Jeżeli posiadasz psa albo jesteś miłośnikiem tych zwierząt - daj like'a fanpage'owi Psia Rada: Encyklopedia o psach!
Wspomnienie
Wspomnienie
Świeca zgasła. Całe pomieszczenie oświetlał jedynie blask dogasającego już ognia w kominku. Po kilku minutach zapadła kompletna ciemność. Podkuliła nogi i objęła kolana ramionami. Już nie przejmowała się, że zniszczy sukienkę. Po prostu płakała cichutko nie zwracając uwagi na nic. Jej szloch odbijał się przerażająco od ścian, a chwilowe pauzy były jeszcze bardziej upiorne.
- Jesteś tu? – usłyszała męski głos.
Nie odpowiedziała, przestała płakać. Nastała cisza. Żadne z nich się nie odezwało. Słyszeli jedynie jak zimny październikowy wiatr uderza o okna. Wyciągnął różdżkę i oświetlił jej twarz. Zmrużyła oczy.
- Zostaw mnie samą, Potter – wyrzuciła z siebie w końcu.
Chłopak mimo to nie miał zamiaru odpuścić. Podszedł bliżej i kucnął przy fotelu, na którym siedziała. Chciał ująć jej dłoń, ale szybko zabrała ją z zasięgu jego rąk.
- Zostaw mnie w spokoju.
- Evans, nie złość się. Przecież wiesz, że ja niespecjalnie…
Prychnęła i zerwała się z fotela. Odeszła od niego kilka kroków i skupiła swój wzrok na ciemności rozpościerającej się za oknem. Zamiast roztaczającego się z niego krajobrazu widziała jedynie swoje zapłakane odbicie.
- Ty zawsze robisz coś niespecjalnie.
Westchnął. W jego interesie leżało tylko i wyłącznie gnębienie tego przygłupa, Snape’a. Skąd miał wiedzieć, że Evans przyłapie go na gorącym uczynku?
- Nawet nie na ciebie jestem zła.
James otworzył szerzej oczy. Czy on dobrze usłyszał?
- To co się stało, Evans?
Odwróciła się do chłopaka i wróciła na fotel. Usiadła na jego skraju, a James podniósł się i stanął naprzeciw niej.
- Nazwał mnie szlamą. Nic niewartą szlamą.
Nastała cisza. James zacisnął dłonie w pięści, modląc się, żeby nie wylecieć z Wierzy Gryffindora i nie rozpocząć poszukiwań tego głąba tylko po to, żeby sprać go na kwaśne jabłko i wyrzucić wszystkie jego książki o eliksirach do jeziora na przekąskę dla wszystkich zwierzątek w nim mieszkających.
- James?
Ocknął się momentalnie. Poczuł przyjemne łaskotanie w brzuchu i uśmiechnął się mimowolnie. Po raz pierwszy zwróciła się do niego po imieniu.
- Tak, Lily?
Nie wiedział, dlaczego cieszył się jak głupi, kiedy wypowiadał jej imię. Może miał wrażenie, że przechodzą na kolejny etap? W końcu dopiero od niedawna zaczęła mu się zwierzać.
- Dlaczego tak znęcacie się nad Severusem?
Poczuł, że zbiera mu się na wymioty. Po tym jak ją bezczelnie obraził, nadal chciała drążyć idiotyczny temat Smarkerusa.
- Bo jest Ślizgonem – odpowiedział krótko.
- Tylko dlatego?
James westchnął. Jak miał jej wytłumaczyć, że jej żałosny przyjaciel był ostatnią osobą, która zasługiwała na przebywanie z nią tak długo. Snape był osobą, która marnowała tylko tlen.
- Zakorzeniona nienawiść. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć – uciął temat.
- Aha – skomentowała krótko.
Nastała krótka cisza, którą przerwały podniesione głosy dobiegające z korytarza. Głowy obu Gryfonów zwróciły się w stronę wejścia. Chwilę później do pomieszczenia wpadł roześmiany Syriusz i jego partnerka na Noc Duchów.
- Idź Izzy! Będę tu czekać! – niemal wykrzyczał w stronę dziewczyny, która stała tuż obok niego.
James pomyślał, że są to skutki zbyt głośnej muzyki. Kiedy jednak dziewczyna zaczęła się oddalać, a Syriusz wymierzył jej solidnego klapsa w pośladki, zrozumiał, że to skutki picia alkoholu, który widocznie udało mu się przemycić.
- O, Roguś – Syriusz zauważył przyjaciela dopiero po kilku minutach – I pani Potter.
James zacisnął szczękę i zamknął oczy, czekając na wybuch Evans. Długo nie musiał czekać.
- Nie nazywaj mnie tak! – warknęła – I wynoś się! Rozmawiamy!
Syriusz roześmiał się. Oparł się o framugę drzwi i przeczesał dłonią opadające na czoło włosy.
- Spokojnie, Evans. Zaraz was zostawię. O ile mi wiadomo, to dormitorium chłopaków będzie puste jeszcze przez godzinę, więc się pospieszcie, bo widzę, że wszystkie części garderoby nadal macie na sobie.
- Jesteś odrażający – wycedziła.
- Dobra, Łapa, zabieraj się – powiedział w końcu James.
Partnerka Syriusza wróciła z dormitorium i stanęła obok niego.
- Już, już. Chodź Izzy, oni chcą być teraz sami. Wiesz, wybierają imię dla swojego przyszłego dziecka – powiedział i posłał szydzący uśmiech w stronę Lily.
Gdy tylko drzwi od Pokoju Wspólnego zamknęły się z trzaskiem, dziewczyna wrzasnęła ze wściekłości.
- Dlaczego przyjaźnisz się z tym bęcwałem?!
- Dlaczego przyjaźnisz się z Snapem? – odpowiedział pytaniem na pytanie, siląc się na spokojny ton głosu.
- Znamy się od dziecka – powiedziała, kiedy zapanowała nad sobą .
- Znamy się od dziecka – powtórzył jej słowa.
Ponownie nastała cisza.
- A jak byś je nazwała? – zapytał nagle James.
- Kogo?
- Swoje dziecko.
Lily wybuchnęła śmiechem. To pytanie było tak absurdalne, że aż śmieszne. Podniosła wzrok, żeby zobaczyć, czy Potter nie żartuje, ale jego wyraz twarzy wyrażał, że mówił śmiertelnie poważnie.
- Dla dziewczynki… Jak byłam mała i bawiłam się z moją siostrą w rodzinę… Miałyśmy taką lalkę z blond loczkami. Czasem ja byłam mamą, a ona tatą i odwrotnie. Mówiłyśmy, że nazywa się Sophie.
- Ładnie – przyznał i uśmiechnął się delikatnie.
- Ale od kiedy rozpoczęłam naukę w Hogwarcie, chciałabym nazwać córkę Minerwa albo Rowena. Bardzo podoba też mi się Helena.
- Zakochałaś się w Ravenclawie?
- Nie, po prostu Szara Dama mnie intryguje, a jej matka budzi podziw. Chciałabym, żeby moja córka była silna jak one.
- A Minerwa?
- McGonagall. Uwielbiam ją. A ty jak nazwałbyś swoje dziecko? Syna, na przykład.
- Harry.
- James… - zaczęła, ale chłopak jej przeszkodził.
- Potter.
Lily przez ułamek sekundy rozważała czy nie uderzyć go w twarz, ale w końcu poddała się chwili. Oboje zaczęli śmiać się głośno jak szaleni. Żadne z nich nie przypuszczało, że dokładnie cztery lata później będą leżeć w domu bez ducha, umierając za swojego syna, a ich ostatnim wspomnieniem będzie właśnie to, z pamiętnej nocy 31 października 1977 roku.
~~~ OGŁOSZENIA PARAFIALNE ~~~
Miałam wrzucić 31 października, ale byłam wykończona. Jest dzień później. O. właściwie 2 dni później. Rozdział już niedługo.
Na Stowarzyszeniu DHL pojawił się wywiad ze mną - zapraszam do czytania i komentowania.
Brdzo bardzo fajna miniaturka . :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;) ~ Martyna
Cudowna
OdpowiedzUsuńNo dobra to ja powiem, że strasznie mi się podoba. Co prawda nie czytam innych parringów niż Draco-Hermiona ale ten też mi się spodobał :) Nie czytam twojego opowiadania. Nie znalazłam jeszcze na to czasu ale chętnie się za nie zabiorę, słyszałam że jest cudowne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny.
dark-family-dtb.blogspot.com
Jejku, strasznie cudowna miniaturka. Szczerze gdy zaczynałam ją czytać pierwsze do głowy mi przyszło że to o Ginny jestem mile zaskoczona. Fantastycznie opisana, współgra ze sobą i uwielbiam to po prostu. Piszesz przecudnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Charlotte Petrova
Merlinie, normalnie dostałam dreszczy. Cudowna miniaturka. Całość nie zapowiadała takiej końcówki - pesymistycznej i nie wnoszącej żadnej iskierki nadziei.
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jak piszesz.
Pozdrawiam,
DiaMent,
dramionovelove.blogspot.com
To chyba pierwsza miniaturka Twojego autorstwa, jaką przeczytałam. Powinnaś częściej takie pisać, bo ta wyszła Ci świetnie.
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz następny rozdział?
Weny życzę i pozdrawiam!
xoxo
Sakura
Wspaniała miniaturka :) Mam nadzieję że dodasz jeszcze jakąś :)
OdpowiedzUsuńMiniaturka jest niesamowita. Strasznie mi się podoba. Szkoda tylko, że jest taka krótka, ponieważ muszę przyznać, iż czuję lekki niedosyt. Czekam na kolejną miniaturkę oraz rozdział.
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie na nowo powstały blog:
http://wojowniczki-losu.blogspot.com/
A ja uwielbiam paring Lily & James <3
OdpowiedzUsuńW ogóle kocham wszelkie opowiadania/miniaturki za czasów Huncwotów ;D
Ta miniaturka była naprawdę kochana, a samo zakończenie wzruszające ;*
Czekam na kolejną taką :)
Odiumortis.
Oczywiście każda miniaturka/opowiadanie za czasów Huncwotów musi zawierać żarty Syriusza na temat Lily i Jamesa :D Uwielbiam go! Tak samo jak Twoją miniaturkę! Ten koniec... różdżki w górę czarodzieje [*]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejną notkę Ayati
ooo miniaturka, wspaniała ;) Życzę weny.
OdpowiedzUsuńMiniaturka jest świetna. Najbardziej podobało mi się zakończenie. No i żarty Syriusza są po prostu boskie. Pozdrawiam i życzę weny kasiuu98
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka ♥ Sama nie wiem, co konkretnie mi się spodobało, ale jest boska :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Jeju zaparła mi dech w piersi.Wspaniała ! taka magiczna.Na prawdę masz talent.Ta kocówka o dzieciach (chlip,chlip)...nie mam slow bardzo dużo emocji mną targało.Opowiadania/miniaturki na czasów Huncwotów z reguły sa magiczne ale ta bije inne na głowę.A poczucie humoru Syriusza kojarzy mi się z humorem Zabiniego z fanfiction ;3 Życzę weny kochana /Sandraaa
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńM.
Ciekawa miniaturka. Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńJakieś dziesięć minut siedziałam i nie wiedziałam co ze sobą zrobić.... Czytając ostatnie zdanie do oczu napłynęły mi łzy i o mało co nie wybuchnęłam płaczem... Tak bardzo kocham Huncwotów oraz Lily i James'a... :( Łapa *_______* Świetna miniaturka ♥
OdpowiedzUsuńPiękne. Przepiękne. Zamurowało mnie to. Nie wierzę, ale aż w oczach stanęły mi łzy. Zdarza mi się to rzadko, a jak już to na pewno nie przez opowiadanie. Piękne.
OdpowiedzUsuńPiękna miniaturka. Na końcu łapie za serce. Łzy lecą mi ciurkiem. Jesteś niesamowota, cudownie wszystko opisujesz.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-never-say-never.blogspot.com/?m=1
Nie specjalnie interesuję się tym co działo sie ze "starym" pokolenie, ale przyznam,z e zaciekawiłaś mnie niesamowicie.
OdpowiedzUsuńMiniaturka cudowna, wzruszająca, czego chcieć więcej.
Weny.
Pozdrawiam,Lili :)
panstwoweasley.blogspot.com
Zajebiste :*
OdpowiedzUsuńPozdro