do innych dworów ślizgońskich rodzin, był biały z kilkoma elementami szmaragdowego. Był o połowę mniejszy od Malfoy Manor, a jednak posiadał swój urok. Przekroczyli próg domu. Powitali ich rodzice Pansy. Niesamowicie ciepło. Draco nie zapomniał jednak o manierach i ucałował rękę pani domu. Kiedy Teodor usłyszał, że wrócili zbiegł po schodach i prawie rzucił się na swoją narzeczoną. Wpił się w jej usta, jakby zapominając, że nie są sami. Jej rodzice patrzeli na to rozanieleni. W końcu Blaise chrząknął znacząco.
- Pan, może zaprowadzisz nas na górę, bo nie chcemy stać w przedpokoju jak idioci?
- Faktycznie – zaśmiała się uroczo.
Malfoy dowiedział się po drodze, że zarówno Blaise jak i Tracey zatrzymali się u niej na pierwszy tydzień ferii. Widać jego też to czekało.
- Wybierz sobie jeden z gościnnych – powiedziała, machając ręką w kierunku jednego z wielu korytarzy.
Podszedł do jakichś drzwi i wrzucił tam swoją teczkę z rzeczami. Ruszył za przyjaciółmi zmierzającymi do dziennego pokoju Pansy. Zamknęli się na klucz i zaczęli grać w rozbieranego pokera. Kiedy Pansy już miała zdejmować stanik, w okno pokoju zastukała sowa. Dziewczyna wpuściła do pokoju puchacza i odwiązała list z jego nóżki. Tracey podstawiła mu miskę z wodą pod dziób, by mógł się napić. Z kolei Pansy otworzyła kopertę i przeczytała list na głos:
„Kochana Pansy!
Jestem u babci, krawcowej. Zawsze pokazywała mi swoje projekty, a kiedy zobaczyłam ten, który masz w kopercie od razu pomyślałam o tobie. Idealnie wyglądałaby właśnie na tobie. Zrobienie całej sukienki zajmie babci trzy tygodnie, ale sądzę, że o wiele szybciej i sprawniej pójdzie jej, gdy od razu zapłacisz za sukienkę.
Czekam na odpowiedź,
Miona
PS Ucałuj Draco ode mnie”
Bez zastanowienia wygrzebała z koperty projekt i omal nie pisnęła z zachwytu. Czym prędzej pokazała go obecnym w pokoju, by po chwili wylecieć z niego jak wariatka i pokazać rysunek rodzicom. Nie było jej kilkanaście minut.
- I jak? – zapytał Nott, kiedy tylko jego narzeczona wróciła – Zgodzili się?
- Czy się zgodzili?! JASNE! Odjęło im mowę, gdy dowiedzieli się, że babcia Miony potrafi zrobić coś takiego bez czarów!
Sięgnęła do szuflady po rzadko przez nią używaną książeczkę czekową i wypisała sumę, która według niej pasowała do jakości sukienki. Napisała na czystej karcie zamówienie z opisem sukienki z projektu. Do tego napisała krótki list. Widząc to ostatnie, Draco wstał i nachylił się nad Pansy.
- Napisz, że bardzo za nią tęsknię – szepnął, by tylko ona mogła to usłyszeć.
Dziewczyna obróciła do niego głowę i uśmiechnęła się. Po chwili powróciła do skrobania piórem po pergaminie. Wrzuciła wszystkie trzy rzeczy do koperty i przywiązała ją do nóżki ptaka.
- Leć do Hermiony Granger – powiedziała i wypuściła go przez okno.
Projekt zaczepiła o szczelinę w lustrze toaletki do makijażu. Po chwili wszyscy powrócili do gry. Tym razem w zakrapianego chińczyka. Draco usiadł przy planszy wiedząc, że w ciągu następnych sześciu dni będzie robić to samo, co do tej pory. Nie przeszkadzało mu to jednak, bo wiedział coś, co bardzo go ucieszyło. Hermiona o nim myślała.
- Ale… Ale… No, ale! – jęczał chłopak i podetknął jej pod nos trzymane przez niego rzeczy.
- ZABIERAJ TO SPRZED MOJEJ TWARZY! – warknęła tak głośno, że wszystkie kobiety w sklepie obróciły się, by zobaczyć, co się dzieje.
- Ech, moja Pansy. Zawsze taka nerwowa. A teraz jeszcze ten ślub – wyjaśnił, jakby zwracając się do klientek.
Kilka z kobiet obdarzył czarującym uśmiechem, za co przyjaciółka zdzieliła go po ramieniu białym gorsetem i stringami, o które tak pięknie prosił. Ponownie spojrzał na nią i z miną szczeniaczka odebrał od niej bieliznę. Skulił łapki, jak proszący pies i powiedział cichutko:
- No, plosię…
Dziewczyna wywróciła oczami. Wyrwała mu rzeczy z ręki i położyła na ladzie wraz z dwoma biustonoszami z efektem push-up i figami do zestawu.
- Jesteś niemożliwy.
- A ty cudowna – powiedział i cmoknął ją w policzek.
Zapłacił za zakupy, nie mogąc powstrzymać się od komplementu skierowanego do sprzedawczyni, która zarumieniła się na słowa chłopaka. Odebrał torbę i paragon i po raz ostatni uśmiechnął się do kobiety.
- Chodź, bo zaraz pożrą cię wzrokiem – powiedziała cicho Pansy.
- Już to zrobiły – wtrącił chłopak.
Z dwoma torbami pełnymi prezentów wrócili na umówione miejsce. Draco i Tracey już tam byli, gorąco nad czym dyskutując.
- Ale tamten był bardziej gryfoński! Bardziej by jej pasował – upierał się chłopak.
- Zobaczysz. Spodoba jej się – odparła dziewczyna.
Kiedy zobaczyli przyjaciół, wstali i skierowali się bez słowa do wyjścia.
- Co Smok jest taki wkurzony? – szepnął Blaise do Davis.
- Nie ufa kobiecej intuicji – zaśmiała się cicho.
Cała czwórka znalazła jakąś ustronną alejkę, by móc w spokoju się teleportować. Znaleźli się przed dworem należącym do Parkinsonów. W przeciwieństwie do innych dworów ślizgońskich rodzin, był biały z kilkoma elementami szmaragdowego. Był o połowę mniejszy od Malfoy Manor, a jednak posiadał swój urok. Przekroczyli próg domu. Powitali ich rodzice Pansy. Niesamowicie ciepło. Draco nie zapomniał jednak o manierach i ucałował rękę pani domu. Kiedy Teodor usłyszał, że wrócili zbiegł po schodach i prawie rzucił się na swoją narzeczoną. Wpił się w jej usta, jakby zapominając, że nie są sami. Jej rodzice patrzeli na to rozanieleni. W końcu Blaise chrząknął znacząco.
- Pan, może zaprowadzisz nas na górę, bo nie chcemy stać w przedpokoju jak idioci?
- Faktycznie – zaśmiała się uroczo.
Malfoy dowiedział się po drodze, że zarówno Blaise jak i Tracey zatrzymali się u niej na pierwszy tydzień ferii. Widać jego też to czekało.
- Wybierz sobie jeden z gościnnych – powiedziała, machając ręką w kierunku jednego z wielu korytarzy.
Podszedł do jakichś drzwi i wrzucił tam swoją teczkę z rzeczami. Ruszył za przyjaciółmi zmierzającymi do dziennego pokoju Pansy. Zamknęli się na klucz i zaczęli grać w rozbieranego pokera. Kiedy Pansy już miała zdejmować stanik, w okno pokoju zastukała sowa. Dziewczyna wpuściła do pokoju puchacza i odwiązała list z jego nóżki. Tracey podstawiła mu miskę z wodą pod dziób, by mógł się napić. Z kolei Pansy otworzyła kopertę i przeczytała list na głos:
„Kochana Pansy!
Jestem u babci, krawcowej. Zawsze pokazywała mi swoje projekty, a kiedy zobaczyłam ten, który masz w kopercie od razu pomyślałam o tobie. Idealnie wyglądałaby właśnie na tobie. Zrobienie całej sukienki zajmie babci trzy tygodnie, ale sądzę, że o wiele szybciej i sprawniej pójdzie jej, gdy od razu zapłacisz za sukienkę.
Czekam na odpowiedź,
Miona
PS Ucałuj Draco ode mnie”
Bez zastanowienia wygrzebała z koperty projekt i omal nie pisnęła z zachwytu. Czym prędzej pokazała go obecnym w pokoju, by po chwili wylecieć z niego jak wariatka i pokazać rysunek rodzicom. Nie było jej kilkanaście minut.
- I jak? – zapytał Nott, kiedy tylko jego narzeczona wróciła – Zgodzili się?
- Czy się zgodzili?! JASNE! Odjęło im mowę, gdy dowiedzieli się, że babcia Miony potrafi zrobić coś takiego bez czarów!
Sięgnęła do szuflady po rzadko przez nią używaną książeczkę czekową i wypisała sumę, która według niej pasowała do jakości sukienki. Napisała na czystej karcie zamówienie z opisem sukienki z projektu. Do tego napisała krótki list. Widząc to ostatnie, Draco wstał i nachylił się nad Pansy.
- Napisz, że bardzo za nią tęsknię – szepnął, by tylko ona mogła to usłyszeć.
Dziewczyna obróciła do niego głowę i uśmiechnęła się. Po chwili powróciła do skrobania piórem po pergaminie. Wrzuciła wszystkie trzy rzeczy do koperty i przywiązała ją do nóżki ptaka.
- Leć do Hermiony Granger – powiedziała i wypuściła go przez okno.
Projekt zaczepiła o szczelinę w lustrze toaletki do makijażu. Po chwili wszyscy powrócili do gry. Tym razem w zakrapianego chińczyka. Draco usiadł przy planszy wiedząc, że w ciągu następnych sześciu dni będzie robić to samo, co do tej pory. Nie przeszkadzało mu to jednak, bo wiedział coś, co bardzo go ucieszyło. Hermiona o nim myślała.
~~~ OGŁOSZENIA PARAFIALNE ~~~
Rozdział wbrew pozorom nawet długi, bo prawie pełne 6 stron. Myślałam, że wyjdzie mi lepiej, ale sądzę, że to i tak dobrze skoro wczoraj wszystko mnie swędziało i nie mogłam zebrać myśli -.- Bardzo was przepraszam, ale nie mogłam dodać tego wczoraj, bo zjadłam JEDNĄ MORELĘ, na którą jak się okazało mam uczulenie ^^ Ahh, Expecto w czerwono-białych plamach wyglądała tak seksownie ^^ Do tej pory wszystko mnie swędzi i to cholerstwo nie chce zejść, ale jest już lepiej. Przy okazji - zakładka "Bohaterowie" jest już uzupełniona ;) NIEDŁUGO WYCZEKIWANY PRZEZ WAS DŁUGO ROZDZIAŁ 21 <3
EDIT: Serdecznie polecam jak ktoś chce się pośmiać -> What's on your mind? Harry Potter cast
EDIT: Serdecznie polecam jak ktoś chce się pośmiać -> What's on your mind? Harry Potter cast
Super rozdział! Po prostu, nie wiem co napisać...xd
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny...
A tak w ogóle, chciałabym polecić swojego bloga :) http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/ Mam nadzieję, że wpadniesz ;)
UsuńRozdział genialny, no ale czego innego można się było spodziewać, wszystkie twoje notki są wspaniałe ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i niecierpliwie czekam na 21 :)
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Wow.... ciekawe kiedy Draco sie jej oświadczy , i co na to jego rodzice ;) . Fajnie że wtrąciłaś wątek babci Hermiony i Margaret . Życzę weny i czekam na next .
OdpowiedzUsuńKocham!! Od razu jak wstałam czyli o 13:45 otworzyłam swojego laptopa i popatrzyłam czy jest nowy rozdział i był!!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Świetnie ukazujesz relacje między Draco a swoimi ślizgońskimi przyjaciółmi. Bardzo podobają mi się ich dialogi i zachowanie :D
Czekam na następną i życzę weny ;**
cudny, wspanialy, wyjatkowy, oszalamiajacy...
OdpowiedzUsuńPansy jest genialna!! <33
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kiedy autorki pokazują, że pomimo tego, że uczniowie mają Ślizgońskie charaktery to są zupełnie inni, albo przynajmniej przyjacielscy w stosunku do swoich przyjaciół. xD Dobra. Coś mi nie wyszło, ale mam nadzieję, że zrozumiesz. :P
Mam ogromną nadzieję, że Lucek się wreszcie przekona do miłości itd, aby Herm i Draco mogli być razem. :DD Chyba nie wytrzymam, jeśli on znajdzie kolejną przyszłą żonę dla Dracona. Wtedy... do Azkabanu z nim!! xD Chyba, że zmieni zdanie, wtedy sama mu wpłacę kaucję. xDD
Już się nie mogę doczekać oświadczyn. Czuję, że szykuje się coś niezłego. ^^
Pozdrawiam. :3
Filmik był genialny. :P
UsuńJeszcze fajne jest to: http://www.youtube.com/watch?feature=fvwp&v=bxFQMBGpgl4&NR=1. :D
Hahaaa ta akcja Diabła w sklepie XD Wprost uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na nn :)
hah, też mi się strasznie podobała!! ciągle mam ją w głowie!! :D
UsuńDraconowato, ślizgońsko, świetnie! Ale już chce 21, 21, 21, 21... Narobiłaś mi "apetytu" na te tęczę :D Buź...
OdpowiedzUsuńSzczerze polubiłam Pansy, nigdy za nią nie przepadałam, a teraz nawet by mogła zostać moją koleżanką ;) Rozdział świetny, opłacało się czekać, czekam na nexta...
OdpowiedzUsuńAAAAA, jesteś genialna!!! Nie mogę doczekać się nowego rozdział, który mam nadzieję zobaczę jeszcze dziś!! :D
OdpowiedzUsuńBoziu!! Boziu!! Boziu!! Dodaj następny rozdział jak najszybciej!! :**
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział. ;>
OdpowiedzUsuńPzdr,
D.D.
http://repellomugoletum.blogspot.com/
Rozdział GENIALNY!!! No, ale w końcu Ty to Ty, jak miało by być inaczej?? :**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kinia
Piękny rozdział, bardzo mi się spodobała gadka Pansy w stosunku do rodziców Dracona :D
OdpowiedzUsuńNiech się uczą powoli, że organizowanie potajemnych ślubów to nie jest w porządku... Eh.. te głupie arystokratyczne rodzinki...
No a pierścionek... Ah! Zżera mnie ciekawość jak wygląda ! :D Mam nadzieję, że w jakimś przyszłym rozdziale opiszesz wygląd pierścionka, albo chociaż pokażesz obrazek ! :3 Strasznie jestem ciekawa jak wygląda.
No i sukienka dla Pansy... Kolejny raz : ciekawość mnie zżera jak nie wiem :D
Czekam z zniecierpliwieniem na kolejny rozdział ;)
Życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu ! :)
Pozdrawiam !
~ Pure - Blood Princess
dracohermione-love-can-be-magical.blogspot.com
Przy okazji boski był ten filmik :D
UsuńO matko... Wybacz za tę omyłkę xD ---> zajrzyj do komentarzy z rozdziału 19, to powinno rozjaśnić o co mi chodzi xD
UsuńBuśka ! :-*
~ Pure - Blood Princess
Umrzyj w męczarniach. Nie no każdemu może zdarzyć się omyłka xd 21 juz jutro <3
UsuńRozdział super, naprawdę! Rozśmieszyła mnie ta akcja z Zabinim z sklepie, normalnie bomba. Ach, nie mogę się już doczekać tego rozdziału 21! *.*
OdpowiedzUsuńJejciu, jejciu, jejciu!!!!!! Ja chcę już TEN 21. rozdział!!! Nie mogę się doczekać...
OdpowiedzUsuńYhhhh, ale ja jestem niecierpliwa..,, Już się nie mogę doczekać nowego rozdziału!!! :*
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać tego cukru w następnym rozdziale!!!! Błagam, błagam dodaj jeszcze dziś!! :D/ Violetta
OdpowiedzUsuńhaha, mam dokladnie to samo!
Usuńja lubię takie słodkie i wgl opowiadania ;>
No cóż mało akcji w tym rozdziale, ale nadrabiają to ukazane emocje między ślizgonami, zresztą nie może być w każdym rozdziale cukru, ani akcji [także bez urazy ;) ] nie wiem czemu, ale jak czytam o takiej szczerej przyjaźni to.... sama nie wiem, ale mi się to strasznie podoba!!!! Naprawdę jest ciekawa co w następnym rozdziale, jednak zawsze w momentach gdy spodziewam się takich słodkich momentów, od razu sobie przypominam o prologu, który napisałaś, serce mi się kraja... :'(, chyba, że to taki chwyt (nie zrozum mnie źle, po prostu nie wiem jak to inaczej nazwać ;) ) żeby zaskoczyć czytelnia (z czego bym bardzo się cieszyła, a właściwie skakała z radości :D). No nic, życzę weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBlumelinda
Ferie zimowe! Uwielbiam to! :)
OdpowiedzUsuńOby dwa rozdziały były świetne!
I już czekam na 21! :D
świetny !!!!! Omomomomom *.* 21 już dzisiaj jesli się nie mylę ? naprawdę nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że będą to oświadczyny .. ; 3
podziwiam cię, że tak świetnie piszesz. naprawdę rozdział mega jak każdy zresztą. pozdrawiam. :D
Kiedy kolejna notka??
OdpowiedzUsuńCUDOOOOWNY! *.* Pansy działająca na podświadomość Lucka i Cyzi to jest to (nie licząc krzywołapa filozofa XD) Świetny rozdział, czekam na 21 :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! <3
http://happiness-comes-unexpected.blogspot.com/
Bardzo was potworki przepraszam, ale jestem w fatalnym stanie i nie wiem jak to będzie dziś z rozdziałem :c
Usuń;((( ehh, a tak liczyła na ten rozdział ;c
UsuńDialogi Pansy i Blaise'a są powalające ;)
OdpowiedzUsuńA to jak Draco poprosił Pansy, żeby dopisała, że tęskni za Hermioną... <3 cudeńko!
-------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Jak słodko ♥
OdpowiedzUsuńładnie :D
OdpowiedzUsuń- Tula
Fantastyczne ;**
OdpowiedzUsuńChciałabym widzieć minę Granger, jak dostanie prezenty Xd
OdpowiedzUsuń