Zapomnijmy o przeszłości
Piękny dwór należący do
Parkinsonów wydawał się tego dnia jeszcze bielszy, a jego szmaragdowe elementy
jeszcze bardziej wyeksponowane. Słońce grzało jakby mocniej, wiatr był lżejszy
niż w poprzednich dniach. Nawet ptaki piękniej śpiewały. Przynajmniej takie
było zdanie panny młodej.
- Nie kręć się – zaśmiała się
Tracey, upinając Pansy włosy.
Dziewczyna przyjechała do
Wielkiej Brytanii ze względu na ślub przyjaciółki. Nie cieszyła się jednak na
spotkanie z Blaisem. Nie chciała go spotykać po tym jak bardzo go zraniła.
Szybko odpędziła od siebie czarne myśli i zabrała się za wpinanie welonu i
ozdobnej tiary w idealnie ułożone włosy panny młodej.
- Wiesz, że wyglądasz pięknie?
Pansy spojrzała na przyjaciółkę i
uśmiechnęła się ciepło. Po raz kolejny przejrzała się w lustrze i przejechała
ręką po idealnie dopasowanym do ciała materiale. Delikatne marszczenia i ogon
sprawiały, że sukienka była niepowtarzalna. Odwróciła się do Tracey i zeszła z
podestu, na którym stała ułatwiając pracę skrzatów, a następnie przyjaciółki. Położyła
jej rękę na ramieniu i spojrzała w oczy. Tracey była zmartwiona, bardzo
zmartwiona. I obie znały powód tego zmartwienia.
- Kiedy mu powiesz? – zapytała.
- Sam się domyśli – odpowiedziała
Tracey, ocierając łzę, która nie powinna spłynąć po jej policzku.
***
Poprzedniego dnia Draco był w
wyjątkowo dobrym humorze. Obudził się w pięknym domu obok pięknej narzeczonej
pięknego dnia i o pięknej godzinie. Wstał cicho i na palcach zszedł do kuchni.
Zrobił śniadanie i nałożył je na tacę. Wszedł bezszelestnie do pokoju i położył
jedzenie na etażerce, tuż obok łóżka. Nachylił się nad Hermioną i pocałował ją
w czoło.
- Kochanie…
Dziewczyna zaczęła się powoli
wybudzać. Otworzyła oczy i z uśmiechem spojrzała na chłopaka, który siedział na
skraju łóżka.
- Zrobiłeś mi śniadanie –
zauważyła – Dziękuję, to miłe z twojej strony.
- Jak mi na czymś zależy to
potrafię być miły – powiedział żartobliwie.
Hermiona podniosła się i złapała
go za dłonie. Wtuliła się w jego ciało i zaczęła głaskać go delikatnie od palców
aż po łokcie. Jednak coś jej w tej scenie nie pasowało.
- Dlaczego wciąż nosisz takie
bluzki, koszule? – zapytała, odsuwając się od Draco.
Spojrzał na nią zdziwiony.
- A mam chodzić z czymś takim na
ręce? – żachnął się i uniósł lewy rękaw.
Wyblakły, lecz wciąż widoczny,
Mroczny Znak sprawił, że z jego twarzy zniknął uśmiech. Hermiona zmarszczyła
brwi. Dopiero po kilku chwilach doznała olśnienia.
- Ty… Ty do tej pory nie
otworzyłeś mojego prezentu!
Draco spojrzał na nią zaskoczony.
Jednak po krótkim zastanowieniu musiał przyznać jej rację. Wytłumaczył, że to
widocznie przez emocje związane z zaręczynami. Kiedy chciał ją pocałować
odsunęła go ze śmiechem i powiedziała:
- Nie próbuj się mi podlizywać
tylko powiedz, gdzie wpakowałeś to pudełko, kretynie.
Poświęcili pół godziny na
poszukiwanie zapomnianego prezentu. W końcu odnalazł się w pudłach, do których
wrzucili rzeczy, które mieli w swoich hogwarckich kufrach. Wciąż był zapakowany
w śliczny zielony papier prezentowy. Jedynie czerwona kokarda z błyszczącej wstążki
nieco się pogniotła.
- Czyli mam otworzyć? – zapytał.
- Nie. Postaw to sobie na biurku
i podpisz „Nigdy nieotwarty prezent”. Świetny pomysł – powiedziała ironicznie
Hermiona.
Parsknął krótkim śmiechem. Zdarł
powierzchnię papieru. W środku było pudełeczko. Otworzył jego wieczko i wyjął
ze środka, zapakowaną w papierowe wiórki, fiolkę z niebieską substancją. Była
ciekła i nie wyglądała na typową miksturę. Przypominała zabarwioną wodę.
- Co to jest? – spytał, czując
wzrastającą w nim ciekawość.
Hermiona uśmiechnęła się tylko
delikatnie. Złapała Draco za rękę i poprowadziła go z powrotem do sypialni.
Usiedli na łóżku. Podwinęła jego lewy rękaw.
- Chciałbyś zapomnieć o
przeszłości, prawda?
Spojrzał na nią zaciekawiony i
kiwnął głową. Bez słowa odkręciła buteleczkę i wypełniła zakraplacz, przymocowany
do zakrętki, całą jej zawartością. Niebieskiej cieczy było mniej niż można było
się tego spodziewać. Gdyby przelać ją na łyżkę stołową, eliksir zająłby jedynie
połowę jej powierzchni.
- Jesteś tego pewien?
Domyślał się co za chwilę się
zdarzy i nie miał żadnych wątpliwości co do tego co robi. Kiwnął głową
ponownie, tym razem śmielej. Pierwsze krople niebieskiego eliksiru skapnęły na
tatuaż bezlitośnie przypominający o przeszłości. Pod jego wpływem, okropna
czaszka z wielkim wężem wychodzącym z jej ust straciła oczodoły. Następne
krople rozpuściły całą czaszkę, a na końcu ogromnego gada. Skóra na lewym
przedramieniu Draco nie różniła się już niczym od skóry na reszcie jego ciała.
Zapadło milczenie. Po chwili
Hermiona zakręciła buteleczkę i odstawiła ją na etażerkę. Draco nie wiedział co
powiedzieć. Zakrył jedną z dłoni usta i trwał tak przez dłuższą chwilę. W końcu
wstał i skierował się w stronę schodów. Przy wyjściu z pokoju przystanął na chwilę
i odwrócił głowę w stronę swojej narzeczonej.
- No i przeze mnie wystygły ci
naleśniki – powiedział cicho i wyszedł.
Hermiona uśmiechnęła się do
siebie. Kiedy powiedział to banalne i głupie zdanie, w jego oczach zaświeciły
się łzy wzruszenia. W tamtym momencie była całkowicie pewna, że nigdy nie
zrobiła i już nie zrobi mu piękniejszego prezentu. Pokazała jak naprawdę go
kocha.
***
- Teraz to chyba sobie żartujesz
– zaśmiała się Hermiona, kiedy wyszła z domu.
Na podjeździe stał samochód. Nie
byle jaki samochód. Czerwony kabriolet Porsche 911. Podeszła do pojazdu i
delikatnie pogładziła pachnącą nowością kierownicę.
- Ty w ogóle potrafisz tym
jeździć?
- Powiedzmy, że wprowadziłem
kilka magicznych poprawek – zaśmiał się.
Dziewczyna wywróciła oczami i
wsiadła do samochodu. Chwilę później zrobił to Draco. Chłopak położył ręce na
kierownicy i zastukał w nią palcami.
- Raz kozie śmierć – powiedział.
Spojrzała na niego przerażona.
- Mam nadzieję, że nie mówisz
tego na serio.
Draco zaśmiał się tylko. Włożył
swoje przeciwsłoneczne okulary i ruszył z piskiem opon. Nowiuteńki kabriolet
wyjechał z Doliny Godryka w mniej niż trzydzieści sekund. Po tym czasie,
chłopak nacisnął jakiś guzik przy kierownicy. Samochód zabłyszczał i… Właściwie
nic więcej się nie stało.
- Mogę się dowiedzieć co właśnie
zrobiłeś?
- Zastosowałem starą technologię
pana Weasley’a zwaną generator niewidzialności, czy jakoś tak. W sumie to całe
te ulepszenia to jego robota.
- Kiedy kupiłeś ten samochód?
- Dwa tygodnie temu. Nie powiem,
żeby Weasley’owie spodziewali się mojej wizyty, ale ciepło mnie przyjęli. Akurat
trafiłem na wizytę Ginny i Blaise’a, więc podwójnie mi się upiekło.
- Widziałeś się z Ronem albo z
Julie? – zapytała zaciekawiona.
- Jeszcze zwiedzali świat –
powiedział spokojnie i odwrócił się w kierunku Hermiony – W sumie to jestem
ciekawy co zdążyli zobaczyć przed tyle czasu…
- DRACO, PATRZ NA DROGĘ! –
wrzasnęła dziewczyna.
- Dobrze, dobrze – westchnął
leniwie, a potem wrzasnął dokładnie tak jak Hermiona – O CHOLERA JASNA!
W ostatniej chwili udało mu się
ominąć wielką ciężarówkę. Zjechał na właściwy pas i wbił się w fotel.
- Może jednak nie będziesz
prowadził? – zapytała dziewczyna z przerażeniem.
- Chyba jednak dam radę –
odpowiedział, kurczowo trzymając kierownicę.
- Jesteś pewien?
- Powiedziałem „chyba”!
***
Czerwony samochód podjechał pod
same schody prowadzące do wejścia do dworku z piskiem opon, który wypełnił całe
podwórze. Zanim Hermiona i Draco zdążyli opuścić pojazd, obok nich pojawiła się
Pansy ubrana w najzwyklejsze jeansowe spodnie i prosty t-shirt. Nikt nie
spodziewałby się po niej, że jutro wychodzi za mąż, gdyby nie w połowie upięte
włosy i czerwona szminka na połowie twarzy.
- Pan, nie musiałaś się tak
spieszyć, żeby nas przywitać – zaśmiał się Draco i wziął przyjaciółkę w
objęcia.
Podniósł ją kilka centymetrów nad
ziemię i okręcił w powietrzu. Pansy zaczęła się śmiać, a następnie podeszła do
Hermiony i również ją uściskała. Miona uśmiechnęła się i wskazała na policzek
koleżanki.
- A ty kreujesz jakiś nowy trend
w modzie? – zapytała.
- Nie rozumiem.
- Nie ważne. Zrozumiesz jak
zobaczysz się w lustrze – powiedziała powstrzymując chichot.
Weszły do dworku, uprzednio
śmiejąc się z Draco, który ostentacyjnie zamknął kluczykiem swój nowy nabytek z
dziedziny motoryzacji. Dwójka nowoprzybyłych przywitała się z rodzinami
przyszłej panny i pana młodych. W całym domu trwały przygotowania. Pani Nott
wraz z panią Parkinson ostatecznie zatwierdzały zastawy i kwiaty, które miały
pojawić się na uroczystości ślubnej. Pan Parkinson zajmował się próbowaniem sosów
do potraw weselnych, a pan Nott objaśniał jednemu ze skrzatów, gdzie dokładnie
ma mieścić się ołtarz ślubny.
- Gdzie Nott? – zapytał Draco.
- Na górze. Próbuję się
odstresować. Oboje jesteśmy podekscytowani, ale znerwicowani jak cholera –
powiedziała Pansy.
Weszli na górę, gdzie pani domu
pokazała im ich pokój, w którym mieli przenocować.
- Cieszę się, że przyjechaliście
dzień wcześniej. Hermiono, jak tylko odpoczniesz po podróży, przyjdź do mnie do
pokoju.
- Prowadź – powiedziała
dziewczyna z uśmiechem, nie czując ani grama zmęczenia.
Pansy pociągnęła ją za rękę i
poprowadziła ją przez długi korytarz. Weszły do pokoju, który na co dzień
służył jako prywatny salon dziewczyny. Tego specjalnego dnia był raczej
garderobą. Wypełniony był sukienkami dla druhen, różnego rodzaju biżuterią i
kilkudziesięcioma bukietami zaczarowanych kwiatów. Tysiące zapachów perfum
uderzyły w nozdrza Hermiony powodując, że zrobiło jej się nieco słabo. Jej
koleżanka zauważyła to i powiedziała:
- Masz rację, wypadałoby otworzyć
okno.
Jak powiedziała, tak zrobiła.
Świeże, sierpniowe powietrze wypełniło całe pomieszczenie. Pansy zaprowadziła
ją do toaletki, gdzie poleciła jej usiąść. Sama przyciągnęła sobie drugie
krzesło. Dopiero wtedy zobaczyła swoje odbicie w lustrze. Dziewczyna zaczęła
się śmiać w niebogłosy.
- Nie mogliście mi tego
powiedzieć wcześniej? – zapytała z udawanym oburzeniem, zmywając szminkę z
twarzy.
- Tak było zabawniej –
powiedziała spokojnie Hermiona, patrząc jak Pansy szoruje policzek – W czym mam
ci pomóc?
Dziewczyna wyjęła katalog fryzur
ślubnych i pokazała jej kilka wariantów. Umówiły się, że wypróbują każdy z
nich. Kiedy Hermiona plotła Pansy warkocz z jej pięknych gęstych włosów, drzwi
otworzyły się nagle, a obie dziewczyny spojrzały w ich kierunku.
- Nie jest dobrze, Pansy! Pod
wejściem stoi jakiś czerwony samochód! A co jeśli to Bla…
Tracey urwała, kiedy zobaczyła,
że w pokoju jest o jedną osobę za dużo. Hermiona zamarła widząc Davis ponownie.
Była pewna, że już nigdy się nie zobaczą. Lecz jej przerażenie nie brało się z
samego faktu, że ją widzi, lecz w jakim stanie ją widzi. Tracey zakryła twarz
dłońmi i zaczęła głośno szlochać.
- Błagam, nie mów nikomu! –
powiedziała przez łzy.
***
- Hej, Tracey… Nie martw się –
powiedziała Pansy, ocierając łzy przyjaciółki – Wszystko będzie dobrze.
Dziękuję, że jednak zdecydowałaś się tu pojawić. Wiem ile to cię kosztowało.
Davis spojrzała na pannę młodą i
uśmiechnęła się przez łzy. Otarła słone krople chusteczką i ponownie wróciła do
asystowania Pansy. Ostatni raz poprawiła jej suknię i zarzuciła welon na twarz.
- Pansy, już czas – usłyszały od
Hermiony, która wychyliła swoją głowę przez drzwi i szybko wróciła do gości
weselnych.
Przyjaciółki przytuliły się, a
następnie wyszły z salonu i zeszły po schodach. Przez wyjście na taras było
widać już tłum gości i piękny, przyozdobiony białymi różami ołtarz. Pierwsza
wyszła Tracey. Pansy przygładziła sukienkę i wzięła głęboki wdech. Przeszła
przez drzwi z świadomością, że po raz ostatni przekracza próg swojego domu jako
panna Parkinson.
Zeszła marmurowymi schodkami na
szmaragdowy dywan ciągnący się przez całą długość ław, na których siedzieli
goście. U jego końca widziała Teodora, który jeszcze nie mógł jej dostrzec.
Pansy złapała swojego ojca pod rękę i odebrała od Tracey bukiet białych róż. Przeszli
przez szklarnię wypełnioną kwiatami. Przechodząc jej próg, zaczęła kroczyć
swoją ostatnią drogą panieństwa.
Kiedy puściła ojcowskie ramię i
dotknęła jego dłoni, była pewna. Była całkowicie pewna, że Teodor jest dla niej
odpowiednią osobą. Spojrzała w jego ciemne oczy, a on uśmiechnął się tylko.
- Kocham cię – powiedziała
bezgłośnie.
- Kocham cię – zawtórował jej.
***
- Kiedy jedno życie się kończy,
drugie zaczyna. Jest tak zawsze, gdy wyjeżdżamy, odchodzimy, znikamy bez śladu
– mówił Blaise patrząc na Pansy i jej męża – Jednak dzieje się tak również w
wypadku, gdy wychodzimy za mąż. Kończymy życie, by zacząć je od początku, z
ukochaną osobą. Dlatego chciałbym wznieść toast za jedną z piękniejszych par
jakie widziałem w całym swoim życiu. Za państwa Nott!
- Za państwa Nott! – zawtórowali
mu goście.
Chłopak zszedł ze sceny i usiadł
na miejscu obok Ginny. Weasley’ówna złapała go za rękę i zaczęła delikatnie
gładzić. Spojrzał na nią z czułością i pocałował ją w policzek. Nie mógł jednak
opędzić się od wrażenia, że jest obserwowany. Nie wiedział przez kogo, ale miał
zamiar się tego dowiedzieć.
- Orientujesz się, gdzie siedzi
Harry? – zapytał Ginny, niemal nie poruszając ustami.
Dziewczyna wskazała dyskretnie
Pottera, który siedział dwa stoliki dalej od nich. Jednak to nie on ich
obserwował, Wybraniec wykazywał wyraźne zainteresowanie mowami zebranych.
Blaise odetchnął z ulgą. Przynajmniej to zapewniało mu brak jakichkolwiek
kłótni dzisiejszego dnia. Jednak wrażenie zostawało i z każdą chwilą stawało
się coraz bardziej uciążliwe.
Mowy przeminęły. Ginny i Blaise
podeszli do Draco i Hermiony, którzy po raz kolejny gratulowali parze młodej.
Pansy wyglądała przepięknie w białej sukni z welonem. Liczył, że kiedyś Ginny i
on będą na miejscu nowożeńców.
- Ile emocji – powiedziała Hermiona
ocierając łzy wzruszenia – Nie mogę uwierzyć, że już nie będę mogła mówić do
niej zgryźliwie Parkinson.
Ginny zachichotała. Chwilę
później zainteresowała się sukienką, którą miała na sobie Hermiona.
- Wyglądasz w niej znakomicie.
Baskinka ładnie na tobie leży – powiedziała – I jeszcze ta piękna bransoletka.
Draco robi ci takie wspaniałe prezenty. Jestem ciekawa, kiedy Blaise podaruje
mi jakiś.
Wszyscy rozmawiali luźno. O weselu,
o tym jak mijały im wakacje. Hermiona wypatrzyła w tłumie Neville’a z Luną i
Rona z Julie. Mimo protestów Draco, pociągnęła go w ich stronę, żegnając się
tymczasowo z Zabinim i przyjaciółką.
- Za chwilę będzie pierwszy
taniec – powiedziała Ginny przytulając się do ramienia swojego chłopaka –
Dołączymy się, prawda?
Zanim jednak odpowiedział na to
pytanie, stało się coś czego nie przewidział.
- Blaise?
Odwrócił się, a to co zobaczył,
odjęło mu mowę. Stała przed nim Tracey ubrana w przepiękną błękitną sukienkę.
Co ważniejsze, była w zaawansowanej ciąży. Jeden z niesfornych kosmyków
wyplątał się z jej długiego warkocza. Szybko założyła go za ucho.
- Wróciłaś... – powiedział cicho.
Ginny poczuła się nieswojo.
Blaise poświęcał całą uwagę Tracey, tak jakby Ruda nie stała tuż koło niego,
trzymając go za rękę. Poczuła jakby… On nadal ją kochał.
- Zostawię was – powiedziała łamiącym
się głosem i odeszła, czując napływające do jej oczu, ciężkie łzy.
Tracey nie miała pojęcia o tym,
że Blaise się z kimś związał. O nowym związku Diabła wiedziały tylko osoby
bezpośrednio w to zamieszane oraz Hermiona. Dziewczyna spojrzała nieśmiało na
byłego chłopaka, a następnie położyła rękę na brzuchu.
- Od kiedy jesteś w ciąży? –
zapytał lekko smutnym głosem.
Tracey nabrała powietrza w płuca,
próbując się jakoś uspokoić. Bała się powiedzieć całą prawdę, lecz wiedziała,
że tylko to pozwoli jej normalnie żyć.
- Od grudnia. Blaise, nie
usuwałam ciąży. Nie mam tam nikogo. Ja…
Chłopak nie rozumiał co się
działo. Nie rozumiał ani zachowania Davis, ani jej słów. Czuł jakby dzieliła
ich jakaś bariera, albo ona mówiła w innym języku.
- To twoje dziecko, Blaise –
powiedziała w końcu.
Zabini zakrył ręką usta, próbując
uporządkować myśli.
- Dlaczego wyjechałaś? Dlaczego
to przede mną ukryłaś! – wybuchnął, ściągając na siebie spojrzenia niektórych
gości.
- Ja nie… Nie wiedziałam czy… Czy
będziesz mnie chciał, czy… – urwała.
- Więc dlaczego wróciłaś?
- Nie chciałam tak żyć. W
kłamstwie. Liczyłam, że się pogodzimy i…
- I co? – przerwał jej ostro –
Wrócimy do siebie?
Kiwnęła głową i zaczęła cichutko
szlochać. Blaise nie wiedział co ma zrobić. Z jednej strony wciąż kochał Tracey
i chciał do niej wrócić, po tym czego się dowiedział. Z drugiej zaś strony,
teraz miał Ginny. Nie mógł jej tak zostawić.
Kiedy bił się z myślami, Ginny
stała przy jednym z bufetów trzymając kieliszek czerwonego wina. Co chwilę
przywoływała skrzata, by dolewał jej trunku. Scenka z płaczącą Davis wzbudzała
w niej obrzydzenie. Jakby chciała usilnie brać go na litość. Wracała z Ameryki,
pewnie opowiadając, że to dziecko jednak należy do Zabiniego, a jej chłopak, kiedy
się o tym dowiedział, wyrzucił ją. Wróciła i, o ironio, Blaise poukładał sobie
życie. Nie chciała jej tu widzieć. Jej, ani jej dziecka, które z pewnością
niedługo przyjdzie na świat. To skomplikowałoby wszystko. Po raz kolejny
skinęła na skrzata i zaczęła opróżniać kieliszek.
- Ginny, wesele się jeszcze nie
zaczęło, a ty już chcesz się upić?
Odwróciła głowę. Obok niej stał
Harry. Najzwyczajniej w świecie podszedł do niej i zaczął rozmowę. Jego wzrok
był jednak wlepiony w parę Blaise-Tracey.
- Czułem, że do siebie wrócą,
wiesz? – powiedział, nie odrywając wzroku z niezbyt idyllicznego obrazka,
malującego się przed ich oczami.
- Oni do siebie nie wrócili! –
warknęła Ginny i odwróciła się do Harry’ego.
Chłopak zrobił to samo.
- Naprawdę myślisz, że zostawi ją
samą z JEGO dzieckiem?
- On mnie kocha, Harry.
- Ja też cię kocham – powiedział i
ponownie spojrzał w stronę Davis i Zabiniego.
Ginny również odwróciła głowę w
ich stronę, a to co zobaczyła sprawiło, że omal nie upadła na kolana. Blaise
obejmował Tracey i całował ją. Nie mogła w to uwierzyć. Upuściła kieliszek z
winem na ziemię. Roztrzaskał się. Nie zważając na nic, puściła się pędem przed
siebie. Łzy leciały jej po policzkach. Wpadła na całującą się parę. Blaise
momentalnie puścił Tracey i pobiegł za dziewczyną.
- Ginny, zaczekaj! – krzyknął i
złapał ją za rękę – To nie tak!
- Puszczaj!
Wyrwała się i pobiegła w stronę
szklarni. Blaise odpuścił. Zatrzymał się w miejscu i patrzył jak Ruda ucieka.
Schowała się za krzakami róż i szlochała.
***
Rozległy się pierwsze dźwięki
fortepianu. Pansy i Teodor wyszli na środek parkietu. Towarzyszyły im wiwaty
gości. Kiedy wokalista zaczął śpiewać, oni rozpoczęli swój pierwszy taniec.
Say something, I'm giving up on you
I'll be the one, if you want me to
Anywhere, I would've followed you
Say something, I'm giving up on you
I'll be the one, if you want me to
Anywhere, I would've followed you
Say something, I'm giving up on you
Piękny walc wiedeński pochłonął
ich ciała. W końcu, do młodej pary dołączyli się goście. Jako pierwsi, odważyli
się wyjść Draco i Hermiona. Następnie wyszli rodzice obu państwa młodych. W
końcu wszyscy goście tańczyli do pięknej melodii.
And I am feeling so small
It was over my head
I know nothing at all
It was over my head
I know nothing at all
And I will stumble and fall
I'm still learning to love
Just starting to crawl
I'm still learning to love
Just starting to crawl
Harry i Tracey stali pod ścianą.
Oboje nie mieli zamiaru tańczyć. Harry był prędzej zdolny do morderstwa na
Zabinim, a Tracey z kolei chciała go przeprosić, że zaistniała sytuacja popsuła
mu relacje z obecną dziewczyną.
Say something, I'm giving up on you
I'm sorry that I couldn't get to you
Anywhere, I would've followed you
Say something, I'm giving up on you
I'm sorry that I couldn't get to you
Anywhere, I would've followed you
Say something, I'm giving up on you
And I will swallow my pride
You're the one that I love
And I'm saying goodbye
You're the one that I love
And I'm saying goodbye
Ginny zerwała główkę jednego z
kwiatów róży. Pokłuła przy tym mocno palce, z których zaczęła cieknąć krew.
Wyssała jej znaczną część i wróciła do kwiatu. Zaczęła rwać jego płatki w
myślach powtarzając jak mała dziewczynka „kocha, nie kocha”. Wiedziała, że
głupia róża nie pomoże jej w odgadnięciu uczuć ukochanego, ale tylko to jej
zostało. Przetarła oczy, rozmazując sobie misternie przygotowywany makijaż.
- Ginny? – usłyszała głos,
zrywając przedostatni z płatków.
- Nie kocha – wyszeptała upuszczając
go na ziemię.
- Ginny, wiem, że tu jesteś.
Blaise znalazł ją zapłakaną przy
jednej z doniczek. Patrzyła na niego brązowymi oczami pełnymi bólu i smutku.
Wyglądała żałośnie.
- Jesteś tu – stwierdziła – Po co?
- To nie było tak jak myślisz.
Ginny kiwnęła głową teatralnie.
- Coś masz tam jeszcze na ręce
zapisane czy nauczyłeś się na pamięć? – zironizowała.
- Ona mnie o to poprosiła.
Ostatni raz.
Ruda milczała.
- Zapomnijmy o przeszłości –
poprosił ją.
Wstała. Nie wytrzymując tego
napięcia, po prostu rzuciła mu się na szyję.
Say something, I'm giving up on you
And I'm sorry that I couldn't get to you
And anywhere, I would've followed you
And I'm sorry that I couldn't get to you
And anywhere, I would've followed you
Say something, I'm giving up on you
Say something, I'm giving up on you
Say something
Say something
- Dobrze – odpowiedziała.
Tym razem róża się nie myliła.
Jej ostatni płatek wyraźnie mówił „kocha”.
~~~ OGŁOSZENIA PARAFIALNE ~~~
Wiecie, że to najdłuższy rozdział do tej pory? Jestem jego wielką fanką. Wg mnie jest piękny, dający nadzieję na lepsze jutro :) Muzyczka ze ślubu też jest piękna. Uwielbiam Was, wiecie? :D Mam nadzieję, że rozdział podoba się Wam tak samo jak mi :)
Dedykuję go wszystkim, bo wszystkich Was kocham <3
E.
O kurczaki ! To jest takie zaje*iste, że aż Awwww ^^
OdpowiedzUsuńNie no, ja od razu wiedziałam, że Tracey jest w ciąży !
I wiedziałam, że z Blaise'em !
Ale to się domyśliłam czytając ten rozdział...
To jak pisałaś przy tej piosence, normalnie było boskie !
Nie mogłam złapać tchu, a serce mi się ściskało !
Jprdl...
Pierwsza ?
Pewnie nie, na pewno ktoś pisze w tej chwili inny komentarz i opublikuje go przede mną ;d
Ale, to nic !
Ta historia jest po prostu boska !
Cała, pochłonęłam ją w zawrotnym tempie i po prostu uważam, że masz talent dziewczyno !
Pozdrawiam,
Kladzia
http://could-love-draco.blogspot.com/
Cieszę się, że podobał ci się rozdział :) I udało ci się skomentować pierwszej, u mnie lud się nie bije <3
UsuńBuziaki,
E.
PS Masz u mnie przekichane za zmianę szablonu. Wracaj do poprzedniego! :c
Merlinie to jest genialne, trzymalas mnie w napięciu no jak tak moznaaa....
OdpowiedzUsuńŚwietne :D
Weny.
Pozdrawiam,Lili.
Ech, nie narzekaj xd AbsolwentkaWSRH miała o wiele gorzej xd Straszyłam ją na gg, że coś zrobię Blaise'owi! Gadałam coś o meteorycie i wypadku samochodowym <3
UsuńE.
Rozdział jest naprawdę świetny, mój ulubiony :)
OdpowiedzUsuńTaki lekki, przyjemny. Nie mogę się doczekać aż wstawisz następny.
Pięknie napisałaś ten ślub i dużo się działo. Ucieszyłam się, że jednak postawiłaś na Blinny <3 Niech jeszcze Harry bedzie z Tracey to już w ogóle :D
Pozdrawiam i Życzę weny!
~Salvio Hexia
blinny-story.blogspot.com
Wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńCieszę się że Blaise jednak został z Ginny :) Harry mam nadzieję, że ułoży sobie życie :D
Czekam na następny :D
Nie chciało mi się wierzyć, że Ginny tak szybko wróciła do blaise'a ... to mi się wydało strasznie dziwne!
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale jak opisywałaś pierwszy taniec i że po chwili do młodej pary dołączył Draco z Hermioną... byłam taka... szczęśliwa(?). Takie dziwne uczucie.
Tracey w ciąży... niby już końcówka opowiadania, a tu zaczynasz nowe wątki... :D
pozdrawiam!
Bo Blaise bardzo mocno zranił Ginny, ale ona nadal go kochała. I nie potrafiła bez niego żyć. Więc wybaczyła mu. A z resztą, wszystko będzie wyjaśnione w nowym rozdziale :D
UsuńSzczęśliwa to ty dopiero będziesz po następnym rozdziale :D Nie wiem czy czasem 40-stka nie wyjdzie jeszcze dłuższa xD Może będą 2 części 40-stki? :D Zobaczy się.
Lubię tak niby na koniec dodawać smaczku, bo po epilogu czytelnik jest cholernie ciekawy co się stało dalej i rozmyśla :) A nie ma nic fajniejszego dla autora niż refleksje czytelników na temat jego tekstu :)
E.
No, to jest miłość. Z drugiej strony jednak cholernie się cieszę że połączyłaś Ginny z Blaisem, bo przez pewien moment myślałam, że bedzie ona z Harrym (chociaż ten pairing też lubię!).
UsuńNa twoim miejscu, nie dzieliłabym epilogu na dwie części. Bo zostawiłabyś czytelnika w niepewności o dalsze losy bohaterów, a to jest okrutne XD morderstwo wręcz! Ale ostateczna decyzja należy do Ciebie - droga autorko :)
W każdym razie nie mogę pojąć, że to już koniec. To był najpiękniejszy czas, jaki spędziłam, czytając tego bloga. Dziękuję.
Mad, ale 40-stka to normalny rozdział jest :D Epilog będzie jeszcze później! :D
UsuńE.
Cicho, ja tu próbuję zrobić scenę pełnych łez! Arghh, znowu się nie udało :D Ale na łzy jeszcze przyjdzie czas.
UsuńDo następnego!
Przeczytałam wszystko jednym tchem i powiem szczerze, że jestem szczęśliwa, a jednocześnie smutna. :) :(
OdpowiedzUsuńSzkoda mi, że to już koniec tego opowiadania, ale jestem szczęśliwa, że ten rozdział jest taki słodki i romantyczny, a końcówką, to mnie powaliłaś:*
Tracey w ciąży?
Biedna Ginny, ale to takie dziwne uczucie, że tak szybko wybaczyła Blaisowi, mimo tego jestem wniebowzięta, że są razem.
Wracając do naszego Dramione,to brak słów!:)
Cud, miód i malina:)
Pozdrawiam
Layls
pod-krawatem.blogspot.com
Ps: Bardzo przepraszam, że tak rzadko komentuje, ale musiałam wszystko poukładać sobie w życiu, ale obiecuję, że teraz to się mnie nie pozbędziesz!!!!!!! :)
Hej :). Jestem tu po raz pierwszy, bardzo miłe w czytaniu opowiadanko :). Ginny z Nottem? Ciekawe, ale z tym się jeszcze nie spotkałam :). " Nigdy nie otwarty prezent " ha ha nie wyrabiam :D
OdpowiedzUsuńPs. Jak będziesz mieć czas i ochotę to serdecznie zapraszam na swój blog o Mionie, byłabym zaszczycona gdybyś zechciała wyrazić swoją opinię :)
tytankiwschodu.bloog.pl
Oj, sorry, to Pansy jest z Nottem, pomyliłam się :)
OdpowiedzUsuńSWIETNY ROZDZIAL ^__^ <33
OdpowiedzUsuńhttp://swiat-wedlug-mnie-dramione.blogspot.com/
Cieszę się, że Narcyza zareagowała tak pozytywnie na wieść o Hermionie. A ślub Pansy na pewno był boski. A co do Tracey... myślałam, że nigdy mnie nie wkurzy, a tu pacz! :D jestem bardzo ciekawa jak rozwiąże się sprawa Tracey i Zabiniego bo moim zdaniem to nie koniec.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Pożoga
Masz rację, rozdział jest cudowny :) Uśmiechałam się do siebie praktycznie przez cały czas, nawet pojawienie się ciężarnej Tracey i jej pocałunek z Blaise'm nie zniszczyły mojego nastroju :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny <3
Pozdrawiam!
DiaMent.
Słusznie jesteś zadowolona z tego rozdział, jest boski :) Dobrze, że Ginny wybaczył Blaisowi. Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Kuźwa zabiję Cię, no ... ;_;
OdpowiedzUsuńWybacz za tak haniebne słowo, ale musiałam.
Wiesz dlaczegóż to?
BO SIĘ PORYCZAŁAM PRZEZ CIEBIE! -.-
A już sobie mówiłam, że nie będę płakać, a tu *cenzura*
Rozdział co tu dużo mówić (taki dżołk z tym "dużo") jest świetny.
Spodobał mi się ponad to i to mnie drażni ;_;
Rozpoczynając od scenki Her-Draco, gdy nasz kochany Ślizgon pozbył się Mrocznego Znaku, a kończąc na tej mega smutnej, a zarazem szczęśliwej scence Gin-Blaise.
Ha, ha chyba wymyśliłam nową nazwę :D Gin-Blaise, hue, hue, hue ZAMAWIAM! :D
No ale wracając...
Cieszę się, że Draco pozbył się tego Znaku :) W końcu praktycznie przez cały czas trapiło go to kim był i w ogóle... Tu było na prawdę widać jak Herm go kocha, by mu pomóc z tym problemem :)
No i te szatańskie przygotowania do ślubu Pan :D I like it :D
A tak btw to zdziwił mnie strasznie powrót Tracey. Nie sądziłam, że będzie na tyle odważna, by to zrobić. Ja nie wiem czy bym tak zrobiła... Chociaż... w końcu dziecko nie miałoby ojca...
W każdym razie wydaję mi się, że Davis to przemyślała. Oby.
W ogóle to, że myślała iż wrócenie do Blaise'a było dobrym pomysłem samo w sobie było nieco odważne. Ja bym bała się prosić o drugą szanse, zważając na takowy fakt, że przeze mnie owy związek się rozpadł.
Powinna rozważyć taką opcję, że Blaise na pewno, albo chociaż w trzydziestu procentach, znalazł sobie pocieszenie.
Szkurde, trochę głupio to napisałam. Ginny nie jest jego pocieszeniem. Ale chyba domyślasz się o co mi chodzi.
Scenka, w której Nott i Parkinson mówią do siebie "Kocham cię" jest świetne. Zupełnie jakbym wyobrażała siebie samą z moim przyszłym wybrankiem <3 Niby w realu tego po mnie nie widać, ale lubię takie romantyczne fatałaszki :3
No i KA BUM!
Scenki na ślubie...
Przejdźmy do meritum hue, hue, hue :D
Pocałunek Blaise - Tracey mnie trochę zawiódł. Widząc oczami wyobraźni, że Ginny na tym cierpi jeszcze bardziej mnie rozzłościło, ale kiedy doczytałam się tego iż Davis prosiła Blaise'a o ten ostatni raz to... wzruszyło mnie to. Cieszę się, że dziewczyna nie wszczęła jakieś awantury pokroju Astorii Greengras, bo tego bym nie przeżyła. W ogóle cieszę się, że Ginny wybaczyła Diabełkowi :3
Myślę, że ich związek przetrwa wszystko. Skoro Ginny przebaczyła TAKIE COŚ to...
A co do Harry'ego to... czekam aż Twoja główka pełna pomysłów coś z nim zrobi ^_^ Nie chciałabym żyć ze świadomością, że w Her-Draco będzie samotnikiem z dziesięcioma kotami.
Ogólnie to całość rozdziału czytałam przy piosence Linkin Park "Roads Untraveled", którą Ci najserdeczniej polecam. Jest świetna i właśnie dzięki niej się rozryczałam xD Jakoś tak mnie poruszyła, jeszcze czytając te poszczególne scenki w 39.
Piosenka, którą wybrałaś też jest świetna i chyba ją użyje do siebie również :3 Za Twoim pozwoleniem, oczywiście.
No... moja gadanina dobiegła końca, chyba uwzględniłam wszystko, co chciałam :)
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i weny przede wszystkim!
Pozdrawiam!
~ Świąteczna Pure - Blood Princess
świetnie czekam na następny rozdział :) pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Cieszę się, że taki długi :) Czytałam, czytałam i się jarałam, że to jeszcze nie koniec. Ginny i Zabini.. hmm.. w sumie może być, ale nie lubię tego parringu jak ci ostatnio pisałam :)Z rób coś z tym Harrym, nie może być sam :( ! Z Tracey ?Hmmm w sumie fajnie by było. Robi na złość Blaisowi. Wracając do Dramione, uwielbiam Cię za te ich sceny. Masz świetne pomysły jeśli chodzi o tych dwoje. Motyw z Mrocznym Znakiem.. Aww . ! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! Mam nadzieję, że Twoja wena teraz wrze i daje Ci energię do skomponowania czegoś w krótkim czasie. Pozdrawiam ! :*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Blais jest z Ginny.
Fajnie, że prawie wszystkim wszystko się dobrze układa.
Prezent Herminy dla Draco był cudowny.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Wspaniały rozdział.
OdpowiedzUsuńZ początku byłam mocno zaskoczona, i myślałam że Blaise wróci do Tracy ale cieszę się że jednak jest z Ginny.
Cudowny prezent Hermiona podarowała Draco taki niesamowity. Wyraziła nim jak bardzo kocha Draco i jak bardzo jej na nim zależy. :)
Końcówka rozdziału najbardziej mnie urzekła. Ginny rwąca płatki kwiatka z słowami Kocha, nie kocha. Takie urocze i prawdziwe.
Niesamowity rozdział. :)
Pozdrawiam
Charlotte Petrova
Strasznie przepraszam za spam ale jeśli tylko znalazłabyś czas i ochotę zapraszam do siebie
http://charlotte-petrova-dramione.blogspot.com
Droga Expecto,
OdpowiedzUsuńMój list zacznę od tego, iż zakochałam się w tym rozdziale i sądzę, że będzie on moim ulubionym. Miałam łzy w oczach - ze szczęścia, jak i ze smutku. Także się uśmiechałam, a raczej szczerzyłam, jak głupia :D Tym rozdziałem wspaniale zaczęłam dzień i dobry humor będzie się mnie trzymał do wieczora :) Jakoś tchnęłaś we mnie pozytywne uczucia, którymi chcę się podzielić z innymi!
Her Draco to opowiadanie, które jest światełkiem w tunelu. Naprawdę :)
Urzekł mnie tekst piosenki, jak i sam utwór, który pojawił się podczas ślubu Pansy i Teodora *.*
Replay, replay, replay ^ ^
Przechodzę do opinii na temat powyższej notki.
Jak już napisałam, zakochałam się w tym rozdziale, ale w początku najbardziej. Miłość Draco i Miony, aż razi w oczy i wypełnia każdą cząstkę pomieszczenia w jakim się znajdują. To piękne! *.*
Mój ulubiony fragment, który wpiszę do notatnika z cytatami, które zapadły mi głęboko w pamięć:
"- No i przeze mnie wystygły ci naleśniki – powiedział cicho i wyszedł.
Hermiona uśmiechnęła się do siebie. Kiedy powiedział to banalne i głupie zdanie, w jego oczach zaświeciły się łzy wzruszenia. W tamtym momencie była całkowicie pewna, że nigdy nie zrobiła i już nie zrobi mu piękniejszego prezentu. Pokazała jak naprawdę go kocha."
Dlaczego mi to robisz i sprawiasz, że płaczę ze wzruszenia???! To barbarzyństwo! Ale i tak Cię za to kocham! :)
Scena z jazdą samochodem przebiła wszystko! Hahaha :D Przypomniało mi się, jak w drugi dzień Świąt pojechałam z tatą i wujkiem na przejażdżkę samochodem i gdy pozwolili mi prowadzić... Ta adrenalina! :D Czułam to co Draco: - Chyba jednak dam radę – odpowiedział, kurczowo trzymając kierownicę.
Po chwili strach się ulotnił, ale cieszę się, że mogłam doświadczyć jazdy "za kółkiem". Niby to nic takiego, a ile daje radości :)
Pansy umazana szminką Jak, jak uwielbiam tą dziewczynę! <3 Weselny zawrót głowy - szukanie odpowiedniej fryzury i idealnego makijażu, szykowanie kaplicy, dopasowanie kwiatów i potraw. Zastanawiam się, jak będzie to wszystko wyglądać na moim ślubie... Masakra ;)
Ponownie się wzruszyłam, gdy przed przysięgą Pan i Teo powiedzieli bezgłośnie "Kocham Cię" *-*
Gdy przemawiał Blaise i wznosił toast za młodą parę, myślałam, że w jakimś sensie mówił o Tracey i tym, że go zostawiła. Oczywiście mogę się mylić, ale lubię filozofować i doszukiwać się "głębszego sensu" ;)
Zszokował mnie powrót Tracey i to, że jest w ciąży! WOW! Rozumiem, że nie chciała już dłużej okłamywać Blaise'a, ale przecież to "przez nią" ich związek się rozpadł... Zabini pokochał Ginny (ale rymy xd) i panna Davis nie powinna być tym zdziwiona. Ten ich pocałunek był, jak ostrze wbite w serce. Współczuję Gin i widać, że naprawdę kocha Blaise'a, wybaczając mu to chwilowe zapomnienie. Mam nadzieję, że będą razem naprawdę szczęśliwi :) 3mam kciuki za Blinny! <3
Co do Tracey i jej dziecka - niech też zaznają ciepła, ponieważ najgorsze dla dziecka jest wychowanie się bez rodziców i bez ich miłości. Wiem, że coś ciekawego wymyślisz.
Tak samo z Harrym! Niech nie będzie samotny, bo mi złamiesz tym serce! Uwielbiam postać Pottera! <3
Nie wierzę! Po prostu nie wierzę, że został jeszcze jeden rozdział oraz epilog i będzie ewidentny koniec Her Draco!!! :(
Na pewno będę zaglądać tutaj i z wielką chęcią powrócę, by przeczytać tę historię raz jeszcze od początku do końca <3
To chyba najdłuższy komentarz jaki kiedykolwiek napisałam o.o Hahaha :)
Czekam na rozdział 40 z półuśmiechem na ustach, wiedząc, że zbliżamy się do nieuchronnego końca. Jednak - jestem ciekawa, jak zakończysz to cudeńko :3
Wiem, że nie komentowałam wszystkich rozdziałów i chyba już kiedyś to pisałam - jestem na siebie z tego powodu zła. Wiedz jednak, że zostanę tutaj do końca <3
Serdecznie pozdrawiam, ściskam i życzę weny oraz udanego Sylwestra!!! ^ ^
Zakochana w Her Draco,
Devonne
P.S Jeżeli stworzysz wersję PDF - chętnie o nią poproszę :)
Uwielbiam ten rozdział jest świetny i ten omysł z mrocznym znakiem mm.Z czystym sumieniem mogę powiedzieć,że jesteś moją ulubioną autorką dramione ;)Żałuję,że się skończy ;c Ale cóż tak musi być.NIe przedłużając udanego sylwestra kochana!
OdpowiedzUsuńOddana czytelniczka Her Draco :)
Ten rozdział to po prostu arcydzieło! Do jego skomentowania zabieram się już chyba siódmy raz :D Za każdym razem mój komentarz nie oddawał mojego zachwytu tym rozdziału. Tym razem pewnie też mi się nie uda, ale spróbujmy ;D
OdpowiedzUsuńŚmiałam się jak głupia czytając o Pansy "wyznaczającej nowe trendy w makijażu" XD
Jej ślub z Teo... Ach.. ^^ I to bezgłośne "Kocham cię". W tym momencie płakałam :D
Szkoda mi Tracey ;cc, ale z drugiej strony, czego się spodziewała? Że Diabeł rzuci jej się w ramiona po tym, co mu zrobiła?
Ale jeszcze bardziej szkoda mi Rudej. Widok ukochanego całującego inną musiał złamać jej serce :(. Ale od razu widać, że kocha go tak bardzo, że jest w stanie wybaczyć mu nawet coś takiego <3
Biedny Harry, widział jak jego ukochana cierpi przez jego rywala :( Ale i tak kibicuję Blinny! ;)
Idealnie dobrałaś muzykę do pierwszego tańca Pansy z Teo - to było coś pięknego!
No cóż.. Nie pozostaje mi nic innego jak z niecierpliwością czekać na ostatni rozdział jednego z, moim zdaniem, najlepszych dramione w historii blogosfery *.*
Ściskam i życzę weny,
Lana ;)
genialne :* jak ja nie znoszę Tracey... najpierw kocha potem odchodzi a potem waca i psuje związki. Matko ile można... ale poza tym świetne. pozdrawiam
OdpowiedzUsuń- Tula